Rozdział 15

1.4K 61 9
                                    

ADRIAN

Mam taką władzę, a jednak jedna dziewczyna potrafiła nas wszystkich wykiwać. Uciekła, zmieniła tożsamość i ślad po niej zaginął. Jej ruchy musiały być dopracowane. Mimo, że jej rodzina za wiele jej nie pozwalała dobrze musi sobie radzić. Na pewno jej poszukiwania nie zostaną usunięte w kąt. Może i mnie nie znała, ale jednak odważyła się ode mnie uciec. Niestety nie tylko z nią mam problemy. Ktoś jawnie chce mi bardzo zaszkodzić. Owszem nie każdy mnie uwielbia, ale to przegięcie. Nawet nie wiem kto za tym stoi.

- Co tym razem Jason?

- Ktoś podpalił klub.

- Co kurwa?! Kiedy?!

- W nocy. Na szczęście nikogo nie było w środku, bo był tam jeszcze remont.

- Wiesz kto za tym stoi?

- Nie mamy pewności, ale wszystko wskazuję na Williama White.

- Kto to do cholery jest?! To nazwisko nic mi nie mówi.

- Oficjalnie to biznesmen z Nowego Jorku. Nie wiemy jednak co ma do ciebie. Osobiście nie mieliście żadnego kontaktu.

- Śledź go. Znajdź na niego wszystko co możliwe i dowiedz się coś o jego życiu prywatnym. Pewnie ma jakąś rodzinę, a może i jakąś dziewczynę.

- Miałem mało czasu, ale podstawowe informacje udało mi się zdobyć.

- Mów co wiesz.

- Firmę ma po ojcu. Rodzina nic nadzwyczajnego. Matka, ojciec i siostra. On jest tym starszym z rodzeństwa. Jednak ostatnio był widziany w Vegas z kobietą. To miasto nigdy nie śpi, więc poszli się zabawić i swoją zabawę zakończyli ślubem. Nie wiem czy na trzeźwo, ale on teraz ma żonę. W Nowym Jorku jeszcze nikt o tym nie wie.

- Kto jest jego żoną?

- Niejaka Riley Brown, ale co dziwne na jej temat nie ma zbyt wiele informacji. Jej życie zaczyna się dopiero kilka lat temu kiedy zaczyna studia.

Riley to imię. Czy to możliwe, że to może być ona? Szukaliśmy jej pod zupełnie innymi imieniami, a pod jej właściwym nigdy.

- Masz jej zdjęcie?

- Adrian wiem o czym myślisz, ale szanse że to ona są naprawdę znikome. Nawet nie mamy pewności czy twoja Riley nadal żyję.

- Jakby zmarła byśmy o tym wiedzieli. Masz zdjęcie?

- Tak, ale nie jest dobrze widoczne. Ona unika tłumów.

Od razu wyrywam mu z rąk to zdjęcie. Najlepsze to ono nie jest. Co najważniejsze nie widać twarzy. Widzę tylko szczupłą blondwłosą kobietę. Jednak nie mogę tak po prostu tego zostawić. Jest zbyt tajemnicza.

- Potrzebuję w jego domu szpiega. Na pewno ona będzie z nim teraz mieszkać. Ktoś musi zdobyć ich zaufanie.

- Ja to zrobię.

- Ty? Nie jestem jakimś podrzędnym ochroniarzem tylko moją prawą ręką i przyjacielem. Jesteś pewien?

- Nie możemy zostawić tego zadania w rękach jakiegoś żółtodzioba. Łatwo może spieprzyć misje i już go nie zobaczymy, a ja potrafię oczarować kobiety.

- Zgoda ty tam pojedziesz i zdobędziesz ich zaufanie, ale najważniejsze zrobisz jej zdjęcie twarzy. Muszę ją zobaczyć.

****

Jednak Jason szybko zyskał zaufanie tego Williama albo po prostu udaję. Ledwo go zatrudnił, a od razu przydzielił do pilnowania żony. Raczej nie żywi jej jakimiś głębszymi uczuciami.

OD : JASON

Tylko takie zdjęcie udało mi się zrobić. To córka Aidena. Zmieniła wygląd, ale na pierwszy rzut oka widać podobieństwo. Jeśli chcesz ją uratować pośpiesz się. William to psychopata.

Zamarłem na widok tego zdjęcia. Tyle lat szukania i cierpliwości. Ona była sprytniejsza od nas. Wykiwała wszystkich. Jej brązowe włosy stały się teraz pięknym blondem. Dojrzała i już nie jest tą wystraszoną nastolatką. Jednak moje przeczucie mnie nie opuściło. Niepokoi mnie jednak dalszą cześć wiadomości. On psychopatą? Co zrobił, że Jason tak sądzi?

W końcu po moich jakiś dwudziestu połączeniach przyjaciel raczył odebrać.

- Mieliśmy się nie kontaktować kiedy tutaj jestem.

- Też się cieszę, że cię słyszę przyjacielu.

- Skończ się wydurniać Adrian.

- Co oznacza, że on jest psychopatą?

- Kurwa on jest nienormalny. Odkąd się tutaj pojawiłem to żyli jak pies z kotem. Nie wytrzymał, że robi mu na złość na każdym kroku. Nie mogłem jej pomóc. Oficjalnie on jest moim szefem i musze wykonywać jego polecenia. Nie wiem o co dokładnie poszło, ale byli na imprezie i wrócili pokłóceni. Siłą ją zaciągnął do sypialni. Jej krzyki były okropne. W całym domu było je słychać. Po wszystkim wyszedł z domu jakby się paliło. Skurwiel ją pobił. Kiedy wyszedł wezwałem do niej lekarza. Zmasakrował ją i zostawił. Nikt inny nie wezwałby lekarza, bo się go boją.

Kurwa! Pobił ją. Ten psychol ją tknął.

- Co z nią?

- Na razie jest nieprzytomna, a rano się okaże co dalej.

- Informuj mnie teraz na bieżąco. Musimy ją jak najszybciej wydostać.

****

Ten czas kiedy muszę czekać na jakiekolwiek informacje jest nie do zniesienia.

OD : JASON

Idą razem na imprezę. To jest szansa. Nie spóźnij się. Hotel Prima. Dzisiaj.

Całe szczęście, że z moimi ludźmi jestem na miejscu. Tylko czekałem na odpowiedni moment.

Nie podoba mi się to wszystko. Najpierw ta impreza tak nagle do tego jest taka tajemnicza. Jason urywa kontakt. Na co mam czekać przy bocznym wyjściu? Na cud? To raczej się nie doczekam. Nagle słyszę jakiś hałas i drzwi się otwierają. Nawet mnie nie zauważa. Coś się musiało stać. Bez powodu by stamtąd nie wybiegła i to w dodatku w rozmazanym makijażu. Nie zauważa nawet mnie na swojej drodze i wpada na mnie. Od razu jednak się spina i odsuwa ode mnie. Jej wzrok jest taki smutny. Coś się tam musiało jej stać. Już ja się dowiem co.

- Przepraszam, ale się śpieszę.

Nie ze mną te numery mała. Już wystarczająco długo cię szukałem. Nie mogę pozwolić ci znowu zniknąć.

- Gdzie się wybierasz, Riley?

Widać, że jest zmieszana po moich słowach. Nie zna mnie. Więc nic dziwnego.

- Nie pamiętasz mnie? To ja Adrian słonko.

Nie wiem ile wtedy ojciec jej powiedział. Może zdradził moje imię. Jednak moje imię nic jej nie mówi. W końcu za nią zauważam Jasona. Plan działa tak jak powinien. Ona go nie zauważa i dzięki temu spokojnie może podać jej środek nasenny. My spokojnie wylecimy, a ona odpocznie. Zabieram ją na ręce i idę w stronę podstawionego samochodu. Jest taka niewinna. Jakim cudem poznała tego psychola?

- Gdzie teraz szefie?

- Na lotnisko. 

IluzjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz