RILEY
Kilka lat później...
Powoli otwieram oczy, kiedy usłyszałam dźwięk budzika. Jak ja go nienawidzę. Niestety muszę wstać, żeby iść na rozmowę kwalifikacyjną. W końcu po zakończonych studiach mogę szukać pracy. minęło kilka lat, a ja przez ten czas się zmieniłam. już nie jestem tą grzeczna dziewczyną, która się bała na każdym kroku. Teraz korzystam z życia ile się da. Nigdy nie wiadomo co się może stać. W końcu udało mi się wstać i od razu zabrałam się za przygotowania. Włosy zostawiłam rozpuszczone, bo je kochałam. Moje piękne, długie blond włosy. Makijaż miałam dość delikatny. Zakładam czarne, dopasowane spodnie, błękitną koszule i moje ulubione czarne szpilki. Uważam je za mój talizman szczęścia. Śniadanie sobie odpuściłam. Jakoś z nerwów bym nie mogła nic przełknąć.
Pod podany adres dojeżdżam przed czasem. Budynek robi wrażenie. Właśnie stoję pod największą firmą jaką widziałam White Corporation. W recepcji zauważam dziewczynę. Musze się zapytać gdzie dokładnie mam się udać. Obawiam się, że mogłabym się tutaj zgubić. Kiedy tylko do niej podchodzę posyła mi przyjazny uśmiech.
- W czym mogę pomóc?
- Przyszłam na rozmowę o pracę.
- Jasne już sprawdzam, a na jakie stanowisko?
- Asystentka.
- O mam, Riley Brown, prawda?
- Tak.
- Szef już czeka. Windą na najwyższe piętro i tam Luna powie ci gdzie masz iść dalej.
- Dzięki.
No proszę sam szef na mnie czeka. Chyba powinnam czuć się wyróżniona. Kiedy dojechałam na odpowiednie piętro od razu zauważam dziewczynę o której wcześniej usłyszałam.
- Cześć. Przyszłam na rozmowę o prace.
- A jasne już dzwoniła do mnie Kate, że przyszłaś. Do końca korytarza i główne drzwi.
Czyli tamta dziewczyna miała na imię Kate. Od razu kieruję się w stronę tego gabinetu. Po zapukaniu usłyszałam mocny, męski głos. Gabinet był w czarnych barwach. Typowo męski wystrój, ale jak dla mnie było tu za ponuro. W końcu dojrzałam jego. O kurwa. To jedyne słowa, które odpowiadają sytuacji. Czemu nikt nie powiedział, że szef t takie ciacho. Przede mną stoi mężczyzna o blond włosach i niebieskich oczach. Idealnie pasują do niego te oczy. Pod tym garniturem kryją się mięśnie. Co do tego jestem pewna.
- Pani Riley, prawda?
Dopiero po jego słowach wyrwałam się z letargu. Podszedł do mnie posyłając mi uśmiech.
- Yyy tak, miło mi.
- William White. Cieszę się że postanowiła pani wybrać naszą firmę. Proszę usiąść. Może napije się pani czegoś?
- Nie dziękuję.
- Widziałem pani cv i muszę przyznać, że jest imponujące. Była pani najlepsza na roku i zakończyła studia z wyróżnieniem. Jednak nie ma pani doświadczenia na podobnym stanowisku.
- Owszem nie mam, ale szybko się uczę i tak jak pan wspomniał byłam najlepsza na roku.
- Coś czuję, że się dogadamy. Jesteś przyjęta pod jednym warunkiem.
- Jakim?
- Nie nazwiesz mnie więcej na per pan tylko po imieniu. Mam na imię William i jestem tylko kilka lat starszy.
- No dobrze. To od kiedy mogę zacząć?
- Najlepiej od jutra i będziesz moją asystentką. Musisz nieraz być dostępna nawet w weekendy. Mogą zdarzyć się jakieś niespodziewane wyjazdy. A praca byłaby w godzinach między dziewiątą, a siedemnastą. Odpowiada ci to?
- Tak pewnie.
- Dobrze w takim razie widzę cię jutro o dziewiątej i wtedy podpiszesz umowę i załatwimy resztę spraw.
- Dobrze, w takim razie do widzenia.
Nie spodziewałam się, że tak szybko pójdzie. Pierwsza rozmowa, a mi się udało. Przystojny szef to tylko bardzo przyjemny dodatek. Cała w skowronkach wyszłam z firmy. Od razu zadzwoniłam do Zoe.
- Jak poszło?
- Świetnie. Mamy co świętować. Wpadaj do mnie z winem.
- Daj mi kwadrans.
Tak na nią zawsze mogę liczyć. Nieważne kiedy zadzwonię to i tak ma dla mnie czas.
Nie spóźniła się nawet minuty.
- Dobra mów.
- Dostałam tą pracę.
- Będziesz pracować w tej wielkiej firmie?
- Tak, ale nie spodziewałam się że szef to takie ciacho. Wyobraź sobie, że tam wchodzę a w gabinecie czeka na mnie wysoki blondyn. Taki dziesięć na dziesięć. Musiałam mieć zabawną minę jak go zobaczyłam.
- Nie wiedziałaś jak wygląda właściciel?
- Nie sprawdzałam go. Nawet nie wiedziałam czy tą pracę dostane.
- Jak on się nazywa? Musze go zobaczyć.
- William White.
Zoe nie zajęło to długo. Dosłownie kilka sekund, a już się domyśliłam, że go znalazła.
- To ciacho to twój szef? Boże załatw mi tam prace.
- Nie mam takich zdolności i jeszcze kazał mi mówić sobie po imieniu.
- Chyba ktoś komu wpadł w oko.
- Nie zaprzeczę, że jest nieziemsko przystojny, ale jest moim szefem. Nie mam zamiaru wdawać się w biurowy romans. Mi naprawdę zależy na tej pracy. Zresztą on nie spojrzy na mnie tak. On ma miliony, a ja będę tylko jego asystentką. Do tego cały czas mam wrażenie, że kiedyś go już spotkałam. Nie pamiętam gdzie mogłam go spotkać. To nie daję mi spokoju.
- Może sobie z czasem przypomnisz. Teraz o tym nie myśl tylko pijmy wino. Trzeba opić twoją nową pracę.
CZYTASZ
Iluzja
RomanceRiley ma dość życia gdzie nie ma swojego zdania. Musi zawsze być idealna. Jej jedyne marzenie to pójście na studia. Jej marzenia rozpadają się kiedy dowiaduję się że ma wyjść za mąż. Jedyna rozsądna dla niej decyzja to ucieczka. Udaje się jednak n...