- Ashly - słyszę głos chłopaka zza drzwi i mam ochotę rzucić w niego kawałkiem szkła w momencie, gdy je otwiera. Byłoby to o wiele prostsze, gdyby nie moja słabość do jego oczu.
- Chcę zostać sama - odparowuję przytrzaskując drzwiami jego stopę, którą próbował zahamować ich zamknięcie.
- Jak już się wyżyłaś, to mogę z tobą porozmawiać? - ponownie je otwiera i patrzy na mnie domyślając się pewnie tego, że mam ochotę przedziurawić go teraz na wylot.
- W co wy ze mną do cholery pogrywacie? - Znowu przestaję tracić nad sobą kontrolę i rzucam pierwszym lepszym przedmiotem znajdującym się obok - Po co ta cała szopka?! Po co te pieprzone kwiaty?!
- Nie mam z nimi nic wspólnego - odpowiada natychmiastowo, a jego wyraz twarzy znów nie przedstawia żadnych emocji.
- Wiesz o wiele więcej, niż mi mówisz, oboje to wiemy - zarzucam, po czym podchodzę do niego bliżej - jesteś pieprzonym egoistą.
- A ty histeryczką, zmieniasz osobowość co pięć sekund, też mogłabyś się w końcu zdecydować na jedną.
- Nie ma to znaczenia, bo każda waha się pomiędzy tym, czy rzucić tobą, czy rzucić czymś w ciebie.
- Powodzenia - odparowuje beznamiętnie, co tylko o wyłącznie jeszcze bardziej mnie rozwściecza - Musimy jechać do Pedro, ubieraj się.
- Nigdzie nie jadę.
- Mam cię zapakować do tego samochodu?
- A ja mam się z niego wypakować?
Chłopak bierze głęboki oddech i opiera się o framugę drzwi, po czym podchodzi do mojej garderoby i wyciąga z niej ubrania - możesz zacząć w końcu normalnie współpracować? - zarzuca kładąc je na łóżku i kierując się w stronę drzwi - za 5 minut widzę cię w salonie.
- Czego nie rozumiesz w zdaniu "nigdzie nie jadę"?
- Ashly, do cholery, przestań zachowywać się jak dziecko.
- To przestań mnie tak traktować - ponownie go oskarżam i rzucam w niego ubraniami, które znajdowały się na moim łóżku - totalne z ciebie bezguście.
Twarz blondyna w końcu zaczyna nabierać jakiś emocji i widzę w niej złość, która po chwili zamienia się w rozbawienie - jak ja mam z tobą dojść do jakiegokolwiek porozumienia? - macha głową i siada na końcu łóżka, po czym wpatruje się we mnie czekając na odpowiedź.
- Możesz na przykład wyjść z tego pokoju, albo z niego wyjść.
- Wcale tego nie chcesz - stwierdza pewny siebie, a następnie zbliża się do mnie na tyle blisko, że znów zaczynam tracić oddech - 5 minut - kontynuuje, po czym znika za drzwiami, a ja mam ochotę rozszarpać go jeszcze bardziej.
Lorenzo
Wysyłam wiadomość do Pedro, gdy znajduję się już w samochodzie i przyglądam się w lusterku dziewczynie, która niechętnie do niego wsiada. Myślałem, że serio będę musiał szukać innego rozwiązania, ale na szczęście jakoś się udało. Faktem jest jednak to, że nie gram fair, a ona pomimo, że się tego domyśla, ciągle próbuje trzymać się tego, że wcale tak nie jest. Na jej miejscu już dawno wpakowałbym sobie kulkę w łeb, jednak wciąż tego nie zrobiła, co oznacza, że wszystko idzie po mojej myśli i nie potrafi grać przeciwko mnie.
Ponownie biorę do ręki telefon, gdy otrzymuję wiadomość, lecz ku mojemu zaskoczeniu - nie jest ona od Pedro. "Mam nadzieję, że nie wyrzuciła ich za okno" czytam w myślach mając jednocześnie ochotę zablokować ten numer lub wyrzucić telefon za szybę. Wychodzi na to, że teraz to ktoś inny będzie próbował mną dyrygować, nie podoba mi się ten obrót spraw, bo to ja zawsze muszę mieć wszystko pod kontrolą. Co więcej, nie podoba mi się fakt, że naprawdę interesuje mnie to, co jest między Ashly, a chłopakiem, który pomógł mi pozbyć się ciała Fernando. Teoretycznie wspólne zbrodnie zbliżają do siebie ludzi, ale z nim nie mam ochoty wchodzić w żadne relacje ani układy.
***
- Jak się czujesz moja droga? - ściska ją natychmiastowo Pedro, po czym zaczyna jej się przyglądać - nic ci się nie stało?
- Gość prawie mnie zabił, no ale czuję się całkiem nieźle - mówi, po czym wyślizguje się z jego objęć i wraca do mnie spojrzeniem.
- Ta sprawa nie może wyjść na jaw - stwierdza poważnym tonem i kieruje się w moją stronę - Paul o wszystkim mi powiedział - szepta na tyle cicho, abym tylko ja to usłyszał - musicie porozmawiać z ojcem Fernando i wszystko wyjaśnić mu na żywo. Uspokoiłem go, ale nie jest to wystarczające, chce widzieć się z Ashly - mówi głośniej i spogląda na przerażoną dziewczynę.
- Nie chcę tam wracać - protestuje patrząc na mnie błagalnie.
- Nic już wam nie grozi, wyślemy za wami ochronę - kontynuuje, jednak wiem, że wcale nie będzie to takie proste, na jakie wygląda - Ashly, jesteś tutaj dowódcą, musisz zadbać o to, żeby dziewczyny chciały z tobą współpracować pomimo zajścia, które miało miejsce, jasne? - zwraca się do niej w manipulacyjny sposób, który znam już za dobrze i momentalnie mam ochotę kazać mu się przymknąć.
Po długiej rozmowie w końcu udajemy się do wyjścia, gdy nagle Pedro nakazuje mi zostać, a dziewczyna znika za drzwiami - widzimy się tutaj wieczorem, mamy do obgadania kilka spraw, co więcej, poznasz kogoś nowego - patrzy na mnie poważnie, przez co odczuwam ogromny niepokój, ale nie daję tego po sobie poznać i potwierdzam skinieniem głowy jego słowa, po czym powolnym krokiem wychodzę z pomieszczenia.
Ashly
- Czego chciał? -zatrzymuję go w chwili, gdy opuszczamy budynek.
- Muszę jechać do niego wieczorem, podobno to jakaś ważna sprawa - mówi szybko, przez co jestem w stanie wyczuć jego zdenerwowanie.
- Obawiasz się czegoś?
- Ashly - wzdycha głęboko i patrzy na mnie z żalem w oczach - to naprawdę nie jest takie proste, jakie może się wydawać.
- Myślisz, że tego nie wiem? O mało nie zabił mnie wczoraj jakiś obleśny facet, którego widziałam dwa razy w życiu, przed chwilą dowiedziałam się, że muszę widzieć się z jego ojcem i streścić wszystko, co miało miejsce, ale oczywiście tak, aby nie powiedzieć mu przy tym prawdy - tłumaczę nie mając już sił więcej udawać - myślisz, że na rękę jest mi to, żeby bawić się w alfonsa? Na początku myślałam, że dzięki temu poczuję się lepiej, bo i tak już dawno wszystko przekreśliłam, jednak okazało się, że teraz odczuwam jeszcze większy niepokój i strach - patrzę na niego z łzami w oczach, których nie mogę już hamować - nadal uważasz, że nie jestem świadoma tego, że to wszystko wcale nie jest proste, a za pseudo dobrą zabawą kryje się obraz śmierci i ciągłej walki? Nie chcę tego robić, wolałabym naprawdę po prostu stąd zniknąć.
Bez przerwy wpatruję się w jego oczy, w których teraz dostrzegam smutek, gdy po chwili zbliża się, aby mnie objąć. To tylko chwila słabości - tłumaczę się samej sobie, aby nie odczuwać późniejszych wyrzutów sumienia - przecież w końcu razem siedzimy w tej sytuacji bez wyjścia.
CZYTASZ
Handel
Misteri / ThrillerŻycie Ashly obraca się do góry nogami, gdy zostaje porwana, a tajemniczy mężczyzna proponuje jej układ, który przynosi bohaterce wiele nowych przygód. Znudzona monotonią i pragnąca wejść w nowy świat, zgadza się zostać szefem i zarządzać kobietami z...