Antonina poszła z siostrą swego męża, Madame Elżbietą, na spotkanie z cesarzem. Józef po wczorajszej rozmowie z królem postanowił, że na pewno weźmie ślub właśnie z nią.
– Józef jest bardzo przystojny. Jest najwyższym mężczyzną, jakiego znam. I ma wspaniałe rysy oraz włosy...
Dziewczyna szła do niego niepewnym krokiem. Wyglądała na nieśmiałą, ale miała w ruchach pewien majestat i dostojność. Była młoda i piękna, zapewne płodna. A on nie był tak nieśmiałym, jak jego szwagier, który wyjechał tego dnia na wieś, by poddać się operacji. Z pewnością ich małżeństwo będzie udane.
– Madame. – Skłonił jej się, mimo, że wyższy rangą, to jako mężczyzna kobiecie i uśmiechnął.
– Wasza Cesarska Mość.
Była bardzo podobna do Ludwika! Równie niepewna siebie, spoglądająca z strachem. Mówiąca cicho i spokojnie. Podczas jednego z balów, na który udał się z Antoniną, stała w rogu z bratem. Oboje przybyli tam z grzeczności.
– Cieszę się, że niebawem zawrzemy nasze małżeństwo. – oznajmił szczerze i uśmiechnął się do niej pokrzepiająco. – Choć wasz Wersal to pewien fenomen, musisz ujrzeć naszą Austrię. Jest równie piękna. I spokojniejsza...spodoba ci się u nas.
– Gdybym mogła, bracie, sama bym tam wróciła. Choćby na jeden dzień! – rzekła Toinette.
– Siostro, nie przeszkadzaj już nam. To mój spacer z Madame Elżbietą!
– No już, już, idę, gołąbki. Do zobaczenia na obiedzie!
To dziwne. W krótki czas pobytu Józefa w na francuskim dworze, rodzeństwo, choć wcześniej niezbyt sobie znane, przywiązało się do siebie. Poczuła dziwną bliskość do Józefa, tak jak gdyby w kilka tygodni nadrobili tyle lat. Oboje wiedzieli, że będą za sobą tęsknić, gdy ten odjedzie.
***
Madame Elżbieta spoglądała na swoje wersalskie apartamenty: obrazy swoich przodków powieszone na nich, zestaw zielonych mebli, wszystko urządzone w stylu francuskim. To smutne, że będzie musiała je opuścić. Że niebawem wyjedzie i już nigdy tutaj nie wróci.
Nie cieszył jej naszyjnik podarowany jej przez Józefa, nie cieszył małżonek, z którym inaczej niż większość par o ich statusie, miała przyjemność spotkać się osobiście. I który wydawał się być miłym, przyjaznym, ale także poważnym oraz rzeczowym mężczyzną w którym chyba można by się zakochać. Wydawał się...no właśnie. Co, jeśli to jedynie pozory?
– Elżbieto...wybacz, jeśli przeszkadzam. – Antonina weszła do jej komnat. – Mogę wejść?
– Tak, Madame...
– Pakujesz się już? Wybrałaś już suknię ślubną? – ucieszyła się królowa, kiedy podjęła swego ulubionego tematu.
– Powoli tak. Nie widzę jednak powodu do pośpiechu.
Antonina zawsze zazdrościła Elżbiecie dostojności i majestatu, który miała w ruchach, gestach i głosie. Jak na prawdziwą księżniczkę i przyszłą królową przystało. Była przy tym delikatna oraz uprzejma, nie chłodna i sterylna.
Siostra króla uśmiechnęła się, widząc rozpromienioną, uroczą twarz Austriaczki. Dobry Boże. To ostatnie chwile, kiedy nasłuchiwała jej głosu. Kiedy ją widziała. Pomyślała, że będzie tak bardzo za nią tęsknić, podobnie jak za bratem.
– Elżbieto? Nie wydajesz się być zadowolona z wyjazdu...
Kiedy dziewczyna rozpłakała się, Toinette sama nie wiedziała, dlaczego stanęła po jej stronie, nie swego domu Habsburgów. Czemu nie była królową Francji, która chciałaby tak zaszczytnego i korzystnego mariażu. Może przypomniała sobie, jak sama kilka lat młodsza od niej została wysłana z wielkiego, lecz na pewien sposób przytulnego domu do obcego, tłocznego miejsca? Gdzie mało kto był dla niej życzliwy, wszystko wyglądało inaczej? Kiedy wyrwano ją od rodziny? Bardzo chciałaby jeszcze raz ujrzeć Marię Karolinę, swoją towarzyszkę z dzieciństwa, dworki, które były w podobnym wieku i towarzyszyły jej od maleńkości. I szczególnie wtulić się w pulchne, szerokie, ale miękkie oraz wyjątkowe ciało swojej matki...
CZYTASZ
🎀 Madame Drame 🎀 [ZAKOŃCZONE]
Ficción históricaToinette ma zaledwie czternaście wiosen, kiedy przybywa do Francji, by poślubić przyszłego króla. I właściwie nie posiada nic prócz uroczej twarzyczki, wąskiej talii i najznakomitszego, cesarskiego rodowodu. Matka, wielka władczyni pochłonięta włada...