Rozdział 22

1.2K 53 13
                                    

RILEY

Tyle rzeczy do ogarnięcia. Nigdy bym się tego nie spodziewała. Mimo, że najważniejsze już mam, czyli suknie to i tak za dużo rzeczy. Nie wiem nawet od czego zacząć. Tyle dobrego, że będzie mało osób i przyjęcie kameralne. Gdybym miała organizować przyjęcie na kilkadziesiąt osób to zastanowiłabym się kilka razy. Nienawidzę czegokolwiek organizować, a tu nagle dostałam organizacje własnego ślub. Cóż ten chociaż będę pamiętać. Adrian wszystko tak załatwił żebym nie musiała nawet wychodzić z domu. Ludzie z cukierni przyjechali z propozycją tortów. Dawno nie spróbowałam tyle słodkości. Zdecydowałam się na tort czekoladowy, bo jednak czekolada jest to coś co kocham. Oczywiście Adrian się bezpiecznie ewakuował mając niby jakieś ważne spotkania. Coś czuję, że tylko marna wymówka. Dał mi wolną rękę. Ciekawe czy jakbym wybrała różowe dodatki też byłby taki zadowolony. W końcu na wszystko mi pozwolił. Jednak nawet ja nie jestem taka okrutna. Już widzę tą jego minę jak widzi ten róż. Ten plan zostawię na inną okazję. Jestem taka zmęczona tym wszystkim. Wolałabym mieć to za sobą. Zamykam się w pokoju, bo tylko tutaj mam ciszę i spokój. Mogę się przynajmniej wyciszyć. Nie nacieszyłam się spokojem jednak długo. Do pokoju przyszedł Adrian. Więc jednak nie był taki zajęty jak mówił.

- Sprowadza cię coś?

- Tak. Na kolacje dzisiaj przyjadą moi rodzice, żeby cię poznać no i twoi rodzice. W końcu wypada ich poinformować o ślubie.

Dopiero po chwili dotarł do mnie sens tych słów. Miałam poznać jego rodziców. I dopiero teraz mi o tym mówi. Przecież już późno. Jak niby on chce to przygotować?

- Dzisiaj?

- Tak będą o 19.

- Adrian do cholery. Teraz dopiero mi o tym mówisz? A gdzie jakieś przygotowania?

- Gosposia się tym zajmie.

- Na pewno nie. Ja to zrobię. Co sobie o mnie pomyślą, jeśli nawet kolacji nie zrobię?

- Ty gotujesz?

- Oczywiście, że tak. Jestem samodzielna i z tego co wiem kilka lat mieszkałam sama, więc musiałam sobie radzić.

- Naprawdę sądzisz, że ktoś będzie zwracał uwagę na to kto gotował?

- Owszem. Na takie szczegóły się zwraca uwagę. Skup się ile osób będzie?

- Z nami powinno być dziewięć.

- Aż tyle?

- Twoi rodzice, my, moi no i moje rodzeństwo.

- Boże ile pracy.

- Jesteś pewna, że chcesz się tym zająć?

- Oczywiście i zabieram się do pracy.

Nawet już nie zwracam na niego uwagi tylko wychodzę i kieruję się do kuchni. Nie byłam tam jeszcze. Zawsze posiłki były podawane w jadalni i nawet nie miałam okazji dobrze się po niej rozejrzeć. Kuchnia jak i reszta domu była w ciemnych barwach, ale duża i po prostu piękna. W niej zastałam starszą kobietę. Pewnie gosposia, bo w końcu miała na sobie fartuszek.

- Potrzebujesz czegoś kochanie? Jestem Giulia i to moje królestwo.

- Witam. Nie miałyśmy się jeszcze okazji poznać. Jestem Riley. Mam niespotykaną sprawę. Adrian zorganizował rodzinna kolacje i wszyscy mają tutaj przyjść. Oczywiście nie raczył mnie wcześniej o tym poinformować. Chce sama ją zrobić.

- Sama? Jesteś pewna? Będzie na pewno sporo osób. Dla mnie to żaden problem.

- Umiem gotować, więc to żaden problem.

IluzjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz