Rozdział 28

774 39 0
                                    

Perspektywa Matta

- Zakładaj to.- Rozkazała starucha rzuciwszy czarny garnitur na łóżko. Siedzę na pościeli z mokrymi włosami po kąpieli i z telefonem w ręku. Sprawdzam kto się wczoraj tak usilnie próbował do mnie dodzwonić. Znalazłem trzydzieści dwa nieodebrane połączenia od Trisnta i trzy od Lily. Dodatkowo od każdego z nich parę wiadomości. Czuję się okropnie z tym jak ich traktuję, ale nie mogę inaczej. Jeśli teraz bym któreś z nich usłyszał porzucił bym cały plan i uciekł stąd jak najdalej. Problem polegał na tym, że nie mogłem. Musiałem zrobić wszystko co w mojej mocy aby skończyła się ta sytuacja raz na zawsze. - Mówię coś do ciebie smarkaczu.

- A gdzie podziało się kochany wnusiu, słoneczko?- Zapytałem z kpiną w głosie. - Czy jeszcze zaledwie wczoraj nie byłem twoim skarbem? Co się stało babciu? Czy aż tak śpieszno ci do grobu?- Końcówkę wypowiedzi powiedziałem z przesłodzonym głosikiem.

Spojrzałem na jej czerwoną od złości twarz, a mój uśmiech tylko się poszerzył triumfalnie.

Nie mówiąc już nic odwróciła się i ruszyła do wyjścia i zamknęła za sobą z chukiem drzwi.

Znalazłem kolejny plus przebywania tutaj.

Jakoś polubiłem wkurwiać tę babę.

Spojrzałem na porzucone przez nie ubrania. Zwykły czarny garnitur i biała koszula. Krawat i spodnie od garnituru. W normalnych okolicznościach założyłbym to bez wykluczania. Jeśli osoba, która o to mnie prosiła, podkreśle to słowo, i była by mi bliska. Teraz to z czystym sumieniem zrobię im na przekur.

Za dziesięć minut powinienem być na dole i przywitać się z gośćmi. Niech sobie poczekają zrobię nie zapomniane wejście. Dodatkowo nie będą mieć czasu do przypieszenia się do mnie.

~~~~~~


Tak jak myślałem tak też zrobiłem. Od dobrych dziesięciu minut słyszę nowe zapachy i odgłosy z dołu. Trochę dziwne, że nie posłali nikogo po mnie. Może odpuścili sobie w końcu przeszkadzania mi życia i dawaniu rozkazów, których nie wypełnie. Albo po prostu chcą zachować twarz i udawać najlepszych i najwspanialszych dziadków jakich widział ten świat. Znając ich, nie powiem znam ich bardzo długo aż jeden dzień, stwierdziłbym, że druga wersja jest bardziej realistyczna.

Obejrzałem się ostatni raz w lustrze w łazience. Swoją drogą to też jest dziwne. Bo kto wiesza lustro półtora na metr naprzeciwko wanny? Jeszcze nigdy się z czymś takim nie spotkałem. Na szczęście w pomieszczeniu znajduje się również prysznic, który stoi w bezpiecznej odległości od szkła. Nie wyobrażam sobie brać kąpieli i gapić się na siebie w tym samym momencie. Rozumiałbym gdyby widać by było tylko głowę albo od połowy brzucha, a nie od stóp i głowy. Może się nie znam i kogoś wlasnie obrażam, ale no. Ja osobiście tego nie polecam.

Stanąłem przed własnym odbiciem dokładnie sprawdzając czy wszystko jest tak jak powinno. Mój ubiór miał wywołać lekkie zamieszanie w głowach staruchów. Zaczynając od butów. Moje czarne botki, które szczerze uwielbiam. Spodnie od garnituru, które lekko zmieniłem aby bardziej pasowały do mnie. Teraz miałem podwinięte nogawki cztery centymetry ponad końcem stanów butów, do tego zwinięty na pół łańcuch z wczoraj przypięty do szlufek. Białą koszulę dostaną od nich. Z podwiniętymi rękawami do łokci i rozpięte dwa górne guziki od niej odsłaniając obojczyk i łańcuszek z pierścieniem. Nie włożyłem jej w spodnie z dwóch powodów. Po pierwsze tak jest wygodniej, a po drugie na przekur. W zaoferowanym zestawie od domowników miałem marynarkę i kamizelkę w tym samym kolorze. Pewnie miałem założyć obydwa ubiory na raz, ale nie chcę się ugotować, więc uznałem, że kamizelka będzie wygodniejsza. Mogłem też mieć podwinięte rękawy dzięki temu. Nie zapinając jej. Tak wyglądam lepiej. Nie założyłem też krawatu. Nie będzie mnie nic dusić. Na uszach i twarzy zostawiłem moje kolczyki, nie miałem zamiaru żadnego ściągać. Dodatkowo łącznie  trzy sygnety na palcach obydwu dłoni.

Zszyć ranę a/b/oOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz