Rozdział zawiera scenę erotyczną
Żona Księcia Karola nawet podczas porodu narzekała na swoje chude nogi, które pod zmiętą, rozłożoną koszulą nocną miała na widoku. Bolało ją i krzyczała, wiadomo, jednak akuszerki i sprowadzony lekarz byli zadowoleni. Poród przebiegł tak przyjemnie, jak tylko poród mógł przebiec, bez żadnych komplikacji.
– To chłopiec. – oznajmił lekarz, a Teresa pierwszy raz od dawna nie marudziła, a ucieszyła się.
– Chłopiec?! Naprawdę?! Pokażcie mi go!
Ojciec dziecka za to biegał po pałacu i krzyczał radośnie:
– Syn! Mój syn! Mój dziedzic! Następca tronu!
Choć to Ludwik August był przyszłym królem i mógł się nim stać bardzo szybko przez chorobę Jego Królewskiej Mości, póki co nie miał syna i to właśnie jego potomek miał w kolejnym pokoleniu największe prawa do korony.
– Antonino? Ludwiku? Zapraszam was do Teresy, zobaczcie moje dziecko! – krzyknął do zmierzających korytarzem delfina i delfiny.
Ludwik delikatnie objął Toinette, lecz ona, bardziej żywa od męża, podekscytowana nowym członkiem rodziny Burbonów, wyrwała mu się i pobiegła czym prędzej pałacowym korytarzem.
– Służba! Wyciągnijcie kielichy! – wrzasnął Karol. – Bracie, wiem, że nie przepadasz za zabawą, lecz chyba teraz uczcisz ze mną narodziny mego dziecka... – Wyciągnął dłoń do Ludwika Augusta.
– Oczywiście, wznieśmy toast. – przytaknął ten. – Gratuluję ci, mój drogi. A gdzież to się podział najmłodszy z nas?
Gdyby wiedzieli, że ten o którym mówili, przeklinał teraz siebie i swoje nasienie i aż trząsł się z zazdrości. To on miał pierwszy doczekać się dziedzica! To on miał spłodzić gromadkę synów, potrzebnych mu do zdobycia tronu! Tymczasem mimo namiętnych, częstych nocy z Józefiną, wciąż pozostawał bezdzietny.
– Jaki śliczny, Tereso! – Antonina zachwyciła się słodkim, pulchnym niemowlakiem tkwiącym w szerokich, kwadratowych ramionach jego matki. – Mogę go potrzymać? Przytulić?
Żona księcia Karola spełniła życzenie delfiny. Ojciec dziecka stanął za Toinette, nachylił się nad zawiniątkiem i uznał:
– Jest do mnie bardzo podobny, nie uważacie?
Rzeczywiście, maluch miał te same wielkie, intensywnie błękitne oczy co jego papa.
Antonina patrzyła na dziecię. Było śliczne, owszem i chciała chwilę pokołysać je w swoich ramionach, jednak czy czuła potrzebę posiadania swojego własnego? A to mogło wydarzyć się niebawem.
Kiedy wszyscy pogratulowali im i opuścili komnatę Teresy, która zapragnęła odpoczynku, a opiekunki zabrały noworodka, Karol podszedł do niej i się ukłonił.
– Gratuluję, żono. Dziękuję ci za naszego syna.
Nie kochał jej, musiał przyznać. Ich noce odbywały się na siłę, bez żadnych namiętności, takiej, jaką żywił do wielu piękności. Nie pociągało go ani jej ciało, ani też nudny, nijaki charakter. Nie był jednak takim ostatnim potworem: nie znęcał się nad nią, nie poniżał jej i traktował ją z odpowiednim szacunkiem. Czuł wdzięczność do tej niewiasty, dlatego jej podziękował.
***
Ten dzień byłby naprawdę udany, gdyby nie kończący go, ostatni akt. Antonina szła spokojnie korytarzem, kiedy usłyszała za sobą:
– Austriaczko, a ty kiedy dasz nam dziedzica!?
Odwróciła się za mocnym, kobiecym głosem i ujrzała dwie pulchne niewiasty w łachmanach.
– No co się tak patrzysz!? Tylko grzejesz się w naszym kraju i nic nie robisz!
– Chodź, Madame, nie powinnaś reagować na te zaczepki. – poradziła jej księżna de Lamballe, która jak zwykle jej towarzyszyła. Już kiedyś rozmawiały o tym i przekonywała delfinę, że reakcjami mogła jedynie pogorszyć swą sytuację. Jej zdaniem najlepiej byłoby pokazać tym kobietom, że ich słowa w ogóle jej nie interesowały.
– Gdzie idziecie!? Na schadzki?! Uciekasz, dziwko!?
Ten wspaniały dwór. Złoty pałac. Piękne suknie, bogato zastawione stroje, bankiety i bale. To wszystko z pozoru wyglądało jak najlepsze, co mogło zdarzyć się w życiu, a tak naprawdę było wielkim piekłem.
CZYTASZ
🎀 Madame Drame 🎀 [ZAKOŃCZONE]
Tarihi KurguToinette ma zaledwie czternaście wiosen, kiedy przybywa do Francji, by poślubić przyszłego króla. I właściwie nie posiada nic prócz uroczej twarzyczki, wąskiej talii i najznakomitszego, cesarskiego rodowodu. Matka, wielka władczyni pochłonięta włada...