Kto ma rację?

132 10 14
                                    

C-Co to było?! Ty! Sprawdź to. -Oddech gwałtownie mi przyśpieszył, a serce mocniej biło. Wiedziała, że zaraz będę musiała się ostro tłumaczyć.
H-Czekaj, ja pójdę. Dość już się dzisiaj nad nimi pastwiłeś. -Powiedział jeden z głównych Botów. Kiedy był tuż nade mną, zakryłam dłońmi usta wpatrując się w niego błagalnym wzrokiem. Miałam wrażenie jakby totalnie się nie przejął.
C-I co?
H-Skrzynia się poluzowała. Kończmy już, bo zaraz jest spotkanie w sali, a potem jestem umówiony z Optimusem.
C-Wiecznie zaganiany. Obyście i wy kiedyś mieli tyle zapału co Hod Rod, a teraz straćcie mi się z oczu. -Na jego rozkaz wszyscy zasalutowali i gęsiego upuścili pomieszczenie. Odetchnęłam z ulgą i postanowiłam czym prędzej czmychnąć stamtąd puki miałam jeszcze taką możliwość. Mój wybawiciel jednak postanowił zrobić mi małe przesłuchanie. Odsunął skrzynie i wziął mnie delikatnie na ręce.
H-Nie ładnie tak podsłuchiwać. -Powiedział z uśmiechem.
-Myślałam, że coś się dzieję, włączył się alarm.
H-Mieliśmy ćwiczenia, skąd ty się tu w ogóle wzięłaś? -Opowiedziałam mu po krótce kim jestem, a on z wielką uwagą wyłapywał każde moje słowo.
-To tak w wielkim skrócie.
H-Jest dla mnie zaszczytem poznanie naszej wybawicielki.
-Proszę cię...przestań. Już nią dawno nie jestem. Po prostu mów mi Zosia.
H-Niech ci będzie. Powinnaś już iść do kajuty, mogą cię szukać. -Powiedział odkładając mnie na ziemię.
-Wątpię, ale lepiej stracę się póki ten przyjemniaczek opuścił posterunek. -Lekko zdziwiony po chwili się zaśmiał.
H-Mówisz o Crosshairsie? On tylko takiego zgrywa.
-W każdym razie dziękuje, że mnie nie wydałeś.
H-Każdy kiedyś przeżywał przygody. Do zobaczenia na spotkaniu. -Kiwnęłam głową i wróciłam do "pokoju" Mijała godzina za godziną, a ja dostawałam pierdolca. Czułam, że jeszcze chwila i rozniosłabym to pomieszczenie w drobny mak. Na szczęście usłyszałam długo wyczekiwane pukanie do drzwi. Po ich otwarciu nie ujrzałam Bee...ani nikogo znajomego.
Ż-Dostaliśmy rozkaz doprowadzenia cię bezpiecznie przed obliczę rady. -Poinformował jeden z żołnierzy. "Kto by pomyślał, że przydzielą mi eskortę, ha... boki zrywać." -Ciężkim krokiem włóczyłam się kilka metrów za nimi. Nie miałam ochoty na żadną imprezę czy spotkanie z prezesami. Nie muszę chyba mówić, że zewsząd się na mnie gapili jakbym prowadzona była na ścięcie. W końcu po przebyciu chyba z czterech kilometrów, dotarliśmy do najwyższego budynku w mieście. Nazywali go kongresem. Miał kilkanaście poziomów i kondygnacji. Wszystko bogato zdobione kryształami i bujną egzotyczną roślinnością, która jakimś magicznym cudem znalazła się na pokrytej metalem planecie.
Ż-Stać. Identyfikator. -Lekko oszołomiona wyjęłam im plakietkę, którą wręczył mi Bee. Prócz tego skan siatkówki, rewizja osobista (nie znaleźli moich uspokajaczy, na szczęście) i odcisk palca. Hol był przeogromny z licznymi stanowiskami. wokół których zbierały się masy osób i Botów. My za to, kierowaliśmy się na 12 piętro, na którego środku widniały kilku metrowe drzwi do sali, w której miałam spotkać się z obecną władzą Cybertronu. Moi ochroniarze stanęli po obu stronach wrót, a mnie kazali wejść, gdy drzwi się otworzą. Lekko podekscytowana zaczęłam zaciskać pięści, aż wreszcie oślepiło mnie delikatne błękitne światło, wskazujące, bym weszła do środka. Widok tego pomieszczenia był nie do opisania. Szłam tak jakby po panelach z energonu, coś podobnego jak miał na swym statku Megatron. Dookoła rozpościerały się trybuny: na mojej wysokości, poniżej i powyżej. Zataczały okrąg wokół mnie, zaś przede mną, w półkolu kilka metrów nade mną, znajdowały się miejsca rady, dokładnie było ich pięć. Przełknęłam ślinę i powolnym ale pewnym siebie krokiem ruszyłam do przodu. Dało się słyszeć szepty ekscytacji, zdziwienia i rozczarowania? W każdym razie całe pomieszczenie mogło liczyć łącznie ze 300 miejsc jak nie więcej. Zatrzymałam się kilka metrów od stanowiska władców. O dziwo, tylko jeden był Botem. Reszta zaś widmami, delikatnymi poświatami z formą mieszkańców tej planety. Gdy byłam na miejscu, wszyscy umilkli oczekując (tak głosowałam) jakiejś przedmowy.
-Jak się zwiesz? -Powiedział najbardziej usadowiony na prawo.
-Mam na imię Zosia.
-Cieszymy się, że możemy cię wreszcie poznać. Witaj na Cybertronie. Planecie, która dostała drugie życie. -Tu widownia zaczęła wiwatować.
-Tak...ja również się cieszę.
-Jakoś mało przekonywująco to zabrzmiało. -Niektórzy spojrzeli po sobie, jednak nie zamierzałam skulić się w koncie.
-Nie ukrywam, że podróż tu była...dość spontaniczna i nieoczekiwana.
-Jak śmiesz zwracać się takimi obelgami do najwyższej rady!? -Powiedział Bot siedzący na samym środku. Mógł być wzrostu Optimusa, miał też podobne kolory lakieru, jednak wyraz jego twarzy różnił się znacząco od mego przyjaciela.
-Mówię jak jest. Odpowiadam szczerze na pytanie. Wolałbyś, gdybym skłamała dla lepszego samopoczucia wszystkich tu zebranych? -Zapytałam ze stoickim spokojem. Wielu się oburzyło, dostrzegłam nawet po mojej prawej Bee, który stał i niedowierzał. Miałam wrażenie, że prócz tego buca, nikt z wielkiej rady nie przejął się moją wypowiedzią.
-Nie masz chyba pojęcia przed kim stoisz. Jest to Rada Starszych sprawująca pieczę nad tą planetą i jej mieszkańcami, a ty swoim brakiem szacunku pokazujesz, że ludzka rasa potrafi być niewdzięczna i bezczelna. Nie będę tolerował takiego zachowania. Ma panować należyty ład i porządek.
-Mówisz o porządku i ładzie, a twoi ludzie sami nie potrafią go zachować. Nie widziałeś chyba treningów w waszej PRESTIŻOWEJ akademii. Traktujecie swoich gorzej niż bydło, które jest ludziom potrzebne do życia, a zwalasz teraz winę za waszą niesubordynację na mnie? Nawet widzę ochronę macie kiepską skoro bez problemów mogłam przemknąć niezauważona i zdać wszystkim tu obecnym relacje z przykładowego dnia w akademiku. -Nagle wstąpiła w niego furia. Uderzył pięściami o metalowy blat powodując praktycznie przepołowienie go.
-Nie zamierzam więcej słuchać tych oszczerstw. Za zniewagę przewodniczącego Rady, skazuję cię na banicje! Masz kategoryczny zakaz wstępu na planetę! Nie mogę pojąć, że tak prymitywna rasa jest wstanie wyprowadzić mnie z równowagi. Od początku wiedziałem, że współpraca z wami była niedorzecznym pomysłem, ale mam nadzieję zakończyć tę sprawę raz na zawszę.


H-Hot Rod

C-Crosshairs

Ż-Żołnierze

I w końcu ukazał się kolejny rozdział po jednym dniu poślizgu, ale usprawiedliwionym :D Dajcie znać, co myślicie o tej sytuacji? Zośka dobrze zrobiła? Kto zasiada w Radzie? Czekam na wasze odpowiedzi i dalej zastanawia mnie czy przekleństwa bardzo wam przeszkadzają?

Ps: Zauważyłam, że "Z nurtem rzeki" nie jest tak popularne jak "Wybrana" i w sumie mnie to nie dziwi ale chciałabym od was usłyszeć jaki jest powód? Nie jest to dla was ciekawa tematyka? Może rozdziały są nudne albo gorzej pisane? Bardzo bym chciała znać wasze zdanie na ten temat. Mogę jedynie zapewnić, że pomału historia nabiera tempa, także zapraszam was do przygód Ekani :D I nie zapomnijcie o:

-głosowaniu

-komentowaniu

-obserwowaniu

Wybrana II: Nasz domOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz