Rozdział 32

835 40 9
                                    

Perspektywa Tristana

Od spotkania Kayli w klubie minął ponad tydzień. Od tego czasu wraz z nią i łysym przyjacielem chodzimy razem na imprezy. Można powiedzieć, że stworzyliśmy paczkę pijaków. Dobrze się przy tym bawimy więc czemu nie? Dodatkowo wydaje mi się, że ona coś do mnie czuję. Może jestem głupi, ale jakoś czuję satysfakcje. Wiedziałem, że podobam się kobietom i niezaprzecze faktu, że to lubię. Po prostu jest to miłe na swój sposób. Myślałem także, że Matt może okazać jakoś zazdrość czy jakieś głębsze emocje. Niestety nie. Jak zwykle nie mogę przy nim dobrze myśleć czy twierdzić różnych rzeczy, bo to nigdy się nie sprawdza.

Strasznie trudno go rozgryść. Nadal po tych dwóch miesiącach związku nie mogę dotrzeć do tej warstwy skorupy. Mimo, że jest bardziej szczery i ukazuje więcej emocji to i tak nie umiem znaleźć poprawnych odpowiedzi. Za każdym razem jak wydaje mi się, że jestem już blisko chociaż jednego rozwiązania to po chwili jestem sto kroków dalej niż byłem.

Wracając do ciała cielesnego, a nie duchowego i emocjalnego. Siedzę wraz z czarnowłosym na kanapie w salonie oglądając jakiś syf, pierwsze co wpadło nam w łapy. Jesteśmy w jego domu, bo za kilka godzin lub jutro rozpocznie się jego gorączka. A ja nie chce zostawić go samego, chociaż zabronił mi tego.

Jego współlokatorka i jej chłopak są u niego do końca tygodnia. Ich ruja trawa zaledwie cztery dni, więc nie najgorzej. Myślałem, że będzie gorzej. Według Matta to normalne i nie powinienem się tym przejmować. Podobnie jego cykl też ma trwać zaledwie dwa do trzech dni. Trochę dziwne, ale nie chcę mi powiedzieć jaki jest tego powód.

Przytuliłem się do jego pleców przybliżając jeszcze bliżej. Głowę umieściłem na jego ramiemiu i wdychałem jego zapach, którego nadal nie czułem. Jak się nad tym zastanowić to teraz jest bardziej, jak to powiedzieć, omegowy. Bardziej uległy. Oczywiście uwielbiam jego trochę chamską wersję, te która towarzyszy mi normalnie na codzień. Ale ta strona jest dla mnie nowa, no może nie totalnie, i także ją lubię. Ogólnie uwielbiam go całego.

Tylko czy on czuje to samo do mnie co ja do niego?

Nadal nie znam odpowiedź na tak proste pytanie.

Teraz mogę bez żadnych skutków ubocznych takich jak wbity łokieć w brzuch czy dostanie w potylicę, okazywać mu czułość.

Nagle poczułem mój ulubiony zapach na świecie. Przystawiłem nos do zagłębienia jego szyi. Tak, ta woń mięty z czekoladą. Nic innego tak nie uwielbiam jak właśnie to.

Kruczowłosy zaczął się wiercić i lekko wyrywać z moich objęć.

- Puść mnie.- Warknął łagodnie odsuwając moją głowę od siebie. - Proszę, muszę iść po tabletki.

- Nie ma mowy.- Mruknął przyciągając go z powrotem do wcześniej pozycji. - Nigdzie nie idziesz.

- Dlaczego?- Zapytał z irytacją. Nie wykonywał żadnych ruchów abym się wyrwać. Jak widać poddał się temu. Normalnie dostałbym chociaż po głowie, a teraz podczas gorączki nie ma sił na to.

- Bo mogę powdychać twój zapach.- Szepnąłem do jego ucha przygryzając je potem na co jęknął cicho. - Pozwól mi trochę tak pozostać.

Zamiast mi odpowiedź westchnął i nic nie zrobił aby się uwolnić. A ja pociągnąłem go w swoją stronę jeszcze bliżej jeśli to możliwe.

Niekontrolowanie zacząłem robić mu drobne malinki na karku i w miejscu oznaczania. Mam nadzieję, że za jakiś czas właśnie tutaj będzie widniał dumny odcisk moich zębów. Wtedy to był by tylko i wyłącznie mój. Miałbym pewność, że nie odejdzie. Jedną dłonią powoli wkradałem się pod jego bluzkę. Pod palcami wyczułem dobrze znane mi zarys mięśni, które świetnie się prezentowały.

Zszyć ranę a/b/oOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz