Rozdział zawiera scenę erotyczną
Joanna de La Motte szła w wielkim, ciemnym, lecz wysadzanym klejnocikami kapturze, zadowolona z siebie. Jej kształtne usta rozciągały się w uśmiechu pełnym zadowolenia; oto mogła uczynić coś o czym marzyła cała Francja. Przede wszystkim lud, czyli rodziny, w których matki skręcały się z bólu, bo oddawały wszystkie maleńkie porcje chleba dzieciom. Ludwika Szesnastego i jego małżonki nienawidziła już także część francuskiej szlachty oraz arystokracji. W tym ona.
Właściwie to nie była żadną szlachcianką ani arystokratką. Jej przodkiem był król Henryk II, który reprezentował Francję w czasach renesansu! Miała w sobie nieco królewskiej krwi, była jedną z najwspanialszych osób w państwie. A mimo tego cały swój żywot wiodła w ubóstwie. Często musiała wzbogacać się, wchodząc do łoża najróżniejszych mężczyzn. W jej życiu bywały momenty, kiedy posiadała jedną suknię i to jeszcze bardzo zniszczoną, pełną plam, a jej małżonek całe dnie musiał spędzać pod pierzyną, wszak nie miał odzienia dziennego.
Rzecz jasna, mogłaby inaczej zarobić na swoje potrzeby niż oddając się mężczyznom. Dobrym pomysłem byłoby zajęcie się handlem – było to zajęcie dobre dla mieszczan, którzy chcieli mieć nieco więcej pieniędzy. Nie zamierzała jednak pracować, jakby była jakąś śmierdzącą mieszczką! Była niemalże królową. Jeszcze tego brakowało, by zhańbiła swoją rodową dumę.
Dlatego właśnie postanowiła, że chciała doprowadzić do upadku Ludwika Szesnastego, pochodzącego z drugiego królewskiego rodu, Burbonów. I uprzykrzyć życie jego małżonce, Marii Antoninie. Sama nie wiedziała z jakiego powodu chciała to uczynić. Nie było przecież szans, by potem mogła przejąć tron. Nie podobało jej się jednak, że ktoś inny coś posiadał, a ona nie. Że był zamożniejszy od niej i lepiej mu się powodziło. Dlaczego wszyscy byli bogaci i szczęśliwi, a tylko ona miała takie marne, nieszczęśliwe życie!?
– Kardynale Rohan!
Dotarła wreszcie do majątku tego duchownego. Oczywiście, było to miejsce duże oraz bogate. Nie żył on gorzej niż najdostojniejszy, francuski diuk czy arystokrata. Świadczyła też o tym długa, czerwona szata, która wlokła się za nim jeszcze przez kilka cali, jeśli nie mil. Oczywiście, była ona wysadzana klejnotami i pozłacana.
Właściwie, może też sprawiłaby sobie taki strój, gdyby jej się tak nudziło i miałaby tyle pieniędzy. Odkąd świętej pamięci już, cesarska krowa, Maria Teresa, napisała do swojej córki, aby ona i król zrezygnowali z jego rad nie miał zbytnio pomyslu, co może zrobić z sobą i pieniędzmi.
– Hrabino de La Motte. – wyszedł jej na spotkanie, zaintrygowany. Odkąd przestał służyć królestwu, nie miał zbytnio przyjaciół i radowała go obecność tej damy, jak kogokolwiek innego.
– Wasza Świątobliwość. – pani de La Motte padła mu do kolan i ucałowała dłoń, choć miała ochotę na nią splunąć. Jej plan również zawierał punkt doszczętnego zniszczenia kardynała.
Nienawidziła, jak wielu, instytucji zwanej katolickim kościołem i przerażało ją, jak wielu ludzi czcziło ją bez względu na wszystko i obawiało się szczerze o niej pomówić. Dopiero dwa stulecia temu Marcin Luter * postanowił nagłośnić wybryki duchowieństwa. Biedak został przez to prawie zamordowany przez cesarza, a masa ludzi pragnęła jego śmierci, wyzywała go od diabła i heretyka. Tylko dlatego, że zwrócił się do świata i ludu, powiedział głośno, że reprezentanci tej instytucji wcale nie żyją pobożnie: pławią się w luksusach, których prosty, świecki człowiek nie umiał sobie wyobrazić, trwonili pieniądze na biedotę na dziwki i zabawy, a papieżem czy kardynałem nie zostawał człowiek, który miał najwięcej dobroci w sercu, a ten który najwięcej zapłacił. Nie lepiej było do dziś. Nie dziwiła się świętej pamięci Marii Teresie, że nienawidziła Rohana i poprosiła córkę, by nakłoniła męża, by odwołał go z jego funkcji. [2] Ponoć na austriackim dworze bawił się lepiej niż niejeden bogaty, rozpuszczony młodzieniec, pozbawił niewinności wiele dobrze urodzonych dam i obwieszał się wielkimi, złotymi łańcuchami. Takich jak on było wielu. Z tym należało skończyć. Dzięki oświeceniowym filozofom i ich dobrym dziełom oraz więcej ludzi budziło się i nawet przestawało wierzyć. De La Motte wierzyła, że kiedyś cały świat zmądrzeje i odwróci się od tej niby świętej instytucji, która niby miała szerzyć dobro, a rozpowszechniała rozpustę, korupcję i nieróbstwo.
CZYTASZ
🎀 Madame Drame 🎀 [ZAKOŃCZONE]
Historical FictionToinette ma zaledwie czternaście wiosen, kiedy przybywa do Francji, by poślubić przyszłego króla. I właściwie nie posiada nic prócz uroczej twarzyczki, wąskiej talii i najznakomitszego, cesarskiego rodowodu. Matka, wielka władczyni pochłonięta włada...