RILEY
Było mi za ciepło, stanowczo za ciepło. Powoli otwieram oczy i od razu wiem od czego mi takie ciepło. Adrian szczelnie owinął moje ciało swoim, aż dziwne że jeszcze dałam rade oddychać. Powoli wyswobodziłam się z jego ramion. Wczoraj naprawdę było miło, o ile mogę to tak nazwać. Nie miała tego w planach, ale przecież mu ufam. Zrobił dla mnie tak wiele. Co dziwne nie czuję się teraz zmęczona, wręcz przeciwnie jestem wypoczęta. Już miałam wstać z łóżka, ale coś mnie powstrzymało. Ręce i doskonale wiedziałam do kogo należały. Adrian.
- Już chciałaś mnie zostawić?
- Myślałam, że spałeś.
- Bo spałem, ale to cię nie usprawiedliwia. Chciałaś mnie tak zostawić samego?
- Dałbyś sobie radę w końcu jesteś dorosły, czyż nie?
- Jesteś okrutna, ale może i dobrze że już oboje wstaliśmy.
- Niby czemu?
- Musimy się zbierać. Chyba nie myślałaś, że nigdzie nie pojedziemy? Przecież to nasz miesiąc miodowy. Może i będzie trochę krótszy, ale nie zapomniany.
Zaskoczył mnie. Zorganizował coś bez mojej wiedzy. To naprawdę miłe, że o tym pomyślał i do tego robił niespodziankę.
- Ale nawet nie jesteśmy spakowani...
- Tym się już nie musisz martwić. Wszystko załatwione. Bagaże już czekają na nas w samochodzie.
- Kiedy to zorganizowałeś?
- Miałem trochę czasu kiedy ty organizowałaś wesele i ślub.
- Za ile musimy iść? i najważniejsze gdzie jedziemy.
- Mamy jakąś godzinę i nie zdradzę ci nic więcej oprócz tego że będziemy lecieć samolotem.
- Nic a nic?
Trochę już go poznałam żeby wiedzieć, że nic od niego nie wyciągnę. Jest uparty i na razie z tym nic nie zrobię. Nic innego mi nie pozostało jak zebranie się. W końcu mam tylko godzinę. Tyle, że nie wiem gdzie jedziemy. Jaka może tam być pogoda. Wiadomo we Włoszech jest gorąco, ale gdzieś indziej może być nawet i śnieg. Postawiłam na uniwersalne rozwiązanie. Czarne dopasowane spodnie, biała koszulka i koszula w kratkę. Do tego sportowe buty. Było wygodnie i dość bezpiecznie. W końcu nie wiem jaką pogodę zastanę. Kiedy byłam gotowa Adrian już na mnie czekał. Sam też był ubrany bardziej luźno, co było niespotykanym widokiem. Przystojny to on jest nie ma co ukrywać.
- Gotowa?
- Tak, ale mam nadzieję że to w miarę blisko.
- Tylko nie mów, że boisz się latać.
- Po prostu nie przepadam.
- Możesz to i tak nazywać, ale na razie nic ci nie zdradzę.
Oczywiście samolot musiał być tylko prywatny i robił wrażenie. Aż krzyczał o swoim bogactwie. Kiedy tylko usiadłam poczułam się w miarę bezpiecznie. Do tej pory latałam publicznymi liniami lotniczymi i im niekoniecznie w pełni ufałam. Tutaj było widać, że dbali o pasażerów z dokładnością.
- Riley nie jedliśmy jeszcze. Na co masz ochotę?
- Obojętnie. Powiesz mi wreszcie gdzie lecimy?
- Powiem tylko że lekko ponad dwie godziny i będziemy, więc akurat zdążymy zjeść.
- Wybierz coś.
Kompletnie nie miałam teraz do tego głowy. Chce wiedzieć gdzie lecimy, a nie co zjeść. Po chwili wylądowały przede mną pysznie wyglądające rogaliki i herbata. Z wiadomego powodu nie mogłam teraz pić kawy, chociaż bardzo żałowałam. Śniadanie wyglądało naprawdę cudnie i aż żal byłoby nie spróbować.
CZYTASZ
Iluzja
RomanceRiley ma dość życia gdzie nie ma swojego zdania. Musi zawsze być idealna. Jej jedyne marzenie to pójście na studia. Jej marzenia rozpadają się kiedy dowiaduję się że ma wyjść za mąż. Jedyna rozsądna dla niej decyzja to ucieczka. Udaje się jednak n...