Rozdział 32

1.2K 50 10
                                    


RILEY

Usta Adrian lądują na mojej szyi. W tej chwili jest mi po prostu idealnie. Zaszyliśmy się we własnej sypialni i nie ma nas dosłownie dla nikogo.

- Kurwa Riley jesteś idealna.

- Jak bardzo?

- Bardzo, bardzo.

Naprawdę wszystko się układało. Od tej intrygi minęło już trochę czasu. Kiedy tylko mój ojciec się o wszystkim dowiedział był wściekły. Nie miał pojęcia, że pod jego dachem powstałą taka intryga. Nigdy nie widziałam go takiego zdenerwowanego. Zazwyczaj starał się nie okazywać, aż tak emocji. Tym razem nie wytrzymał. Moją siostrę wysłał do dalekiej rodziny i tam ma teraz mieszkać. Nie interesowało mnie dokładnie gdzie teraz jest. Ważne, że daleko ode mnie. Nie chce jej więcej widzieć. Z pozostałym rodzeństwem mogę mieć kontakt, ale nie z nią. Dla mnie już nie jest moją rodziną. Matka też nie wyszła z tego bez szwanku. Ojciec zażądał rozwodu. Tego akurat nawet w snach się nie spodziewałam. Byli ze sobą w końcu tyle lat. Aż czasami sama się zastanawiałam jakim cudem oni są ze sobą tyle lat. Ja ledwo kilka godzin potrafiłam wytrzymać z nią w jednym pomieszczeniu. Oczywiście moja matka nie była by sobą gdyby nie zaczęła się kłócić. Chyba najbardziej bolał ją fakt, że nie będzie mogła wydawać pieniędzy na prawo i lewo. Odpuściła tylko dlatego, że dostała pieniądze. A między mną i Adrianem wszystko się wyjaśniło. Lepiej być nie może.

- Musisz lecieć?

- Tak to ważny kontrakt, ale obiecuję że wrócę jak najszybciej. Nawet nie zauważysz, że mnie nie ma.

- Na pewno zauważę.

- Nie mów, że aż tak się stęsknisz.

- No wiesz mogę wyjść na miasto, a tam przecież tyle wolnych facetów jest.

I od razu zmienia się jego mina. Wystarczy wspomnieć o wolnych facetach, a jemu już się ciśnienie podnosi.

- Nawet o tym nie myśl Riley. Jesteś moja, a ja jestem twój i tak pozostanie.

- Wiesz, że tylko tak się z tobą droczę.

- Wiem, ale i tak mnie to denerwuję, że mogłabyś być z kimś innym. Ta myśl mnie zabija.

- Po co mam być z kimś innym skoro mam ciebie?

- Kocham cię wiesz?

- Wiem i ja ciebie kocham.

Pierwszy raz szczerze mu to wyznałam. Czułam to od dawna, ale coś mnie zatrzymywało żeby to wyznać. A teraz kiedy w końcu się odważyłam Adrian jakby znieruchomiał. Dosłownie jakby był ze skały.

- Powtórz.

- Kocham cię.

- Boże to chyba mój najszczęśliwszy dzień w życiu. Riley czekałem na to odkąd pierwszy raz cię zobaczyłem.

Od razu złączył nasze usta w pocałunku.

- Teraz nie chce nawet tam lecieć.

- Może jednak zrobisz sobie wolne?

- Naprawdę mam taką ochotę, ale to spotkanie jest takie ważne. Od razu po podpisaniu umowy wracam do ciebie.

- W takim razie z tej okazji pójdę kupić jakąś koronkę. Może białą, co sądzisz?

- Chcesz mnie zabić. Nie mów takich rzeczy kiedy wiem, że nie będę cię widział kilka godzin.

- Dasz radę. Miłej podróży.

***

Pojechał. Niby to nie jest jakoś daleko, ale tak pusto tutaj bez niego. Musze to przyznać sama przed sobą tęsknię za nim. Jednak mam dla niego niespodziankę i jestem pewna, że jak wróci to się ucieszy. Obiecałam jednak sama nie wychodzić z domu. Zawsze się obawia o moje życie. Jason od razu odbiera telefon i przyjeżdża w dosłownie kilka minut.

- Po co mnie zerwałaś z domu tak wcześnie?

- Jakim cudem tak szybko się zjawiłeś?

- To się moja droga nazywa szybka jazda.

- Czym niby jechałeś?

- Motocyklem. Jak będziesz chciała to kiedyś cię przewiozę tylko błagam nie mów Adrianowi, bo chce jeszcze trochę pożyć.

- Ale z ciebie cykor, a odnośnie twojego pytania potrzebuję pojechać na miasto.

- Potrzebujesz obstawy?

- Tak, w końcu obiecałam mężowi że sama nie będę wychodzić. A wiesz, że ja zawsze jestem miła i słucham innych.

- Tak zawsze i wszędzie, ale chyba na odwrót. Po co w ogóle jedziemy?

- Chce zrobić Adrianowi niespodziankę. Jedziemy do galerii.

- Boże tylko nie mów, że zakupy.

Kiedy widzę taką jego udręczoną minę, aż chce mi się śmiać. No tak zakupy dla faceta to największa kara.

- Nie przeżywaj tak.

Jakoś przetrwał drogę do galerii. Doskonale wiedziałam czego tutaj szukam, ale nie wyprowadzałam Jasona z błędu. Weszłam do apteki po zakup najważniejszej rzeczy, ale żeby Jason nic nie wiedział to kupiłam jakieś tam witaminki. Na pewno gdyby wiedział co kupuje to od razu powiedziałby o tym swojemu przyjacielowi. Wtedy moja niespodzianka by nie wyszła. Później wstąpiłam do naprawdę uroczego sklepu po body, które już wcześniej zamówiłam. Teraz tylko miałam je odebrać.

- Możemy wracać.

- Naprawdę to już wszystko?

- A co myślałeś, że będę chciała całą galerię wykupić?

- Jesteś w sumie kobietą.

- Skończ już z tym.

- Nie denerwuj się tak, więc jak wracamy?

- Tak. Musze prezent przygotować.

- Nie pytam nawet jaki, bo pewnie i tak nic nie zdradzisz.

***

Po powrocie od razu idę do łazienki i wykonuje test ciążowy. Wszystkie inne objawy się zgadzają i naprawdę liczę, że się nie mylę.

Naprawdę widzę te dwie kreski. Udało się. Naprawdę chciałam mieć małą kopie mnie i Adriana. Z testem w ręku idę do salonu. Tam mam małe pudełko do którego chce wsadzić mój mały prezent. Słyszę, że ktoś włączył telewizor. Pewnie Jason chociaż nigdzie go na razie nie widzę. Nagle pojawia się w zasięgu mojego wzrok. Trzyma telefon w ręce. Pewnie z kimś rozmawiał, ale miny nie ma za szczęśliwej. Coś jednak przykuwa moją uwagę. Wiadomość, którą słyszę w telewizji.

Z ostatniej chwili. Znany włoski biznesmen, który leciał swoim prywatnym samolotem miał wypadek. Adrian Greco niedawno wziął ślub z piękną Riley Taylor. Z naszych wiadomości wynika, że z nieznanych przyczyn samolot się rozbił. Niestety nikt nie przeżył. W tych smutnych chwilach bardzo współczujemy żonie zmarłego.

Nie. To nie może być prawda. Adrian zaraz się pojawi w domu. Musi się pojawić. Ja go kocham. Nie mógł zginąć. Obiecał, że wróci. Mamy mieć dziecko. Ledwo zdążyłam mu powiedzieć co czuję.

- Nie!

Upadamna kolana i zanoszę się łzami, nawet tego nie kontroluję. Czuję jak jakieś ramionamnie obejmują, ale ja chce tylko jedne ramiona. Mojego męża. 

IluzjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz