☡ one ☡

2.6K 85 9
                                    


𓆙𓆙𓆙

— Do widzenia Adeline, widzimy się na święta — powiedział oschle mężczyzna, poprawiając krawat dziewczyny.

— Do widzenia ojcze, matko — odpowiedziała równie formalnie i oddała kufer odpowiednim osobom.

Wsiadła do pociągu, powoli przemieszczając się pomiędzy uczniami z różnych domów. Każdy się śmiał i cieszył z powrotu do Hogwartu. Ona niekoniecznie. Znalazła się w szóstym wagonie, przeznaczony Slytherinowi i znalazła pusty przedział.

Rozłożyła się i wypuściła czarnego kota z klatki. W jej rękach znajdowała się książka, obita w czarną skórę, nikt niepożądany nie mógł poznać jej treści.

Pierwsze zadanie : znaleźć miejsce, przez które da się transportować ludzi, bez potrzebnej deportacji i na terenie Hogwartu. Następnie przenieść kilka uczniów bez magicznych rodziców.

— Tu jest jedna osoba chodźcie — powiedziała ciemnowłosa dziewczyna. W jej głosie jednak było coś co podpowiadało ślizgonce, że wcale nie została przypadkowo wybrana.

Do środka weszli po kolei Pansy Parkinson, Draco Malfoy, Blaise Zabini i Theodor Nott. Drzwiczki z hukiem się zatrzasnęły, a zasłonka w oknie została zasunięta. Zapadła cisza.

Dracon, Blaise i Theodor usiedli naprzeciwko dziewczyny, a Pansy zaraz obok. Czarny kot wskoczył właścicielce na kolana i ukrył się pod jej łokciem. Niezręczna cisza nadal trwała. Blondyn cicho odchrząknął. 

— Wiemy kim jesteś, chociaż aż do ostatniego spotkania nie mieliśmy pojęcia, że jesteś na naszym roku — powiedział, a reszta przytaknęła.

— Okey? — bardziej zapytała niż stwierdziła. Czuła się bardzo niekomfortowo. Poprawiła się na siedzeniu.

— Mamy zadanie do wykonania i lepiej by było wykonać go razem — mruknął ciemnoskóry chłopak. Zamiast odpowiedzi dziewczyna tylko kiwnęła głową i wróciła do lektury.

Reszta towarzyszy zaczęła rozmawiać, nagle drzwi od przedziału się otworzyły, ale nikogo tam nie było. Pansy otrzepała spódniczkę i zamknęła, warcząc coś o nieostrożnym maszyniście.

Nagle czwórka nastolatków została zamroczona, a w ich głowach pojawiło się wspomnienie sprzed kilku minut. Drzwi od przedziału ponownie się otworzyły, ale tym razem przez nie przeszła Adeline.

— Ktoś tutaj jest — powiedziała tylko i zaraz wszystko wróciło do rzeczywistości. Szesnastolatkowie spojrzeli na niewzruszoną Emerson, która zamknęła książkę i schowała do podręcznej torby.

— Widzę już Hogwart lepiej się przygotujmy — mruknął Zabini, patrząc przez okno.

Parkinson wstała i zabrała swój bagaż uderzając w coś, cichy syk przeciął pomieszczenie. Malfoy się dokładnie rozglądał, a reszta udawała, że nic nie słyszała. Pociąg stanął.

Uczniowie zaczęli wyrywać się do wyjścia. Gdy wyszli z przedziału dotarł do nich głos blondyna, każący im poczekać przed pociągiem.

Znaleźli się na peronie, a Adeline ruszyła za większością uczniów. Poczuła jak ktoś chwyta ją za nadgarstek, obróciła głowę i napotkała ciemne tęczówki.

— Poczekaj z nami — poprosił Nott, odzywając się pierwszy raz od kilku godzin. Nie wiedząc czemu dziewczyna pokiwała głową.

Minęło kilkanaście minut i cała piątka ruszyła w stronę powozów. Usiedli i ponownie zapadła cisza.

— Potrafisz posługiwać się legilimencją — bardziej stwierdził niż zapytał Theodor. Dziewczyna kiwnęła głową, potwierdzając jego słowa.

— Nie próbuj Draco, nie uda ci się — mruknęła nagle w stronę blondyna.

— Z oklumencjii też jest niezła — powiedział reszcie.

— Myślę, że powinnaś wiedzieć, mamy połowę zadania pierwszego wykonaną — szepnęła Pansy. Spojrzała na nich, skanując ich wzrokiem.

— U Borgina i Burkesa jest pewna szafka, byłem tam w wakacje, jest sprawna, podobno w Hogwarcie jest druga, połączona z nią — powiedział Dracon.

— Oh, to jak już zrobiliście połowę to ja poszukam tą drugą — mruknęła zmieszana. Spojrzała na zamek przed nimi. Powóz się zatrzymał.

— Daj spokój jesteśmy w tym razem — powiedział Nott, pomagając jej zejść. Uśmiechnął się lekko w jej stronę i ruszyli w stronę bram.

𓆙𓆙𓆙

Invisible Snakes | Theodor NottOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz