☡ nineteen ☡

1.2K 49 8
                                    


𓆙𓆙𓆙

— Jutro.

— Jutro.

𓆙𓆙𓆙

Impreza trwała już od kilku godzin, wszędzie było słychać głośną muzykę. Alkohol lał się litrami, a uczniowie chętnie przyjęli wiadomość o potańcówce tylko dla ślizgonów. Tym razem Adeline nie stała za barem, a bawiła się w najlepsze z kieliszkiem, który zdawał się być zawsze pełny.

— Adela, co ty robisz? — usłyszała zdenerwowany głos. Obróciła się powoli, co i tak nie pomogło i pokój zaczął lekko wirować. Uśmiechnęła się pijacko.

— Jjak to co? Imprezja! — krzyknęła, a siedmioroczny uczeń zawtórował jej krzykiem. — Ccicho Pansjy, muśisz sje wylusować.

Po czym złapała ślizgonkę za ręce i próbowała tańczyć. Po chwili się poddała i poszła na poszukiwania nowej dawki ognistej whiskey.

Usiadła przy barze, a Blaise dopełnił jej pustą już szklankę. Uśmiechnęła się do niego, a on zaczął coś mieszać.

— Opowiedz mi najlepszą opowieść jaką usłyszałeś, stojąc w tym oto miejscu, robiąc to co teraz robisz — wybełkotała, chłopak na to głośno się zaśmiał.

— Oj Adelka myślę, że dopiero ją usłyszę — wyjaśnił, a szczery uśmiech nie schodził mu z twarzy.

Zaczęła się zastanawiać nad jego słowami, dopóki nie odleciała w krainę nieznanych myśli. Nieczęsto piła, a nawet ostatnio wyśmiała nastolatków zalewających się w trupa. No cóż właśnie dziś postanowiła dołączyć do tej grupy.

— Kiedy on zostawi tą głupią szma- — zaczęła, ale tłum ją zagłuszył. — Z którą jesteś, to ze mną powinieneś być. O-o-o jak ty pięknie dzisiaj wyglądasz.

— Hę? — ciemnoskóry popatrzył na nią z niezrozumieniem. Może tym razem faktycznie usłyszy ciekawą historię.

Po chwili do baru powoli podchodziła dwójka ślizgonów. Theodor był zły i było to widać z daleka, jednakże Tracey pod jego ramieniem zdawała się nie zauważać tego. Stała uśmiechnięta raz po raz całując policzek chłopaka.

— Adele nie obracaj się — to były ostatnie słowa Pansy skierowane do niej.

Bo obracając się w alkoholowym amoku zobaczyła całującą się parę. Obróciła się, ten widok zadziałał na nią jak kubeł zimnej wody, szybko zerwała się z miejsca, ale drinki Zabiniego nadal krążyły w jego żyłach więc zachwiała się i o mało nie upadła.

Przez to całe zamieszanie nie zauważyła ostrej wymiany zdań pomiędzy trójką ślizgonów. Ani nie zarejestrowała kiedy zimne dłonie Draco pomogły jej dostać się do pokoju Pansy.

Siedziała i tępo wpatrywała się w ścianę, ponownie tego dnia wstała z miejsca i zaczęła nerwowo krążyć po pokoju. Co w jej stanie wyglądało jakby zaraz miała uderzyć w jakiś mebel bądź ścianę. Ręce całej trójki były wyciągnięte by w razie czego asekurować pijaną szesnastolatkę.

— Adela, spokojnie, upiłaś się — zaczęła spokojnie Parkinson. — Co się dzieje?

— Ciężko mi jest być spokojną, gdy jedna z tych — chrząknęła znacząco. — Przystawia się do mojego.. yy — tym razem się zacięła. — Mojego przyjaciela i chce mi podziałać na nerwy, mówiąc mu "jesteś jeden z milionów, nie ma nikogo takiego jak ty" — prychnęła, na koniec parodiując współlokatorkę.

— Słyszałaś — bardziej stwierdził niż zapytał Malfoy.

Później wszystko działo się szybko, brunetka kazała Emerson się umyć i przebrać i w razie czego siedziała w łazience. Malfoy ogarnął łóżko, a Blaise poszedł pilnować uczniów.

Ich wspaniały plan miał jedną wadę, Adeline wcale nie chciała kończyć zabawy. Posłusznie ułożyła się w łóżku i poczekała na Pansy, nie minęło kilka chwil, a udała, że zasnęła. Słysząc równomierny oddech ślizgonki obok, jak najciszej wymknęła się z jej dormitorium.

Huk muzyki na chwile ją ogłuszył, ale zaraz się przyzwyczaiła. Przysiadła na kanapie i zabrała do połowy pustą butelkę ognistej. Wypiła duszkiem, ciesząc się z palącego gardła.

~

— Adeline chodź wracamy do dormitorium — mruknął Theodor do leżącej na kanapie ślizgonki, przytulała się do pustej butelki i ledwo kontaktowała.

— Baw się! — czknęła. — Poza tym upiłam się i już wiem wszystko. Powinnam wiedzieć, że to wszystko było grą... Teraz siedziesz mi w głowje. Oh jaka szkoda, źe już nie gadamy — mruknęła pod nosem, chociaż Nott wiedział, że to do niego.

Miał tyle pytań, ale nie mógł ich teraz zadać. Usiadł obok niej, a on obróciła się, a jej głowa upadła na jego ramię.

— Możemy już iść do dormitorium? — zapytał szeptem. Dziewczyna pokręciła głową i lekko uśmiechnęła. Zapach ślizgona działał na nią kojąco. — No cóż, całe szczęście ja tutaj decyduje.

Dziewczyna prychnęła, ale zanim zdążyła coś powiedzieć wisiała na ramieniu Theodora, któremu było strasznie niewygodnie. W pewnym momencie postanowił ją podnieść i najzwyczajniej zanieść do pokoju. Dziewczyna zasypiała i nie trzymała się na nogach. Jeśli Tracey zrobi mu aferę, będzie musiał to przeżyć. Nie miał sumienia zostawiać jej samej.

Ułożył ją na jej łóżku i przykrył dokładnie, jego dziewczyna i jej przyjaciółka postanowiły spać u swoich przyjaciółek, więc Emerson miała od nich spokój.
Usiadł na skraju łóżka i odgarnął jej włosy z twarzy za ucho. Westchnął cicho i wstał.

— Dobranoc — mruknął cicho.

— Nie chce być twoją przyjaciółką, chcę cię pocałować.

𓆙𓆙𓆙
polsat be like...
5/6

Invisible Snakes | Theodor NottOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz