Wychodzę z pomieszczenia, a przy drzwiach czeka już na mnie Antonio.
- No nie mów, że masz być moim aniołem stróżem? - odpalam błyskawicznie i wpatruję się w bruneta.
- Możliwe, musisz doprowadzić się do porządku przed kolejną podróżą - stwierdza i wskazuje na wyjście - zawiozę cię do hotelu, gdzie spędzisz noc, w międzyczasie... - mówi dalej, ale nagle przerywa mu wybuch złości Lizzy.
- Kurwa! Wytłumaczycie mi w końcu, co to ma wszystko oznaczać?
- Kolejna histeryczka... - chłopak przewraca oczami i zwraca się do dziewczyny - przyjadę do ciebie o 20, wtedy porozmawiamy, jasne?
- Nie, nie jasne, chcę wiedzieć już teraz.
- Lizzy, przestań natychmiast - zza drzwi wychodzi Pedro i przykłada jej pistolet do głowy, co powoduje, że w jednej sekundzie, stała się cała blada i zesztywniała - jeśli jakkolwiek spróbujesz zaszkodzić Ashly, wiesz co cię czeka - oznajmia i naciska spust.
Reakcja dziewczyny jest przerażająca, czuję jej strach i to, że właśnie życie przeleciało jej przed oczami, jednak gdy otwiera oczy jest cała zdezorientowana i nie wie, co się aktualnie stało. Odwraca się cała roztrzęsiona do swojego oprawcy, a ten jedynie lekko się uśmiecha i rozkazuje jej opuścić budynek.
Czy właśnie tak od dzisiaj będzie wyglądało moje życie? Czy będę zmuszona do straszenia ludzi ze względu na to, że się mnie nie słuchają? Co więcej, co jeśli nie zakończy się tylko na tym, jeśli ślepe strzały to tylko początek śmiertelnej gry, która okaże się taka i dla mnie? Jednak z drugiej strony - i tak nie mam niczego do stracenia.
- Ruszaj się - nakazuje, po czym zaczynam za nim podążać. Ten dzieciak nie nadaje się do tej branży, przynajmniej tak mi się wydaje. Jest za miękki, o wiele, no chyba że sytuacja związana z moją osobą nie wymaga innego rodzaju działań. Bądź co bądź, jest całkiem przystojny, może nawet bardziej niż całkiem. Faktem jest to, że spodobał mi się na imprezie, z której potem mnie porwał z blondyną mającą przerysowane usta, może nawet mnie to kręci? Od zawsze moje gusta były skupione na brunetach, dodatkowo ma zarysowaną szczękę i idealne rysy twarzy, może gdyby pogrzeszył jeszcze trochę rozumem - zawiesiłabym na nim oko na dłużej.
**
Znajdujemy się w pięciogwiazdkowym hotelu, a mój towarzysz odbiera klucze z recepcji.
- 10 piętro, radzę ci z niego nie wyskakiwać - rzuca próbując być zabawnym, ale wcale mu to nie wychodzi.
Po chwili wsiadamy do windy, która jest na szczęście na tyle duża, że nie muszę stykać się żadną częścią ciała z Antonio, co zgaduję i tak by mu nie przeszkadzało.
- Możesz już spadać - oznajmiam, gdy otwiera drzwi i wchodzi za mną do pokoju - czy ja mówię po hebrajsku?
- Zostaję z tobą, żebyś nie wpadła na żadne głupie pomysły.
- No błagam! Nawet chwili spokoju człowiek nie może mieć?
- Nie, gdy grę wchodzą miliardy, które masz nam za zadanie pomóc zdobyć - uśmiecha się lekko, po czym rozsiada się na kanapie i włącza telewizor - teraz może się sobą zająć, albo możesz też i mną.
- Czyli jednak Lizzy miała rację co do twojego szarmanckiego sposobu bycia - mówię ironicznie i podchodzę do lodówki z nadzieją, że jest w niej alkohol - przeczucie mnie nie omyliło.
- Ona niczego o mnie nie wie.
- Ktokolwiek w ogóle wie? - pytam męcząc się jednocześnie z korkiem od szampana.
- Raczej nie, sam nawet tego nie wiem.
- Cóż za desperacja, weź mi się nie popłacz tutaj tylko - chwytam za butelkę, gdy ta nagle wystrzela w sufit i odbija się trafiając w telewizor.
- Ashly.
- Nalać ci? - pytam z zasady, ale i tak nawet nie wyciągam kieliszków. Zamiast tego siadam na fotelu i sama pozbywam się zawartości butelki.
- Za nową członkinię w naszym biznesie - udaje, że wznosi toast - której gościnność powala mnie z nóg.
- I zapewne nie tylko gościnność - kończę wciąż dopijając średniego szampana. Nie możesz zamówić whisky? Albo po prostu wódki?
- Jestem w pracy.
- Ale ja nie - oznajmiam i podchodzę do telefonu, który automatycznie łączy mnie z recepcją - 10 piętro, pokój numer 130, poproszę coś innego oprócz basic szampana - kontynuuję i ponownie się namyślam - no i coś wegańskiego, ale żeby dało się zjeść - kończę i wracam do bruneta.
- No co?
- Coś wegańskiego? - patrzy na mnie ze zdziwieniem.
- Nienawidzę tylko ludzi, zwierzęta to inna sprawa - odpowiadam i sięgam po paczkę papierosów - chcesz jednego?
CZYTASZ
Handel
Mystery / ThrillerŻycie Ashly obraca się do góry nogami, gdy zostaje porwana, a tajemniczy mężczyzna proponuje jej układ, który przynosi bohaterce wiele nowych przygód. Znudzona monotonią i pragnąca wejść w nowy świat, zgadza się zostać szefem i zarządzać kobietami z...