Rozdział XXXI

28 0 0
                                    

Lorenzo

- Ufasz mi?

- A powinnam?

Kolejna zaplanowana rozmowa z Carlem sprawia, że powoli się uspokajam. W gruncie rzeczy, jest to oderwanie od zakłamanego świata, w którym gram tak naprawdę rolę przeciwko Pedro. Carl chce dobra swojej córki, a ja chce swojego, po całej tej sytuacji w końcu będę mógł uwolnić się od wszystkich tych akcji, wyjechać jak najdalej stąd i raz na zawsze opuścić wszystkie te miejsca, gdzie w grę wchodzi coraz większa ilość trupów i rozlanej krwi. Obiecał mi to, musi dotrzymać słowa, jeśli nie - po prostu mu się przeciwstawię, a jeśli przepłacę to życiem, widocznie nigdy nie było niczego warte.

Podążam ciemnym korytarzem i gdy dochodzę do pomieszczenia przed biurem Carla, nie zauważam jego sekretarki. Chwilę się waham i zastanawiam nad tym, czy przypadkiem jednak nie powinno mnie tu teraz być. W oczy rzucają mi się lekko uchylone drzwi, więc automatycznie zaczynam się wycofywać, jednakże coś nagle mnie hamuje i nakazuje zostać. Staję tak, aby nikt ze środka nie zdołał mnie zauważyć i próbuję podsłuchać rozmowę, która toczy się w środku.

- To dość skomplikowane - głos Carla rozlega się po pomieszczeniu - nie mogę do cholery ufać nikomu w tym kręgu - zaklina głośno, po czym słyszę jego kroki i wnioskuję, że nerwowo przemieszcza się po pomieszczeniu - musimy ją zdobyć i to jak najszybciej, sprawy nabierają coraz większej wagi.

- W końcu to twoja córeczka, co zamierzasz z nią zrobić, gdy już będziesz miał ją na wyłączność? - mężczyzna zaczyna głośno się śmiać, po czym rozlega się stukot szklanek.

- Własnoręcznie doręczyć głowę jej prawdziwemu ojcu.

- Czy to uspokoi twój odwieczny żal do Alberto?

- Tu nie ma miejsca na żaden żal, tylko honor. Jej matka puściła się z pierwszym lepszym Włochem, zniwelowałem go, zniszczyłem ją, teraz pora na Ashly i ukochanego ojca, który tak naprawdę nigdy nie mógł przy niej być i to nie z wyboru, to ja tego dokonałem, czas dokończyć moje dzieło - przerywa, po czym wybucha głośnym śmiechem - raz na zawsze pozbędę się tej pieprzonej rodziny.

- Jak tego dokonałeś? Nigdy szczegółowo nie opowiadałeś mi tej historii.

- Wyjechałem w delegację, a gdy wróciłem, zastałem swoją narzeczoną z Alberto. Był jej przyjacielem, przynajmniej tak zawsze to podkreślała. Okazało się, że chcą ułożyć razem życie, odtrąciła mnie z dnia na dzień dla tego pieprzonego Włocha. Nie mogłem na to pozwolić, może należeć albo do mnie, albo do nikogo. Zagroziłem mu, że jeśli jeszcze raz przy niej go zobaczę - raz na zawsze pozbędę się i niego i jej. Na początku próbował walczyć, zaplanował nawet wspólny wyjazd, aby mi ją odebrać, ale przechytrzyłem ich plany. Upozorowałem jego śmierć, gdy w końcu mi uległ i postanowił wyjechać. Sara znowu znalazła we mnie oparcie, pocieszałem ją, zbliżyliśmy się do siebie na nowo. Po pewnym czasie okazało się, że jest w ciąży - nagle mężczyzna wybucha paranoicznym śmiechem - puściła się i w dodatku miała z nim mieć pieprzonego bachora. Spakowałem swoje rzeczy i raz na zawsze opuściłem ten burdel.

- Co stało się z Sarą?

- Stoczyła się, została pijaczką, a wychowywanie Ashly spoczywało na jej matce.

- To dziecko nie jest niczemu winne.

Słyszę dźwięk tłuczonego szkła. Domyślam się, że jest to szklanka, którą rzucił właśnie Carl.

- Jest winne wszystkiemu - syczy, po czym ponownie rozbija szkło - zniszczyła moje życie, tak samo jak ja zniszczę teraz życie jej oraz jej ojca.

HandelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz