🎀 trzydzieści osiem 🎀

34 3 10
                                    


- To było twoje dziecko. Nawet jej nie ujrzałeś! Wiesz, ile cię tu nie było!?

Axel spoglądał na Antoninę i był szczerze zdziwiony. Nigdy nie emanowała nadmierną złością, zawsze była słodka i wyrozumiała, co najwyżej uroczo smutna. Obecnie stała przed nim wściekła i krzyczała na niego.

- Urodziło ci się dziecko, a ty nawet go nie zobaczyłeś, bo sypiałeś z innymi niewiastami w innych krajach!

Toinette, dopiero wtedy, kiedy Fersen ponownie przybył do Wersalu, uświadomiła sobie, że była na niego bardzo zła. Księżna de Polignac miała rację mówiąc, że nie traktował jej zbyt dobrze. Zostawił ją na bardzo długą ilość czasu; zdołała powić dziecię. I nie tylko to; maleńka Zofia zdążyła przecie zacząć ząbkować, a potem umrzeć. Tyle się działo, kiedy go nie było...

- Jakimi niewiastami? O czym ty mówisz?

Axel zdziwił się. Jak mogła się o tym dowiedzieć? Brał je wiele mil od Francji, na innych dworach, w innych miejscach. Poza tym, czy ona naprawdę sądziła, że przez wiele, wiele dni będzie się wstrzymywał z naturalnymi potrzebami? Przecież sama wypełniała swoje królewskie i małżeńskie obowiązki, sypiając z Ludwikiem!

- Wersal działa w ten sposób, że każdy wie o sobie wszystko.

- Toinette! Ale to tylko plotki! - krzyknął, choć było to nieprawdą. Nie chciał jednak się z nią kłócić ani sprawić, by pogniewała się na zawsze. Po prostu mieli nieco inne poglądy na temat wierności i się nie rozumieli.

- Naprawdę? Tylko plotki? - spytała, a on uznał, że dobrze uczynił, kiedy pokiwał głową. Z jej oczu i wyrazu twarzy zniknęła dawna radość, dziewczęca powabność. Wyglądała na jeden wielki kłębek nerwów. Zwłaszcza te jej oczy. Jeszcze większe niż przedtem, przekrwione i przerażone. Musiał się nią zaopiekować, sprawić, aby poczuła się lepiej. - Przepraszam cię, Axel! Ja...ja sama powinnam wiedzieć, że potrafią zniszczyć człowiekowi życie...

- Nic się nie stało, moja najdroższa. - odparł i objął ją mocno.

- Ja po prostu...ja po prostu ostatnio wciąż wpadam w złość...nie mam już siły...

Pogłaskał Toinette po plecach, a potem pocałował w czoło.

- Rozumiem, kochana, rozumiem.

Swoją drogą, czy oni uzgadniali, że ma nie wchodzić do niczyjego łoża poza tym jej? Nie przypominał sobie nic takiego, więc nie uczynił nic nieodpowiedniego.

- I jeszcze Józef się rozchorował! Zawsze był bardzo słaby, jednak ostatnio pan doktor rzekł, że cierpi na gruźlicę kręgosłupa...słyszałeś o czymś takim?

- Dobry Boże. - przeraził się Axel. To schorzenie już brzmiało okropnie. Poczuł aż dreszcze w miejscu, które miała dotykać ta cała gruźlica.

- Mam nadzieję, że pan Bóg nie zabierze mi kolejnego dziecka...a na dodatek zrobiło się jeszcze gorzej w państwie. Ludwik musiał zwołać parlament...Mój brat w listach zarzuca mi, że powinnam zabrać głos w sprawie Francji, zaangażować się w politykę, ale ja nie mam na to czasu! Wciąż opiekuję się Józefkiem...

- Toinette, obiecuję, że będę tutaj tak często i tak długo jak się tylko da. - zadeklarował żołnierz. - Przepraszam cię, już nie będę cię zostawiał. Nawet jeśli moje waleczne, męskie serce nie może wytrzymać w tym plotkarskim, dusznym Wersalu.

- Sama nie wiem, czy ci wierzyć. - uznała Toinette, już nie rozpaczliwym, a wypranym z emocji, jak to po wybuchach, głosem. - Chodź, musisz udać się na grób swojej córeczki...nawet jej nie widziałeś. - powtórzyła, choć nie wyglądała na osobę, która długo roztrząsała przewiny i wypominała je nie wiedzieć jak długo.

🎀 Madame Drame 🎀 [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz