Rozdział 2

2.5K 101 5
                                    

ADRIAN

Kilka lat wcześniej...

Kolejny nudny bankiet, na którym każdy jest sztuczny. Nigdy nie pojawiam się na takich imprezach z osobą towarzyszącą. Kiedy widzę te wzroki tych wszystkich bogatych lalek, aż mi się śmiać. Myślą, że z kasą tatusia mogą mieć każdego. Nie ze mną te numery. Mam dość tego. Wtedy widzę ją. Nigdy wcześniej nie widziałem tej dziewczyny na żadnym bankiecie. Na pewno nie jest pełnoletnia i to widać, ale mimo to wygląda jak anioł. Jej brązowe włosy idealnie komponują się z jej cerą. Sukienka podkreśla jej kształty. Jednak trzyma się na uboczu. Na pewno jest tutaj pierwszy raz. Odszukuję wzrokiem mojego przyjaciela.

- Jason wiesz co to za dziewczyna w tej różowej sukience?

- Mówisz o pannie Taylor?

- To jest córka Aidena Taylora?

- Tak. Do tej pory starał się jej publicznie nie pokazywać, ale wiesz że nie mógł jej wiecznie ukrywać. To jest Riley Taylor.

- Znajdź mi o niej wszystkie informacje. Na już.

*********

Trochę czasu zajęło Jasonowi znalezienie informacji odnośnie tego anioła. Nie ma rzeczy niemożliwych.

- Dobra co znalazłeś?

- Riley Taylor ma szesnaście lat. Uczy się w domu tak samo jak jej dwie siostry. Z całego rodzeństwa tylko jej młodszy brat chodzi normalnie do szkoły. Jej ojciec dba o ich prywatność. Tak naprawdę mam o niej mało informacji. Nie ma kont na portalach społecznościowych. Rzadko wychodzi z domu, a jak już to z przynajmniej z kilkoma ochraniarzami. Ojciec nie szuka dla niej jeszcze męża. Słyszałem tylko że nie będzie nikomu jej oddawał dopóki nie skończy szkoły.

- Tylko tyle?

- Czego się spodziewałeś skoro trzymają ją pod kloszem.

- Może to i lepiej...

- Po co ci te informacje?

- Wpadła mi w oko. Chce ją.

- Teraz ci jej nie odda. Jest niepełnoletnia.

- Trudno ja mam czas. mogę poczekać te kilka lat.

Teraźniejszość...

Te kilka lat to była jednak tortura. Nie widziałem jej od tego czasu. Ojciec skutecznie chciał ją chronić mimo to wiem, że inni się nią interesowali. Mogli nie widzieć jej na oczy, a mimo to chcieli ją. Niedoczekanie ich, że Riley będzie któregoś z nich. Nawet mi wcześniej jej ojciec odmawiał. Ciągle ta sama śpiewka. Że nie szuka dla niej nikogo dopóki nie skończy szkoły. Jednak już ją kończy teraz nie ma wyboru i już mi ją oddał. Teraz tylko kilka tygodni a pozostaniemy małżeństwem. Wiem że pewnie to nie jest szczyt jej marzeń, ale ode mnie nie ma ucieczki. Przez te lata ciągle tylko słyszałem od swojego przyjaciela docinki. Mam tylko jedno jej zdjęcie, które cudem udało mi się zdobyć i od tej pory ma miejsce w moim gabinecie. Właśnie wpada do mojego gabinetu mój przyjaciel.

- Co w końcu będziesz miał ten swój ideał?

- Obił ci ktoś ostatnio twarz?

- Nie ma potrzeby.

- Myślę, że jednak jest. Po co przyszedłeś?

- Chciałem wiedzieć jakim cudem udało ci się Taylora przekonać?

- Myślisz, że ktoś może mi wiecznie odmawiać? Nie miał wyboru.

- Więc to już dzisiaj zobaczysz swojego aniołka i własnoręcznie włożysz jej na palec pierścionek?

- Wolałbym już robić coś innego, ale pozostaje mi chociaż to i to już dzisiaj, a za kilka tygodni będziesz moim świadkiem.

- Dajesz jej tylko kilka tygodni na przyzwyczajenie się, że będzie miała męża?

- Będzie miała na to całe życie.

Ubrany w ciemny garnitur sprawdzam ostatni raz czy mam przy sobie pierścionek. Jestem już pod ich domem i to naprawdę istna forteca. Nikt obcy bez zgody ochrony tutaj nie wejdzie. Kiedy wchodzę widzę, że Taylor jest jakiś zdenerwowany.

- Przejdźmy do gabinetu.

- Teraz?

- Tak.

Coś się stało czuję to. Nigdy w takich sprawach nie idziemy najpierw do gabinetu to nawet wbrew zasadą. Wnętrze gabinetu jest ciemne, wręcz mrocznie. Chociaż tutaj nie ma nic nadzwyczajnego.

- Jest pewien problem.

- Jaki?

- Riley wczoraj się dowiedziała o zaręczynach. Nie mogłem ciągle tego przed nią ukrywać. Źle na to zareagowała. W nocy kiedy wszyscy spali uciekła i zostawiła tylko list pożegnalny. Mam go i chce żebyś przeczytał.

Kurwa co? Uciekła? Nie tego się spodziewałem. Przecież całe życie była trzymana pod kloszem mogła się do tego przyzwyczaić. Kiedy trzymałem w rękach ten list po części ją rozumiałem. Nie była tutaj szczęśliwa, wręcz przeciwnie cierpiała.

- Jakim cudem uciekła? Macie tutaj ochrony od cholery. Nawet mucha bez waszej zgody by nie wyszła!

- Mieszkała tutaj całe życie. Doskonale znała ochronę, kiedy mają przerwę czy tez zmianę.

- Rozumiem, że już zacząłeś jej szukać?

- Nie zamierzam. Kocham ją i jeśli ma ją uszczęśliwić ta ucieczka niech żyję po swojemu.

- Żartujesz sobie?! Całe życie byłą zamknięta w pieprzonym zamku! Nie zna życia a ty tak po prostu chcesz ją zostawić?

- Da sobie radę w końcu jest moją córką. Kocham ją i wole by była szczęśliwa.

- Możesz być pewien, że pogrąży cię twoje bezmyślne zachowanie. Ty może nie zaczniesz jej szukać, ale ja to zrobię i z pewnością mi się uda.

Cały wkurwiony wyszedłem z tego domu. Co za ojciec. Jego córka uciekła, a on nie zamierza nawet kiwnąć palcem w poszukiwaniach. Znajdę ją chociażbym musiał przeznaczyć na to wszystkie pieniądze. 

IluzjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz