RILEY
Cały czas oglądam się za siebie. Mimo, że zostawiłam list to nie mam pewności czy mój ojciec nagle nie zacznie mnie szukać. Minęło kilka dni i nadal mam spokój. Tylko krok dzieli mnie od nowego życia, spokojnego życia.
- Masz?
- Jasne. Od teraz jesteś Riley Brown.
- Nie wiem jak ci się odwdzięczę.
- Możesz mnie kiedyś odwiedzić i mam nadzieję że nowe nazwisko ci się przyda.
- Nawet nie wiesz jak bardzo.
****
Kilka miesięcy później...
Spokój to teraz czuję. Mam mieszkanie wynajęte na nowe nazwisko. Kupiłam sobie nową, bezpieczną tożsamość. Jednak nie wszystko szło tak kolorowo. Dla kogoś kto był całe swoje życie odcięty od innych to ciężko potem być niewidocznym. W pracy jakoś przerwałam. W kawiarni dużo się nie działo. Była to dość spokojna praca i dzięki niej mogłam spełnić swoje marzenie. Studia to o nich zawsze marzyłam. Udało się. Dostałam się na nie bez problemu. Na początku było ciężko, jednak pomogła mi pewna zwariowana osoba. Widziała, że byłam zagubiona. Zoe była cudowna. Gdyby nie ona to nie wiem jakbym się odnalazła na uczelni. Czułam, że teraz kiedy minęło kilka miesięcy a ojciec nadal mnie nie znalazł to jestem bezpieczna.
Cała zmęczona wracam z pracy. Na szczęście dzisiaj nie miałam zajęć. Marzę tylko o długiej kąpieli. Jednak mój spokój nie trwał zbyt długo. Mimo upływu czasu nadal kiedy tylko słyszę dzwonek do drzwi jestem cała spięta.
- Riley otwieraj wiem, że tam jesteś!
Ulżyło mi kiedy usłyszałam głos Zoe. Jak zwykle wie kiedy jestem w mieszkaniu. Kiedy otwieram jej drzwi zauważam, że nie jest ubrana tak jak zawsze. Zupełni inaczej wygląda.
- Gdzie się tak odstawiłaś?
- Poprawka gdzie się tak odstawimy.
- O czym ty mówisz?
- To twój szczęśliwy dzień.
- Niby czemu?
- Ubieraj się i idziemy na imprezę.
Co? Ja i impreza? Nie dam rady. Przecież tam będzie dużo ludzi. Mimo, że zmieniłam wygląd to nie wiadomo kogo jeszcze mogę tam spotkać.
- Nigdzie nie idę.
- Nigdy nie wychodzisz. Tylko do pracy i na zajęcia. Zrób ten jeden raz dla mnie wyjątek.
- Boję się. Dobrze wiesz jak do tej pory wyglądało moje życie.
- Obiecuje, że będę obok.
- Nie zostawisz mnie?
- Nie zostawię.
Nadal mam wątpliwości, ale chyba od jednego wypadu nikt jeszcze nie zginął. Założyłam zwykłą czarną sukienkę, która opinała moje ciało. Na szczęścia do najkrótszych nie należała. Nie chciałam zwracać na siebie uwagi. Włosy zostawiłam rozpuszczone i nałożyłam lekki makijaż. W salonie czekała na mnie Zoe. Widzę, że nawet sama się rozgościła. Znalazła moje ulubione wino i je otworzyła.
- Dobre?
- Jasne, chociaż... o cholera wyglądasz tak inaczej. Coś ty ze sobą zrobiła?
- A co niby miałam?
- Wyglądasz tak inaczej. Zawsze widzę cię z spodniach i luźnych bluzkach, a ty mi tu wyskakujesz w seksownej sukience. Wyglądasz lepiej ode mnie. Teraz na pewno będę musiała cię pilnować.
- Nie przesadziłam?
- W żadnym wypadku. Dobra idziemy zanim się jeszcze rozmyślisz.
Wolałabym zostać w domu. Po prostu odpocząć, jednak obietnica to obietnica.
Do celu dojechaliśmy dosyć szybko. Jednak jak zobaczyłam tą kolejkę, aż ode chciało mi się tej imprezy.
- Chce ci się czekać tyle w tej kolejce?
- Nie żartuj sobie. Znam ochroniarza przy wejściu. Wpuści nas bez kolejki.
- Nawet tutaj masz znajomości?
- Pewnie, bo to mój kuzyn.
Dzięki temu ominęliśmy tą kolejkę, chociaż nie każdemu się to podobało. Pierwszy raz wylądowałam w takim miejscu i musze przyznać, że zaczynało mi się to podobać. Od razu udaliśmy się do baru. Zoe sama złożyła zamówienie. Dobrze, że ona to na siebie wzięła. Ja kompletnie się na tym nie znam. Chwilę później pojawił się przede mną kolory drink. Spodobał mi się jego kolor.
- Co to?
- Cosmpolitan.
Od razu wzięłam łyka i mimo, że był dosyć mocny to dobry.
Nawet nie wiem kiedy ten czas tak zleciał. Jak mogłam bać się tutaj przyjść. Jest tak świetnie. Piję i tańczę na zmianę. Jednak chwila odpoczynku się należy. Przede mną pojawił się jakiś nowy drink, ale ja niczego nie zamawiałam.
- Przepraszam, ale to chyba pomyłka. Ja niczego nie zamawiałam.
- To od tego przystojniaka po drugiej stronie baru.
Spojrzałam w tamtym kierunku i rzeczywiście był ktoś taki. Wysoki blondyn patrzył prosto na mnie. Nie wiem czy to wina procentów, ale posłałam mu uśmiech, a on szybko znalazł się przy mnie.
- Witaj piękna.
- Cześć nieznajomy.
- Will.
- Riley.
Naprawdę miło spędzało się z nim czas, ale podczas tańca pozwalał sobie za wiele. Jego dłonie lądowały na moich pośladkach. Od razu się od niego odsunęłam. Jednak jemu się to nie spodobało.
- Bierz tę ręce.
- Nie udawaj takiej niedostępnej. Wiem że też tego chcesz. Przecież jesteś taka jak wszystkie.
- Nie znasz mnie i już nie poznasz palancie.
Nie czekając na nic wyszłam z tego klubu. Może i miejsce fajne, ale nie koniecznie wszyscy ludzie są tacy mili. Myśli że wszystkich zna. Mam nadzieję, że już nigdy go nie spotkam. Przeklinam cię Will.
CZYTASZ
Iluzja
RomanceRiley ma dość życia gdzie nie ma swojego zdania. Musi zawsze być idealna. Jej jedyne marzenie to pójście na studia. Jej marzenia rozpadają się kiedy dowiaduję się że ma wyjść za mąż. Jedyna rozsądna dla niej decyzja to ucieczka. Udaje się jednak n...