Rozdział 10

1.4K 96 19
                                    

Perspektywa Tristana

Nie wierzyłem w słowa czarnooczkiego. Coś mi w tym nie pasowało. Zapach. Nie powinnien był być tak wyraźny po takim czasie. A do tego wilk kazał mi na niego czekać. Chciałem pogadać z nim po jego pracy. A dodatkowo jego imię. Matt. Wszyscy go tak nazywają. To imię jest dziwnie znajome plus jego włosy i oczy. Przypominają mi podstawówkę. Tylko czemu?

Kiedy dziewczynka na jego rękach coś mu powiedziała a on spojrzał na mnie wściekle. Odwróciłem od nich wzrok i zacząłem dopijać piankę. Wytężyłem słuch kiedy obiło mi się o uszy słowo mate. Rozmowę toczył Onyks i ta mała.

Czyli czarnowłosy jest singlem i nie szuka swojej przeznaczonej albo przeznaczonego. Ciekawa. Jeszcze jedna sprawa wydała mi się dziwna. Co temu dzieciakowi chodzi kiedy mówił o omedze? Przecież on jest betą. Wygląd mówi sam za siebie tylko ten wymieszany zapach, ale można go wytłumaczyć.

Poczekam jeszcze dziesięć minut i zamawiam kolejną. Ile można siedzieć w pracy. Jestem tu od prawie ósmej a jest już po szesnastej.

- Matt, ktoś o ciebie pyta i czeka przy tylnych drzwiach.- Powiedziała najprawdopodobniej właścicielka lokalu. - Skończ na dzisiaj. Pożegnaj się z dziećmi i przyjedź w piątek. A i mam do ciebie mała prośbę. Mógłbyś przyjść zająć się dziećmi w czwartek wieczorem i na noc? Przepraszam że ciebie wykorzystuję ale jedzie..- Chłopak nie dał jej dokończyć tylko zgodził się na pomoc i poszedł pożegnać się z innymi. Odstawiłem kolejny kubek i udałem się do wyjścia. Odsyłany ciężkim wzrokiem kelnerki.

Wyszedłem z budynku i skręciłem w bok z zamiarem pójścia na jego tył, tym razem mnie nie wykiwa. Już miałem skierować się pod drzwi lecz wyczułem wściekłą alfę w tamtym miejscu.

No tak przecież ktoś tam na niego czeka. Nie mógł przyjść jutro. Ja czekam na tego gościa od ośmiu godzin!!! Mam większe prawo do tej rozmowy.

Już chciałem wchodzić w ciemną uliczkę, ale nie zdążyłem. Usłyszałem trzask zamykanych drzwi i tą dziwną mieszankę. Nicości ze słodyczą.

- Czego chcesz?- Zapytał oschle Matt.

- Jak to czego?- Zdumiał się nieznajomy.- Chcę abyś do mnie wrócił. Nie pamiętasz jak było razem nam dobrze? Szczególnie podczas mojej ruji a twojej gorączki- Nieznajoma alfa zaczęła podchodzić do chłopaka. Nagle pociągnął go mocno do siebie i pocałował agresywnie.

Nie wiedziałem co myśleć. Moja alfa się najeżyła i warknęła wściekle.

Onyks szarpał się z nim, już chciałem mu pomóc gdy chłopak najprawdopodobniej ugryzł go i  kopnął alfę z kolana w kroczę tak że tamten odsunął się od niego, upadł na kolana i złapał za bolące miejsce.

To musiało boleć. Sam nigdy nie dostałem w jaja kolanem, ale wyobrażam sobie jego ból. Co nie zmienia faktu, że sobie zasłużył.

- Powiem ci coś, mądralo.- Zaczął wykolczykowany. Podszedł do niego i ujął w dłoń jego podbródek tak aby patrzył na niego.- Nie wiem co sobie ubzdurałeś w tej pustej czaszce, ale nie wrócę do ciebie po pół roku. Sami ze sobą skończyliśmy i nie mieliśmy mieć ze sobą już żadnego kontaktu. Nigdy cię nie kochałem. I ty też nigdy tego nie robiłeś.

- Może i tak ale sex był zajebisty. Nie sądzisz?- Uśmiechnął się kpiąco na betę.- A co myślisz, że ten twój przeznaczony ciebie zechcę. Taką używaną i po przejściach omegę.

Zszyć ranę a/b/oOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz