Joanna de La Motte po tym jak zbajerowała kardynała mogła, a wręcz musiała przystąpić do dzieła. Zapewne zaskoczyła burdelmamę, kiedy jako kobieta wstąpiła do domu publicznego.
Przysadzista, podstarzała, niegdyś piękna ulicznica zerknęła na nią. Klientka? Cóż, one też się zdarzały. Jej samej zdarzyło się zrobić dobrze ustami kilku paniom. Chyba, że szukała do wynajęcia kogoś dla małżonka. Kiedy mężczyźni sami wynajdowali kochanki, te często manipulowały, bywały krnąbrne i próbowały władać, przyćmić żonę. Dziwka zdana na jej łaskę mogłaby być bardziej posłuszna i usłuchana.
– Szukam prostytutki. – oznajmiła bez większego zażenowania, które przystałoby tak bogatej i dobrze ubranej damie. – Ma być niska, szczupła, mieć blond włosy i niebieskie oczy.
– Oj, niebieskie oczy...takie gabaryty! Za taką cena będzie wysoka.
– Mam fundusze. O, i ma być zadbana.
– Oczywiście. Zaraz pokażę ci, Madame, słodkie, drobniutkie młódki z naszego domu...
– Och, prawie zapomniałam. Ma nie być młódką. Ma mieć około trzydziestu lat. Może nawet mieć nieco więcej.
Zdziwiła się. To chyba dla niej, nie dla męża. Mężczyźni zazwyczaj szukali kobiet, które twarzami i głosikami przypominały jeszcze dziewczynki. Może szuka też duchowej towarzyszki dla siebie? Sama nie była taka młoda.
– Klient nasz pan. Zaraz pokażę pani nasze propozycje.
Chwilę później wzięła ją do pokoju, gdzie przyprowadziła kilka kobiet pasujących do jej wymogów. Stwierdziła, że ma fundusze i na taką wyglądała, więc wzięła te najładniejsze i najcenniejsze.
De La Motte studiowała je wzrokiem. Każda z nich przypominała królową tylko kolorem włosów i drobną sylwetką, jednak była zupełnie inna.
O, ta! Te ruchy, ta postawa, te rysy twarzy! Gdyby ktoś się nie przyjrzał, mógłby pomylić ją z Marią Antoniną.
– Wynajmę ją na jakieś dwa wieczory. Poza domem publicznym, mam nadzieję, że to możliwe.
***
Axel obiecywał sobie, że nie będzie pisywać więcej do Antoniny. Podobno dżentelmen powinien zabiegać o kobietę, jednak to była inna sytuacja. Wiedział, że to królowa i wszystko prezentowało się inaczej.
Kiedy przebywał w swojej rodzinnej Szwecji i spędzał wieczory z innymi damami, nawet zaczął coraz mniej myśleć na temat Toinette. Kiedy jednak do Europy dotarła wiadomość, że królowa Francji powiła kolejnego syna, pomyślał sobie, że chyba powinien napisać do niej list z gratulacjami. Nie z racji sentymentów, nie z racji tego, co między nimi się stało. Po prostu się znali! Tak wypadało!
Wasza Królewska Mość,
Nie wiem czy jeszcze jeszcze pamiętasz skromną osobę w postaci hrabiego Fersena. Rudego bohatera o niepodległość Stanów Zjednoczonych, z którym miałaś przyjemność pokonwersować kilkukrotnie. Z całego serca gratuluję tobie i Jego Królewskiej Mości przyjścia na świat kolejnego dziecka, w dodatku płci męskiej! Oby wasz dziedzic, teraz drugi w kolejce do tronu, odziedziczył inteligencję i dobroć swego ojca i urok oraz urodę swojej matki! Choć niespecjalnie marzę o posiadaniu potomstwa, cieszę się razem z wami.
Chyba nie wyglądało to nazbyt nachalnie, nie dało się wyczytać po tej konwersacji, że jego serce na myśl o tej niewieście zaczynało szybciej bić? Celowo wspomniał w niej także o królu.
Słyszałem o coraz większej niechęci ludu do Waszej rodziny. Szczerze, nie pojmuję tego. Nie znam wielu bardziej życzliwych i dobrych ludzi niż Wy. Spędzałem popołudnie w Petit Trianon, z Waszymi Królewskimi Mośćmi i waszymi dziećmi. Według mnie łatwo dostrzec, że bardzo się kochacie i jest w Was wiele miłości oraz szczerości. Nie zasługujecie na te wielkie obelgi i mieszanie Was z błotem. Żywię nadzieję, że ustaną one wkrótce i będziecie mogli z radością wychowywać Waszego nowego potomka i resztę dziatków. Czy Madame Royale nadal ma odpowiedź na wszystko? Czy mały Józef wciąż zadaje tyle pytań i wykazuje się ponadprzeciętną, jak na swoje lata, elokwencją?
CZYTASZ
🎀 Madame Drame 🎀 [ZAKOŃCZONE]
Ficção HistóricaToinette ma zaledwie czternaście wiosen, kiedy przybywa do Francji, by poślubić przyszłego króla. I właściwie nie posiada nic prócz uroczej twarzyczki, wąskiej talii i najznakomitszego, cesarskiego rodowodu. Matka, wielka władczyni pochłonięta włada...