Rozdział XXX

32 0 0
                                    

Powinniśmy porozmawiać - odczytuję wiadomość od Antonio i ponownie zamykam oczy, bo nie mam ochoty wstawać z łóżka. Po chwili jednak rozlega się dźwięk dzwoniącego telefonu, co sprawia, że mam ochotę wyrzucić go za okno. Nigdy nie odbieram telefonów, no chyba że jest to osoba, którą darzę dużą sympatią, a takich raczej już przy mnie nie ma. Odrzucam połączenie, ale po kilku sekundach ponownie próbuje się do mnie dobić, więc po prostu blokuje jego numer, mając skrytą nadzieję, że przyniesie to jakiś efekt.

- O co chodzi z Antonio? - blondyn otwiera drzwi od mojego pokoju i patrzy na mnie z wyrzutem.

- Nikt nie nauczył cię pukać?

- Mówię serio - ton jego głosu wskazuje na to, że znowu ma ochotę rzucić butelką, ale na szczęście nie ma żadnej w zasięgu ręki.

- Po prostu go zignorowałam.

- Nic więcej?

- Czy ty znowu mi coś zarzucasz? - tym razem to ja patrzę na niego z oskarżeniem, ale średnio to na niego działa.

- Ciężko żebym tego nie robił, nie uważasz?

- Będziemy bawić się teraz w wypominanie? Nie uważasz, że z czasem nam się to znudzi, a niestety jeśli nie zdążyłeś jeszcze zauważyć - jesteśmy zdani na swoje towarzystwo.

- Niestety? - blondyn lekko się uśmiecha, po czym zagradza mi drzwi - średni z ciebie kłamca.

- Taki jak z ciebie dżentelmen.

***

Lorenzo

- Widzimy się o 19 - potwierdzam przybycie i automatycznie się rozłączam, po czym zaczynam przyglądać się Ashly. Zdecydowanie przeszkadzała mi obecność Antonio, a teraz na horyzoncie pojawia się kolejny amant, z którym może być jeszcze trudniej. Do południa nie dostaję od niego żadnego telefonu, co w głębi duszy bardzo mnie cieszy. Z drugiej jednak strony zastanawiam się nad tym, jak ma zamiar z nami współpracować bez przedstawienia się dziewczynie, co sądzę i tak nie jest potrzebne, bo się znają. I właśnie to nie daje mi spokoju, bo chcę wiedzieć o nim jak najwięcej, nie mogę utracić pozycji i tego, co muszę mieć pod kontrolą, a jak na ten moment wszystko zaczęło się sypać.

- Co zamierzasz z nim zrobić? - zadaję pytanie, bo nie umiem trzymać tego dłużej w sobie.

- Co zamierzamy z nim zrobić? - odbija piłeczkę, po czym wpatruje się we mnie pytająco.

- Dasz radę wyciągnąć od niego jakieś informacje?

- Tyle, ile będzie trzeba - mówi pewnie - je mi z ręki.

- Nie wątpię, jednak mogłabyś go czymś tam przy okazji podtruć - twierdzę, gdy mój wzrok kieruje się w jej stronę - musisz się dowiedzieć, jakich haczyków na mnie szuka i jeśli jakieś już ma, to ma ci je wyjawić.

- Przestań zwracać się do mnie w trybie rozkazującym, bo pozbędę się ubrań wcześniej, niż sądziłam.

- Możesz to zrobić nawet teraz.

- Teraz, to ja muszę pogadać z Antonio - ucina lekko się uśmiechając i zamyka za sobą drzwi.

Pieprzony Antonio.

***

Ashly

- Z tego co wiem, jacyś nowi klienci organizują dzisiaj imprezę na statku, możesz wymyślić coś, żebym mógł cię po niej zgarnąć?

- Muszę jakoś tylko pozbyć się Lorenzo, dam radę - odpowiadam pewna siebie - zawiadomię cię od razu, gdy cała ta akcja dobiegnie końca.

- Do zobaczenia Ashly - mówi, po czym automatycznie się rozłączam.

Do zobaczenia Ashly - parodiuję go w swojej głowie, podczas gdy dostrzegam blondyna wychylającego się zza drzwi.

- Twoje dzisiejsze zadanie dotyczy ulotnienia się od razu po tym, jak będziemy na lądzie - mijam go w drzwiach, po czym sięgam po koszulę i zarzucam ją na wierzch - ruszaj się, jestem już umówiona z Lizzy,

- Od kiedy zaczęłyście się psiapsiółkować? Czy jak wy to tam mówicie.

- Od kiedy pokazała jednemu blondynowi z za wysokim ego, gdzie jego miejsce - uśmiecham się ironicznie i chowam broń pod sukienką. Pomimo że robię to od niedawna, weszło już mi to w nawyk, czuję się minimalnie bezpieczniej z faktem, że zanim ktoś mnie odstrzeli, też mogę mieć okazję wycelować w niego kulką. Oczywiście dodatkowy plus jest taki, że zawsze mogę trafić w Lorenzo.

HandelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz