Zawalczyć o swoje

91 9 14
                                    

    Po powrocie do akademika, byłam jakby bez życia. Czułam się źle z tym co Bee mi powiedział. Postanowiłam zajrzeć do Ruslany i zwyczajnie w świecie z nią porozmawiać. Kiedy zapukałam do drzwi, usłyszałam, że kończyła akurat rozmowę przez telefon. "Ciekawe z kim rozmawiała.."
Rl-Hej, nie widziałam cię jeszcze dzisiaj. -Była jakby roztrzęsiona, jednak nie chciała dać tego po sobie poznać.
-Widziałyśmy się rano na zajęciach... Wszystko w porządku?
Rl-Sama nie wiem. -Tu zaprosiła mnie do pokoju, który był urządzony w błękicie i bieli, a na ścianach wisiały kolorowe lampki i zdjęcia. Podeszłam do jednego z nich i wzięłam delikatnie w dłonie, wiedząc jak ważne wspomnienia niosą ze sobą pamiątkowe fotografie. Ruslana zaś usiadła na łóżku, przytulając dużą poduchę w kształcie srebrnego, bliżej niezidentyfikowanego pojazdu.
-Czy to ty i Ironhide? -Widniała na nim dziewczynka siedząca na ramieniu Bota. Oboje mieli świetny humor i widać było, że wiele razem przeszli.
Rl-Tak... martwię się o niego. -Usiadłam na podłodze opierając się o ścianę. Zawsze to ona mnie wspierała... chciałam się jej odwdzięczyć.
-Mówiłaś, że wyruszył na misję?
Rl-Owszem... niedługo będą dwa tygodnie jak nie dał znaku życia.
-Mówił ci dokąd się udał?
Rl-Nie, podobno ta wyprawa miała ściśle tajne wytyczne. Dzwoniłam do Kongresu ale mnie zwodzą jełopy pieprzone! -Tu cisnęła poduszką zaraz obok mojej twarzy.
-Rozumiem twój niepokój ale nie musisz mnie obierać za cel. -Dodałam żartobliwie.
Rl-Wybacz... -Tu dostrzegłam hełm leżący na komodzie.
-Czy to z Gwiezdnych Wojen? -Zapytałam podchodząc do niego zaciekawiona.
Rl-Haha tak. Jestem ogromną fanką, szczególnie Rexa.
-Oglądałam je kiedyś z moim bratek ale mało co z fabuły pamiętam.
Rl-Ja te wspaniałe uniwersum zawdzięczam wujkowi.
-Fajnie, że masz zainteresowania, hobby.
Rl-A ty? Co lubiłaś robić w wolnych chwilach. -Tu oparłam się o ścianę i głęboko  zamyśliłam. Prawie nie pamiętałam już tych czasów...
-Kiedyś lubiłam rysować i pisać. Pamiętam jak prowadziłam pamiętnik, który kiedyś zostawiłam na siedzeniu Bumblebee. -Tu obie wpadłyśmy w niepohamowany śmiech.
Rl-Tęsknisz za tymi beztroskimi wspomnieniami?
-Wiesz... wspomnienia zawsze zostają ale nie umiałabym już wieść tego życia co kiedyś, nawet bym chyba nie chciała.
Rl-Ale to życie jest porypane. -Tu położyła się na łóżko wyciągając ręce ku górze, kiedy naglę wstała jak oparzona.
-Ludzie, nie strasz mnie. Co się stało?
Rl-Pewnie chciałaś ze mną o czymś porozmawiać, a ja wystrzeliłam ci ze swoją prywatą. -Uśmiechnęłam się, po czym zajęłam miejsce koło niej.
-Zawsze się tak przejmujesz?
Rl-Przyjaciele od tego są. -Dodała troskliwie.
-Mam pewien problem odnośnie... całej otoczki mojej wizyty na Cybertronie. -Nie wiedziałam jak dobrze to ugryźć w słowa. Niby nie mogłam nikomu zdradzać planów dotyczących misji, jednak potrzebowałam z kimś porozmawiać, a z Bee nie mogłam.
Rl-Od razu domyśliłam się, że nie jesteś tu z przypadku.
-Jestem w takim punkcie, że nie wiem czy odpuścić czy iść na żywioł. Muszę zadecydować czy iść... -Tu zatkała mi usta ręką.
Rl-Nie mów mi.
-Dlaczego? Mam już dość tych tajemnic...
Rl-Zoś... służę ci pomocą, jak najbardziej, jednakże nie zdradzaj mi szczegółów. Przynajmniej na razie. Nie wiem czego dotyczy twoja misja, jednak jeśli, nie daj Boże dostałabym się jako zakładnik w ręce wroga, nie będę miała potencjalnych informacji do sprzedania. -Byłam w szoku jej odpowiedzialnego podejścia. Nie jednokrotnie ludzka ciekawość zawsze brała górę, jednak nie tym razem.
-Skąd taka decyzja? -Zapytałam zdumiona.
Rl-Wielokrotnie ustalaliśmy ją z Ironem. Nie chciał stracić więcej bliskich mu osób. -Miała racje. Nie powinnam nikogo narażać na zbędne niebezpieczeństwo.
-To pozwól chociaż, że opowiem ci coś o sobie, o tym co działo się na Ziemi podczas walk z Megatronem. -Przesiedziałyśmy tak kilka godzin. Ruslana nie umiała uwierzyć własnym uszom, wsłuchując się uważnie w każde moje słowo. Słyszała o bitwach, bo jakby nie patrzeć, poznała wtedy Ironhidea, jednak nie specjalnie interesowała się wątkiem, mając swoje problemy na głowie.
Rl-Ja pierdziele... Ty jesteś WYBRANĄ!!! -Tu szybko ją uciszyłam.
-Uspokój się, już dawno nią nie jestem. Tamten rozdział jest zamknięty.
Rl-No chyba nie do końca skoro znów twoje ścieżki połączyły się z Cybertronem, Autobotami no i szarmanckim Bee. -Pokiwałam głową z politowania.
-Teraz wiesz o mnie praktycznie wszystko. Wiele rzeczy się zmieniło... na gorsze. -Tu z całych sił mnie przytuliła i dodała.
Rl-Oszem... nie życzyłabym najgorszemu wrogowi tego co cię później spotkało ale jeśli mogę pomóc ci chociaż teraz, to mam jedną radę. Na twoim miejscu, nie rezygnowałabym z osiągnięcia celu. Nie masz za wiele do stracenia, a zawsze, gdy będzie ci źle, jestem do twojej dyspozycji. -Tu łzy napłynęły mi do oczu. Przypomniała mi się Wind, Zuza i nawet Klaudia, o której dość często myślałam. Nie mogłam pojąć, że mam przyjaciółkę tak bardzo podobną do mnie, oddaną drugiemu Botowi tak, jak ja kiedyś i dziś drużynie Optimusa. Miała rację, nie mogłam poddać się od tak. Już raz pokonałam śmierć.
       Po motywującym spotkaniu z Ruslaną, ruszyłam w stronę Kongresu. Będąc na Cybertronie tracicie poczucie czasu. Niebo praktycznie zawsze, a przynajmniej w okolicach Iconu, mieniło się barwami złota czerni i fioletu. Na ulicach wiecznie był ruch, czy to Botów, czy ludzi. Pustek raczej nie uświadczylibyście. To miało swój klimat, wiecznie imprezowego życia. Kogo bym nie mijała, miał na twarzy uśmiech albo przynajmniej radosne iskierki w oczach. Na Ziemi było to raczej rzadkością... chyba, że to była tylko maska idealnego życia w metropolii Cybertronu. Wracając, kiedy weszłam do przestronnego holu, od razu udałam się w kierunku przysłowiowej recepcji, gdzie przywitała mnie Pani, będąca raczej typem formalistki. Nie wiedziałam nawet czy jest Botem, a może człowiekiem. Postanowiłam być miła i nie robić scen.
-Emm... dzień dobry. Chciałabym zobaczyć się z Ultra Magnusem.
NN-Członkowie Rady są bardzo zajęci, kazali sobie nie przeszkadzać. -Mówiła to nawet nie spoglądając na mnie..
-Pani nie rozumie, to bardzo ważne. -Starałam się ją przekonać, że to sprawa życia lub śmierci.
NN-Nie, oznacza nie, proszę umówić się na spotkanie. Najbliższy termin przewidziany będzie za trzy tygodnie.
-NO to są chyba jakieś żarty! Proszę mu przekazać, że przyszła Zofia Angello i chcę się z nim natychmiast widzieć. -Tu podszedł do mnie jeden rosłej postawy Bot, wskazujący mi wyjście.  Tymczasem na uczelni....
B-Cześć Hot Rod, kiedy będziemy mogli ruszać? -Ten oparł się o biurko zawalone papierami.
H-Czekam na wieści od Optimusa, na razie pozostaje sprawdzanie testów.
B-Do czego to doszło... robimy za uczonych zamiast bojowników.
H-Przeszkadza ci spokój?
B-Nie, bardziej niepewność i ten na pozór spokojny czas. Tak apropo, widziałeś Zosie? Przed wyprawą chciałem z nią porozmawiać.
H-Po powrocie z bazy nie, może jest w pokoju? -Tu krocząca korytarzem Ruslana usłyszała ich rozmowę. Postanowiła naprowadzić ich na mój trop.
Rl-Jeśli wam to coś da, Zośka tak łatwo się nie podda. -Tu lekko się uśmiechnęła i poszła przed siebie, zaś Bumblebee i Hot Rod spojrzeli na siebie ze zdziwieniem. Dopiero po chwili dotarło do nich, co moja przyjaciółka miała na myśli.
B-O kurwa...


B-Bumblebee

Rl-Ruslana

H-Hot Rod

NN-Nie znana

Witajcie kochani ^^ Wiem, że rozdział pojawia się dość późno ale miałam trochę na głowie. Wiem, że oczekiwaliście jakiejś grubej akcji, jednak chcę żeby historia szła powoli, swoim tempem. Dajmy Zośce trochę odetchnąć przed kolejnymi przygodami :D Dajcie znać oczywiście jak rozdział wam się podoba. Co myślicie o Ruslanie? Jak dalej potoczy się akcja w Kongresie? Jestem ciekawa waszych spekulacji :) Tymczasem zapraszam was do moich innych opowiadań oraz nie zapomnijcie o:

-głosowaniu

-komentowaniu

-obserwowaniu 

Wybrana II: Nasz domOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz