Toinette mogła przyznać rację ludziom, którzy zarzucali jej zdradę kraju; spiskowanie z cesarzem i próbę ucieczki z Francji. Myślała, że nie mogła czuć się upokorzona i poniżona, kiedy opowiadali o tym, że rzekomo prowadziła się jak ladacznica. Że uprawiała miłość ze swoimi przyjaciółkami i prowadziła miliony orgii, podczas których pozwalała dotykać się każdemu mężczyźnie. Najgorsze miało jednak dopiero nadejść. Nigdy nie spodziewała się, że mogłaby to usłyszeć.
- Oskarża się ciebie, obywatelko Kapet, o deprawowanie i molestowanie twojego własnego syna, obywatela Karola.
Że co!? Czy ona dobrze usłyszała!?
- Czy mogę prosić o powtórzenie? - Jej głos zachwiał się z emocji.
- Oskarża się ciebie, obywatelko Kapet, o to, że deprawowałaś i molestowałaś swojego syna, Karola. Twój syn zeznał nam, że ty i twoja szwagierka, Elżbieta, zmuszałyście go, do obrzydliwych czynów i wsadzałyście mu ręce w majtki. - Sędzia sam skrzywił się na myśl o tym, że można było czynić takie rzeczy kilkuletniemu chłopczykowi. - Czy zaprzeczasz tym oskarżeniom?
Wraz z szwagierką, kochaną Elżbietą, która od jakiegoś czasu była jej jedyną dorosłą bliską osobą i przyjaciółką, uznały, że podczas rozprawy najlepiej będzie zachować spokój. To mogło dowieść o ich prawdziwej królewskości oraz godności, ukazać pewną wyższość nad tymi rozkrzyczanymi tyranami. Obecnie jednak nie wytrzymała. Nie była dobrą władczynią, lecz nie była też nieludzkim potworem, który skrzywdziłby tak maleńką istotkę. Poza tym, była także matką. A żadna matka nie zrobiłaby takiego obrzydlistwa swojemu dziecku.
Z Wersalu znała wiele niewiast, o najróżniejszych charakterach oraz wadach, plotkar, rozpustnic i intrygantek. Miewały różne rzeczy na sumieniu, jednak zawsze darzyły swoje maleństwa miłością. Były one dla nich kimś specjalnym i nadzwyczaj ważnym, ostatnimi istotami, którym uczyniłyby coś okrutnego, nawet jeśli były do tego zdolne.
I dlaczego oni oskarżali o coś takiego Elżbietkę?! Przecież ona nie skrzywdziłaby muchy! Karolek i Madame Royale bardzo ją miłowali. Była dla nich niemal jak druga matka, a oni byli dla niej jak jej własne potomstwo, którego nie miała...
- Jak wy możecie!? Jak wy możecie mówić coś takiego!? Nie zgadzam się na taką zniewagę! - krzyknęła i łzy zaczęły spływać po jej policzkach. Dostrzegła, że kilka niewiast, które siedziały na ławach sądowych, spojrzało na nią już nie z pogardą, a smutkiem. - Drogie kobiety obecne na sali...wy chyba także jesteście matkami...chyba wiecie, że żadna z nas nie byłaby zdolna, by skrzywdzić swoje dziecko...proszę, wpomóżcie mnie...
***
W wieży Temple z początku mieszkało jej się dobrze; jeszcze kiedy jej małżonek żył miała swój czysty, elegancki pokój. Po śmierci Ludwika ci okrutnicy postanowili jednak zamknąć ją w prawdziwej celi, która była niemal jak loch z historii o księżniczkach z dawnych czasów. W niej miała wyczekiwać procesu, a później wyroku śmierci, który został na nią wydany.
Miała tu jedynie szorstki koc, który niewiele ją ogrzewał. I bardzo twarde łoże. Dostawała bardzo drobne porcje do pożywienia, lecz nie to było najgorsze. Najstraszniejsze były bóle brzucha, które stały się nie do zniesienia. Umiała przez kilkanaście godzin leżeć i płakać z bólu. A strażnicy, którzy jej pilnowali, patrzyli tylko na nią i śmiali się z tego, jakby to było w jakikolwiek sposób zabawne. Przy okazji mówili bardzo wulgarne rzeczy i wypytywali czy jej dolna część ciała była obolała przez to, że miała tylu mężczyzn.
A więc i ona miała umrzeć...Choć wielkim grzechem było pragnienie śmierci, czuła się z tego nieco zadowolona. Było jej jedynie szkoda jej dzieci, które po wszystkim miały zostać zupełnymi sierotami. Będzie im bardzo trudno bez obojga rodziców. Zresztą, Toinette nie wiedziała, cóż miało się z nimi stać. Od kilku miesięcy nie widziała się z nimi, a mały Karol, jako dawny następca tronu trafił pod opiekę rewolucjonistów. Sędziowie mówili, że to podobno on wyznał im, że ona i Elżbieta go molestowały. Czy oni kazali mu opowiadać takie okrutne kłamstwa!?
CZYTASZ
🎀 Madame Drame 🎀 [ZAKOŃCZONE]
Historical FictionToinette ma zaledwie czternaście wiosen, kiedy przybywa do Francji, by poślubić przyszłego króla. I właściwie nie posiada nic prócz uroczej twarzyczki, wąskiej talii i najznakomitszego, cesarskiego rodowodu. Matka, wielka władczyni pochłonięta włada...