Toinette nie rozumiała, dlaczego hrabia chciał się z nią spotkać. Może próbował o czymś porozmawiać? Może chodziło o jakiś spisek? Sama nie zatruwała nikomu życia i nie angażowała się w żadne intrygi na dworze, jednak wiedziała, że to jedno z ulubionych zajęć ludzi na nim.
Ach, dlaczego tak się okłamywała? Przecież wiedziała, że Fersen chciał od niej czegoś innego. Czegoś, co byłoby największym z grzechów. Cudzołóstwa.
Od lat arystokraci i szlachcice umierali z nudów w pałacach, więc wymyślali sobie różne sposoby, by zająć czas. Niekoniecznie właściwe z sumieniem – gdy nauka, polowania, bale, tańce, uprawianie sportów przestawały wystarczać damy plotkowały. Gdyby skończyło się na okropnych komentarzach o innych niewiastach, ich urodzie, strojach i problemach. Niektórzy ludzie mieli zbyt wiele czasu na rozmyślania, więc zaczynali być bardzo zazdrośni. Pragnęli mieć to samo, co ta przyjaciółka jakiejś księżnej czy kochanka jakiegoś ważnego urzędnika, więc zaczynali knuć przeciwko nim, by zastąpić ich miejsce. Albo nawet nie zastąpić. Po prostu mieć radość z tego, że skoro im coś się nie udało, ktoś też upadł.
Większość ludzi nie było szczęśliwych z swoich małżeństw. Mężowie zazwyczaj zdradzali żony. Wiele z nich uznawało, że nie będą próżnować i również znajdowały sobie kogoś do uprawiania miłości poza mariażem. Podobno w dawniejszych czasach ludzie potępiali to, jednak w osiemnastym stuleciu sporo uznało, że nie jest to wcale powód do wstydu czy pogardzania cudzołóstwem. Ba, nawet niektórzy uważali, że nie ma nic złego w tym, jak niewiasta i niewiasta czy mężczyzna i mężczyzna miłują się zbyt mocno. [1]
Królowa ściskała w dłoni liścik od swego ulubieńca. Denerwowała się i pomięła go bardzo, tak, że był niezwykle niechlujny. Nie jak na wielką damę przystało. Pójście do jego łoża byłoby grzechem i obrazą Pana Boga, ale także Ludwika, jej małżonka. Nie powinna tego czynić, nieprawda? Nawet jeśli niektórzy mieli to za naturalne?
Jej dobry król nigdy nie zrobił jej przykrości. Nie ośmieszył jej, czyniąc jak jego dziadek i biorąc sobie metresy, pokazując się z nimi u boku, każąc Toinette siedzieć na uboczu. Chyba nie powinna być dla niego podła.
Yolande de Polignac pokrzykiwała na służki w komnacie w Petit Trianon, że mają prędzej zabierać naczynia z stoliczka.
Musiała się zdecydować. Do spotkania zostało ledwo półtorej godziny.
– Księżno? – zawołała do swojej przyjaciółki. Chyba mogła jej ufać i szczerze poprosić o radę.
– Wasza Królewska Mość?
– Siądź tutaj. Musimy porozmawiać. – wskazała jej na sofę naprzeciw niej.
Niewiasty, które miały zaszczyt dotykać filiżanek, w których królowa i jej przyjaciele popijali trunki, od razu nadstawiły uszu. Mimo, że miały iść do kuchni lub do pralni, zaczęły kręcić się obok pokoju, na którym znajdowała się różowa sofa Jej Królewskiej Mości.
– Moje kochane, chcę porozmawiać z księżną, nie z wami. – rzekła do nich Austriaczka. – To koniec waszej pracy na dziś. Możecie odejść.
Yolande bawiła się swoimi ciemnoblond, już rozpuszczonymi, by nie uciskały w głowę, na wieczór, lokami.
– Yolande...powiedz mi, moja droga. – Antonina rozejrzała się, czy nasłuchujące służące oby na pewno sobie poszły. – Czy...czy obcowałaś kiedyś w łożu z innym mężczyzną niż twój mąż?
Wzięła głęboki oddech i uśmiechnęła się, szczęśliwa, że zdołała wypowiedzieć te wszystkie trudne słowa. Aż miała ochotę zacząć płakać, sama nie wiedziała dlaczego.
CZYTASZ
🎀 Madame Drame 🎀 [ZAKOŃCZONE]
Historical FictionToinette ma zaledwie czternaście wiosen, kiedy przybywa do Francji, by poślubić przyszłego króla. I właściwie nie posiada nic prócz uroczej twarzyczki, wąskiej talii i najznakomitszego, cesarskiego rodowodu. Matka, wielka władczyni pochłonięta włada...