Rozdział 5

2.3K 67 43
                                    

RILEY

To wino to jednak nie był najlepszy pomysł, a na pewno nie przed pierwszym dniem pracy. jakoś jednak udało mi się wstać i doprowadzić do porządku. Chociaż pozory trzeba stwarzać. Założyłam czarną dopasowaną spódnicę i czerwoną koszulę. Jednak w takiej firmie ubiór zobowiązuję. Nadal jestem cała w nerwach, mimo że mam już tę pracę. Brakuję tylko mojego podpisu na umowie. Kiedy wchodzę do budynku zauważam więcej osób niż wczoraj. Każdy patrzy w moją stronę zaciekawiony. Chyba nowi pracownicy tutaj to nowość. Znowu podchodzę do niejakiej Kate. Kiedy tylko mnie zauważa posyła mi uśmiech.

- O Riley cześć.

- Hej miałam przyjść na dziewiątą na podpisanie umowy.

- Szef już na ciebie czeka. Możesz iść tam gdzie wczoraj, a on ci wszystko wyjaśni.

No proszę sam szef się pofatyguję żeby mi wszystko wyjaśnić, a myślałam że tacy prezesi to zajmują się tylko własnymi sprawami. Zastałam go pogrążonego papierach. Kiedy tylko zorientował się że już przyszłam posłał mi uśmiech.

- Już jesteś. Świetnie. Siadaj.

Ja to jednak nie mogę mieć łatwo w życiu. Jakbym miała za szefa jakiegoś starca byłoby łatwiej. Jak sam widok mojego szefa na mnie działa.

****

Nie spodziewałam się, że ta firma z rzeczywistości jest taka ogromna. Jako asystentka samego szefa musiałam ją zwiedzić, a moje szpilki mi w tym nie pomagały. Jednak po zapoznaniu się z moimi nowymi zadaniami mogłam usiąść. Dawno nic mnie tak nie cieszyło. Byłam taka zajęta, że nie zauważyłam jak ktoś wszedł do mojego biura. Plusy bycia asystentką w takiej firmie to, że mam własne biuro i to nie byle jakie. Zdziwiłam się jak zobaczyłam szefa. Od razu przyszło mi do głowy, że coś źle zrobiłam.

- Szefie stało się coś?

- Przestań z tym szefem. Will jestem.

- Jakoś dziwnie się czuję że mam do własnego szefa mówić po imieniu.

- Daj spokój. Będziemy spędzać ze sobą mnóstwo czasu tak będzie wygodniej.

- No dobrze Will. W takim razie co cię sprowadza? Zrobiłam coś źle?

- W żadnym wypadku, ale chyba zapomniałaś o przerwie. Powinnaś wyjść z tego biura już dziesięć minut temu. Nie przepracowuj się tak.

- Naprawdę już tyle czasu minęło?

- Tak i dlatego pomyślałem, że może wyskoczysz ze mną na lunch do tej restauracji obok firmy?

- Yyy no nie wiem czy będzie to odpowiednie.

Zaskoczył mnie. Raczej nie wychodzi z każdym pracownikiem coś zjeść w czasie przerwy.

- Daj spokój. Jesteś tutaj nowa i raczej nie masz jeszcze znajomych, a tak będzie okazja by się lepiej poznać. To tylko lunch.

- No dobra przekonałeś mnie.

Zabrałam torebkę i razem wyszliśmy. Miałam wrażenie, że kiedy szłam przez moment pierwsza to patrzy mi się na tyłek. Pierwszy raz żałowałam, że mam na sobie tą spódnice. Wręcz parzył mnie jego wzrok, ale chyba wyczuł, że zrobiłam się spięta. Po chwili szedł tuż obok mnie. Zauważyłam też teraz zdziwione spojrzenia pracowników kiedy razem wychodziliśmy. Obawiam się jednak plotek, które teraz mogą krążyć.

Restauracja była naprawdę przyjemna. Nie spodziewałam się, że może w takich miejscach bywać. Myślałam, że chodzi tylko do drogich restauracji gdzie szklanka wody może kosztować tyle co pół mojej wypłaty. Praktycznie od razu przyszedł do nas kelner. Zostawił karty i się ulotnił. Starałam się wybrać coś z tej karty, ale wzrok Willa mi w tym wcale nie pomagał. Kiedy podniosłam wzrok znad karty zauważyłam że patrzy się prosto na mnie. Od razu poczułam jak moje policzki robią się czerwone.

IluzjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz