☡ twenty six ☡

1.1K 45 9
                                    


𓆙𓆙𓆙

Zwykła rodzina, dwójka rodziców i dwójka dzieci. Wszyscy ubrani w eleganckie stroje. Najstarszy i jedyny mężczyzna ubrany w schludny odświętny garnitur, u jego boku stała podobnej wysokości kobieta w granatowej sukience, długich czarnych rękawiczkach i wysokich szpilkach.

Zaraz za nimi znajdowały się dwie dziewczyny, jedenastoletnia dziewczynka o ciemno-brązowych włosach do pasa. Ubrana w fioletową sukienkę i tego samego koloru balerinkach. Ciekawie rozglądała się po bogatym wnętrzu korytarza.

Druga była szesnastoletnią brunetką o zielonych oczach. Na sobie miała czarną, przylegającą sukienkę z długim rękawem i czarną katanę. Oprócz tego na jej stopach znajdowały się ciężkie glany. Przez ramię miała zawieszoną mała torebkę. Lekko poirytowana i znudzona ruszyła za rodzicami.

Weszli do wielkiej sali, gdzie od razu powitali ich gospodarze przyjęcia. Państwo Malfoy od razu pogrążyli się w rozmowie z państwem Emerson, a Adeline rozglądała się znużona po sali.

Poczuła szarpnięcie za ramię i odwróciła się żeby warknąć na młodszą Emerson. Zobaczyła swojego ulubionego blondyna, a jej oczy zabłyszczały radośnie.

— Draco, miło cię ponownie spotkać — wymamrotała znaną już regułkę.

— Witaj Adeline, miło mi cię gościć w moich skromnych progach — odpowiedział tym samym tonem, przewracając oczami.

Odeszli kawałek od swoich rodziców i odetchnęli z ulgą. Dziewczyna przytuliła go krótko i uśmiechnęła pod nosem. Tęskniła za tymi platynowym łbem.

— Adela! — usłyszeli niedaleko. Obrócili się jednocześnie, widząc Parkinson, która ciągnęła Zabiniego za rękę. — Co ty do cholery zrobiłaś z włosami.

Czarnowłosa westchnęła cicho i przytuliła przyjaciół na powitanie. Cieszyła się na ich widok, czuła, że zaraz zwariuje w swoim domu.

— Rodzice — warknęła cicho. — Nie spodobał im się mój nowy wygląd.

— Ale pozwolili ci przyjść w takich buciorach na to ekskluzywne przyjęcie? — usłyszała za sobą głos z charakterystyczną chrypką.

Miała ochotę uśmiechnąć się od ucha do ucha. Serce zaczęło wybijać szybszy rytm, a ona myślała, że zaraz uniesie się nad podłogą. Oczywiście cholernie tęskniła za wszystkimi, ale to na spotkanie z tym brunetem z loczkami i mocno ciemnymi oczami czekała najbardziej.

Obróciła się w jego stronę i uśmiechnęła dumna z siebie.

— Nie, oczywiście, że nie — mruknęła zadowolona, na co chłopak cicho parsknął.

Rozłożył ręce, a ta się w niego wtuliła. Stali tak kilka długich sekund, gdzie świat dziewczyny na chwilę się zatrzymał. Gdy w końcu się od siebie oderwali brunetka popatrzyła mu w oczy.

— Zielone były lepsze — skomentował, na co reszta parsknęła cicho.

Stali w odosobnionym miejscu jeszcze długie minuty, aż w końcu wybrzmiał początek melodii rozpoczynające bal. Blaise porwał roześmianą Pansy do tańca, a Draco stojącą niedaleko Astorię Greengrass

— Mogę prosić cię do tańca — usłyszała szept. Pojawiła jej się gęsia skórka w miejscu gdzie poczuła oddech chłopaka.

Invisible Snakes | Theodor NottOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz