- Masz jakieś informacje? - chłopak zadaje mi pytanie, a ja nie mogę opanować się od wrzucenia go do wody.
- A wyglądam jakbym miała?
- Inaczej się umawialiśmy - wzdycha głośno, ciągle się we mnie wpatrując.
- Nie wiem niczego więcej od ciebie, ale przecież właśnie po to tu jestem, żebyśmy to ustalili. Długo mam czekać aż w końcu zaczniesz gadać coś sensownego?
- Podobno Pedro ufa mu bezgranicznie, przynajmniej tak ma myśleć Lorenzo, jednak moim zadaniem jest teraz znalezienie na niego brudów, a ty mi w tym pomożesz.
- Co z tego będę miała?
- Jeśli opcja zachowania życia to dla ciebie za mało, to mogę zaproponować Ci willę z basenem w Hiszpanii - mówi ironicznie, a z każdą minutą moje chęci słuchania go zaczynają tworzyć liczby na minusie.
- Wystarczyłby mi ogródek z huśtawką i święty spokój.
- A teraz tak poważnie. Oboje na tym zyskamy, będziesz miała jeszcze większą przychylność Pedro, a ja w końcu pozbędę się tego idioty, pasuje?
- Czemu aż tak bardzo go nie lubisz?
- Bo jest oszustem, a naszym zadaniem jest to teraz udowodnić.
- Masz na niego coś jeszcze, nie biorąc pod uwagę tego, że próbował mnie spalić? - udaję na tyle zainteresowaną, aby przekonać go co do swojej lojalności.
- Podsłuchałem kilka jego rozmów, jestem pewny prawie w stu procentach, że kontaktuje się z naszym wrogiem.
- Jak podsłuchałeś?
- Mam swoje sposoby, a teraz zdradzę ci jeden z nich - wyciąga z kieszeni podsłuch i kładzie mi go na dłoni - podłożysz mu go w najbliższej okazji, nie może się niczego dowiedzieć.
***
Być zołzą i to zrobić, czy zlitować się nad biednym Lorenzo? - mówię sama do siebie podczas powrotu do hotelu, a w mojej głowie znowu pojawiają się sprzeczne sygnały dotyczące chłopaka. Nie wiem, czy to wina bycia bipolar, problemy z zaufaniem, czy może po prostu strach przed tym, że też może grać przeciwko mnie. Bądź co bądź, trzymanie się ku jego boku jest teraz dla mnie najkorzystniejsze, przynajmniej tak mi się wydaje.
- Gdzie ci go zamontować? - kładę podsłuch na stół i wpatruję się w blondyna, który udaje, że przegląda gazetę.
- On ci to dał?
- Nie, Matka Teresa - odpowiadam automatycznie, a ten podchodzi przyjrzeć się urządzeniu.
- Cholera, Ashly! - wypowiada głośno, po czym patrzę na niego zdezorientowana.
- Co?
Chłopak wpatruje się we mnie tak, jakby zaraz miał mnie zabić, co bardziej mi się podoba, niż wywołuje strach, ale muszę udawać przejętą.
Przyglądam mu się, gdy bierze do ręki urządzenie i zaczyna je rozbrajać, a jego skupienie jest na tyle duże, że wywołuje u mnie śmiech.
- To jest poważna sytuacja.
- Jasne - macham ręką, po czym biorę łyk wody znajdującej się na blacie.
- Był włączony - wypowiada, co sprawia, że prawie się opluwam.
- Być może to była część planu, zdałeś śpiewająco, a teraz możesz zając się szukaniem drugiego - staram się mówić jak najbardziej poważnie, po czym znikam za drzwiami, zza których nie mam zamiaru już dzisiaj wychodzić.
- Nawet nie myśl o tym, że teraz zamkniesz się do końca dnia w pokoju - mamrocze coś pod nosem jakby czytał mi właśnie w myślach - po południu widzimy się z Pedro, oboje.
- Znowu potrzebujesz silnej ręki kobiety, bo nie potrafisz sam poprowadzić rozmowy? 1:0
- Z chęcią z niej skorzystam, skoro jest jeszcze pod ręką.
- Jeszcze?
- 1:1
Nie wiem czym go uduszę, ale czymś na pewno.
CZYTASZ
Handel
Misterio / SuspensoŻycie Ashly obraca się do góry nogami, gdy zostaje porwana, a tajemniczy mężczyzna proponuje jej układ, który przynosi bohaterce wiele nowych przygód. Znudzona monotonią i pragnąca wejść w nowy świat, zgadza się zostać szefem i zarządzać kobietami z...