Rozdział XVI

49 0 0
                                    

- Jesteś gotowa? - wychyla się zza drzwi chłopak, a Sophie automatycznie się do niego odwraca.

Ma na sobie dopasowany garnitur, którego odcień idealnie łączy się z jego jasną karnacją. Wpatruję się w niego jak w obrazek i właśnie w tym momencie zdaję sobie sprawę, że jednak wolałabym zaliczyć go, niż wysoką brunetkę. Wstaję z miejsca i żegnam się z dziewczyną, która nie odrywa wzroku od chłopaka. Mam ochotę rozkazać mu, aby z nią porozmawiał, ale przecież nie zmuszę go do utrzymywania z nią bliższego kontaktu.

- Szybciej - ponagla mnie, wciąż stojąc w drzwiach.

Przed wyjściem z pomieszczenia, macham ręką do Sophie i lekko się do niej uśmiecham. Mam nadzieję, że dobrze spędzi resztę tego dnia.

- Ładnie wyglądasz - komplementuje mnie, co tak bardzo mnie dziwi, że zapominam na moment tego, że mam zdolność mówienia.

- Wiem - odparowuję udając pewną siebie, ale czuję, że moje maski nie działają dobrze od czasu, gdy zostałam porwana, wręcz jestem tego świadoma - Ty też niczego sobie.

Chłopak przystaje i delikatnie się do mnie uśmiecha, po czym prowadzi mnie w stronę windy. To pierwszy moment, w którym czuję się niezręcznie w jego obecności. Nie wiem, czy działa tak na mnie fakt, że jest przystojny, że zna mojego ojca, czy po prostu jest w gruncie rzeczy moim oprawcą, co całkiem mi się podoba. Zaczynam zastanawiać się nad słowami, które powiedział mi na statku. Próbuję odczytać z jego twarzy to, czy gra tak samo jak ja, czy może jego maski także przestają spełniać swoją funkcję. Za dużo pytań, za mało czasu na odpowiedzi, więc decyduję się zadać tylko jedno z nich.

- Co łączyło cię z Sophie?

- To jakieś przesłuchanie? - patrzy na mnie niewzruszony, a z jego twarzy ponownie nie mogę odczytać żadnych emocji.

- Dlaczego ciągle udajesz? - wyskakuję niekontrolowanie z kolejnym pytaniem, którego miałam już nigdy, nikomu ponownie nie zadawać.

- Dlaczego ciągle się uśmiechasz, nawet wtedy kiedy sytuacja jest śmiertelnie poważna?

Możliwość ucieczki od odpowiedzi daje mi wejście obcego mężczyzny do windy. Zatrzymuje się na kilku kolejnych piętrach, co sprawia, że nie kontynuuję rozmowy z Lorenzo, a na moje pytania, zapewne nie uzyskam prędko informacji.

Po wyjściu z budynku podjeżdża po nas samochód, którego kierowcą jest ubrany na czarno mężczyzna, ma na sobie ciemne okulary i garnitur. Czy serio wszyscy chodzą tu tak oficjalnie na co dzień? Otwiera mi drzwi, jednak nie odzywa się do mnie ani słowem. Dziwi mnie fakt, że nie rozkazuje mi wejść do samochodu, a daje teoretycznie wolną wolę co do dokonania wyboru. Widzę jak szepta coś do blondyna, a potem obaj zajmują miejsca. To podobno ja miałam być bossem, a jak na razie wszystkie informacje są uzgadniane z Lorenzo, powoli zaczyna mnie to denerwować.

- Byliśmy dobrymi przyjaciółmi, po pewnym czasie zaczęła oczekiwać ode mnie czegoś więcej, a ja, nie mogłem jej tego dać - oznajmia po dłuższym czasie jazdy - nie lubię rozmawiać o przeszłości - ucina i jednocześnie daje mi do zrozumienia, że nie ma ochoty o tym więcej mówić.

- Nie lubię rozmawiać o przeszłości - ucinam, gdy chłopak próbuje uzyskać ode mnie jakieś informacje.

- Nie lubisz, czy się po prostu boisz?

- Czego mam się bać? - zadaję pytanie i jednocześnie udaję idiotkę, aby uniknąć odpowiedzi.

- Każdego dnia zakładasz inną maskę, gdzie je wszystkie mieścisz?

***

- Jesteś pewny co do bezpieczeństwa tego miejsca? - zwracam się do Lorenzo, gdy ten załatwia aktualnie jakieś sprawy z sekretarką i piorunuje mnie wzrokiem, abym dała mu najwyraźniej spokój.

HandelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz