– Prawdziwa królowa nie krzyczy przy porodzie. [1] – odezwała się znużonym, wymądrzalskim tonem drobna, stara panna z czarnymi włosami. – Prawdziwa królowa nie krzyczy nigdy.
– Dobry Boże, jakie zgrabne nóżki! Zawsze chciałem zobaczyć jej... – zachwycił się jakiś upity, wychudzony hrabia, który wciąż chodził po dworze pijany. Dostał w twarz wachlarzem od księżnej de Polignac.
– Zostaw Jej Królewską Mość, stary alkoholiku!
Poród królowej Francji nie był, jak widzicie, wydarzeniem, na które królowa mogła wybrać, kogo zaprosi, a kogo nie. Każdy francuski szlachcic miał przywilej doglądać jak jego władczyni wydaje na świat dziedzica. Przy okazji miał pilnować, czy to niemowlę z jej łona czy też jakiś podmieniec, owoc innej niewiasty. [2] W końcu kobiety to takie podstępne, intrygujące stworzenia. Byłyby w stanie wykombinować wszystko...
Dlatego właśnie cały Wersal zgromadził się nad łożem Marii Antoniny i oglądał, jak próbuje wydać na świat dziecko.
– Madame, nie śmiem ci rozkazywać, ale musisz przeć. – doradził doktor, który starał się o dobre rozwiązanie. Sam był patriotą i wyczekiwał, aż jego król w końcu spłodzi kolejnego księcia. Poza tym, kiedy Jego Królewska Mość usłyszał, że jest najlepszym lekarzem w państwie kazał sprowadzić go do żony i pilnować jej ciąży. Płacił nieźle i obiecał jeszcze większą, dodatkową sumę, jeśli sprowadzi na świat zdrowego syna. Nawet jeśli królowa urodzi śliczną córeczkę wynagrodzi go hojnie, choć da nieco mniej. [3]
Toinette czytała porady z listami od matki i siostry, która już dawno przebyła pierwszą ciążę. Obie dawały jej wiele cennych porad na temat błogosławionego stanu i zbliżającego się porodu. Wiedziała, co powinna teraz uczynić. Jednak nie potrafiła. Nie potrafiła, kiedy miała świadomość, że każdy na nią spogląda.
Miała czerwoną, przepoconą twarz stargane włosy i miała odsłonięte nogi oraz to, co znajduje się między nimi. Miała ochotę wrzeszczeć na tyle, ile poradzą sobie jej drobne płuca. Gdyby nie oni wszyscy, zawyłaby z całych sił.
– Zamknij oczy i próbuj o niczym nie myśleć... – poradziła księżna de Lamballe. – Tak, jakby cię tu nie było, Wasza Królewska Mość...
– Krzycz! Krzycz, ile chcesz! Nie zwracaj na nich uwagi! – wrzeszczała księżna de Polignac, która miała już doświadczenie w porodach. – Pokaż im, jak bardzo cierpisz ból! Jak nienawidzisz ich za to, że stoją tu i patrzą na ciebie! Pokaż, jak nienawidzisz króla, bo to jego wina...
Królowej kręciło się w głowie i jakoś gorzej jej się oddychało. Wykorzystała jednak obie sugestie swych przyjaciółek. Przymknęła oczy, próbując wyobrażać sobie, że wcale jej nie ma na tym wielkim, kolorowym prześcieradle i zaczęła z całych sił przeć. Krzyczała przy tym bardzo głośno i ściskała swoje towarzyszki za dłonie.
– Jest, jest! – ucieszył się lekarz i prędko wziął niemowlę spod nóg matki, by obmyć je i oczyścić drogi oddechowe. Zapewne każdy teraz rzuciłby się na niego i patrzył mu przez ramię, jednak w sypialni doszło do kolejnej sensacji. Królowa leżała nieprzytomna.
– Powietrze! Ludzie, na Boga, otwórzcie okna! [4] – Jego Królewska Mość na chwilę przestał myśleć o swoim nowonarodzonym dziecku. Przepchał się jakimś cudem przez tłum ludzi, choć dobrym sportowcem i siłaczem raczej nie był. Sam, bez pomocy sługi otworzył na oścież okna w komnacie. – Odsuńcie się, odsuńcie, ona musi oddychać!
***
Szlachta opuściła komnatę królowej niezadowolona – Austriaczka urodziła im córkę Francji, nie syna. Państwo wciąż pozostawało bez następcy. Choć ten incydent dawał im pewną nadzieję: skoro była w stanie wydać na świat zdrową córkę, znaczy, że jest płodna i może urodzić i chłopca. [5] Dobrze by było! Siedziała tu już naprawdę długi czas i wciąż nie potrafiła urodzić żadnego dziecka!
CZYTASZ
🎀 Madame Drame 🎀 [ZAKOŃCZONE]
Ficción históricaToinette ma zaledwie czternaście wiosen, kiedy przybywa do Francji, by poślubić przyszłego króla. I właściwie nie posiada nic prócz uroczej twarzyczki, wąskiej talii i najznakomitszego, cesarskiego rodowodu. Matka, wielka władczyni pochłonięta włada...