Rozdział 18

1.2K 70 8
                                    

Perspektywa Matta

- Tak poza tym. - Zacząłem patrząc na stojąca w kuchni alfę. Sam opierałem się o stół siedział na krześle i patrzyłem jak blondyn rozpakowuje zakupy. Chciałem mu pomóc na samym początku, ale ten zamiast przyjąć pomoc zaprowadził na obecne moje miejsce i zagroził, że jak ruszę się stąd o krok to przywiąże mnie do mebla. Oczywiście olałem to co powiedział i sekundę później byłem przy torbach. Niestety niezbyt przyjemnie się dla mnie to skończyło, bo od tamtego momentu do teraz jestem przykuty do stołu kajdankami. Naprawdę nie wiem po co mu były. Kluczyk włożył sobie do przedniej kieszeni spodni. Dlatego siedziałem spokojnie i czekałem aż skończy i mnie wypuści z metalu.- Czy ty umiesz cokolwiek ugotować?- Zapytałem się z ciekawości.- Bo trochę tego nakupowałeś. - Mówiąc to zerknąłem na zakupy i ich ilość.

- Coś tam umiem.- Burknął pod nosem nie odwracając się w moją stronę.- Dostałem przepis od Lily na coś tam. - To dużo tłumaczy, czemu ciągnął mnie po sklepie, jak dla mnie w nie wiadomo jakim celu.

- Pomóc ci?- Zapytałem po dłuższej przerwie ciszy. Chłopak odwrócił się w moją stronę i podejrzliwie na mnie zerknął. Jednak nie mogę siedzieć na miejscu i nic nie robić. Nawet jeślibym coś zniszczył.- Nie potrzebna ci dodatkowa parą rąk?

- Niezbyt.- Oparł się o blat kuchenny biodrem tak ,że był przodem do mnie. Posłał mi cwany uśmieszek. - A co nie możesz usiedzieć kilka minut w miejscu?

- Mogę.- Odparłem i westchnąłem uciążliwie.- Po prostu wolałbym być przykuty do czegoś bardziej wygodnego.

Tristan na moje słowa jeszcze bardziej zaczął się szczerzyć zęby. Nie wiedziałem o co mu chodzi i tylko uniosłem jedną brew do góry w geście niezrozumienia.

- Jak chcesz możesz być związany z innym przedmiotem.- Rzekł z dziwnym głosem. Lekko odepchnął się od lady i zaczął kierować w moją stronę. Położył swoje długie łapy na stole i popatrzył na mnie z góry. Zauważyłem, że naprawdę lubi nade mną górować. Co nie powinno mnie dziwić.- Kiedy zdecydujesz się na to to w wtedy będziesz miał tylko jedną możliwość.

- Wyrzucenie tego gówna za okno?- Zapytałem z odrobiną nadziei, irytacji i groźby, która ostatnią byłem w stanie spełnić.

- Nie skarbie.- Mruknął niezwykle cicho tuż przy moim uchu. - Do łóżka kiedy będziesz mnie błagał o więcej i wił pode mną.

Szok to jedyne co można było wyczytać z mojej twarzy. Po chwili zastąpił ją gniew i wstyd. Z kim ja się związałem?

- Chciałbyś.- Prychnąłem na niego. - Jakbyś nie zapomniał jesteśmy ze sobą od wczoraj.

- Wiem.- Roześmiał się i wreszcie zwiększył dzielącą nas odległość.- Dlatego nie mogę się tego doczekać. - Chciałem coś jeszcze mu odpyskować lecz ubiegł mnie i sam kontynuował.- Tak naprawdę, wiem od twojej współlokatorki, że nie umiesz nic robić w kuchni poza kawą.

- Nie licz, że będę ci ją robił.- Odpowiedziałem z chamskim uśmieszkiem.

- Tak tak.- Alfa wrócił do wcześniejszego zajęcia.- Możesz mi czytać co jak mam robić. Mam napisane to na telefonie w notatkach. Telefon leży na stole jakbyś nie zauważył.

- Tak, bo ślepy jestem.- Powiedziałem z sarkazmem i złapałem za jego urządzenie. Włączyłem ekran i zobaczyłem coś czego się w życiu nie spodziewałem.- Skąd masz moje zdjęcie i dlaczego ustawiłeś je sobie na tapetę?- Obraz przedstawiał mnie jak spałem. Musiało być to kilka dni temu. Tylko kiedy?- I podaj hasło.

W odpowiedzi usłyszałem tylko jego głośny śmiech, a później odpowiedź na moje pytanie.

I tak spędziliśmy resztę dnia. On gotował jak mu co jakiś czas czytałem przepis i uczyłem się do zaliczenia jutro. Oczywiście nie mogłem iść po swoje kartki z wykładów tylko musiał mi je przynieść. I należy dodać, że aż do zjedzenia obiadu byłem przykuty kajdankami do stołu.

Zszyć ranę a/b/oOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz