Madame du Barry zajadała, jakby każdy jej dzień dobrodziejstwa miał być ostatnim. Słyszała przecież wiele o królewskich metresach; nawet o metrese en titre*, tych ulubionych. Jednego dnia królowie całowali je po stopach, drugiego nie chcieli na nie spoglądać, zapominali o nich. Zwłaszcza, że ona zdecydowanie nie pochodziła z wyższych sfer i gdyby Ludwik ją odtrącił, mogłaby wylądować na ulicy. Trzeba było korzystać, póki miała jedzenie przed nosem. To nie było tak oczywiste dla wszystkich ludzi z trzeciego stanu. [1]Pchała więc do ust ser spieczony z mięsem, polewała ciasto pachnącymi polewami. Sączyła usta w winie i spoglądała na kiełbaski, które miała zaraz wziąć sobie do ust. I tak miała tak świetną sylwetkę, że rosły jej jedynie biodra i piersi.
Bawiła się jedwabnym kocem, frędzlem od swojej nocnej koszuli i patrzyła na szafkę, myśląc, jakie spinki włoży dziś we włosy.
- Podobają ci się te złote ozdoby, Ludwisiu? - jako jedyna nie dostawała kar za nieprzestrzeganie wersalskiej etykiety; nie zwracała się do króla tak, jak należy i odzywała się, niezaproszona do konwersacji. [2]
- Ja się nie znam na takich pierdołach. Masz piękne włosy i tyle. - odrzekł obojętnie władca. - Lody, przynieście mi lody! [3] - krzyknął do służby. - Gdzie on jest, do cholery jasnej!
- Kto? Szpieg?
- Tak, kochanie, szpieg. Musi mnie zawiadomić o wszystkim.
Usłyszeli pukanie do drzwi, a później ujrzeli jednego z dworzan następcy tronu.
- Wasza Królewska Mość...
Młodzieniec skłonił się głęboko swemu władcy [4] i spojrzał, mimo woli, na dekolt pani du Barry.
- I co? Ludwik August wreszcie dowiedział się, co to porządne dymanie? - zarechotał król. - Może wreszcie przestanie być taką pizdą...
Gdyby nie siedząca obok kochanka, zapewne dodałby, że na jego miejscu dobierałby się do delfiny już przy pierwszym, wieczornym spotkaniu w Wersalu. Lękał się jednak, że dostanie w twarz tymi jej spineczkami.
- Wasza Królewska Mość, ich prześcieradło jest białe...
- Tylko białe? Czyli nie była dziewicą?
- N...nie, Wasza Królewska Mość, jest tak samo czyste, jak poprzedniego wieczoru...może tylko jest na nim kawałek czekolady, bo delfin jadł w łożu... [5]
Król westchnął głęboko i schował twarz w dłoniach, po czym bezwiednie opadł na krzesło.
- Dobry Boże, on ma już szesnaście lat! Ja rok wcześniej brałem starą, brzydką Marię [5] bez żadnego jęczenia! Co mu w niej nie odpowiada?!
- J...ja nie wiem, Wasza Królewska Mość...może by go podpytać?
- Powoli zbieram się na tamten świat! Nie wiem ile jeszcze mi zostało! I w jakim stanie pozostawię państwo, dzieło naszego króla Słońce? Z ofermą na czele, która nie pozostawi po sobie dziedzictwa?!
- Jego Wysokość Ludwik August ma jeszcze braci... - szpieg spróbował pocieszyć władcę. - Oni mogą spłodzić następców.
- Słusznie. Trzeba szybko ożenić drugiego Ludwika. Może on coś zmajstruje ze swoją żonką.
***
Był naprawdę wczesny poranek, a Ludwik August zamiast wylegiwać się w swym wielkim łożu pędził konno po lesie niczym szalony. [6]
Nie chciał, by jego żona zobaczyła go po wybudzeniu po wydarzeniach z wczorajszej nocy. Nie chciał już nigdy jej widzieć. Nie chciał się z nią spotykać, uciekać od jej spojrzeń. Pewnie rozpowiedziała już całemu Wersalowi i wszyscy mówią tylko o tym, że nowy władca Francji to wielka ciamajda. Nie mężczyzna. Ktoś, kto nie podołał skonsumowania małżeństwa.
CZYTASZ
🎀 Madame Drame 🎀 [ZAKOŃCZONE]
Ficción históricaToinette ma zaledwie czternaście wiosen, kiedy przybywa do Francji, by poślubić przyszłego króla. I właściwie nie posiada nic prócz uroczej twarzyczki, wąskiej talii i najznakomitszego, cesarskiego rodowodu. Matka, wielka władczyni pochłonięta włada...