Rozdział III

191 4 1
                                    

- Czy przypadkiem ten twój słynny szef nie miał zajrzeć do mnie wieczorem? - pytam, gdy brunet wyprowadza mnie z pomieszczania i ciągnie po schodach ku górze.

- Po pierwsze - nasz szef, po drugie - miała miejsce poważna sytuacja i musiał coś pilnie załatwić.

- Co? odstrzelić komuś głowę, czy może porwać kolejną nastolatkę? Cholera, dajcie mi wrócić do domu!

- Ty nie masz domu, Ashly - stwierdza, po czym otwiera drzwi i pakuje mnie do czarnego samochodu, a moje próby wyrwania się z jego uścisku, kończą się kolejnymi niepowodzeniami.

- Kim wy jesteście? Skąd macie o mnie takie informacje i po co jestem wam potrzebna!? - niemal na niego krzyczę, gdy zapina mi pasy i za chwilę zamyka drzwi, które automatycznie się blokują, sukinsyny mają wszystko przemyślane, żebym nie miała możliwości ucieczki.

- Antonio, moje imię już znasz - mówi zajmując miejsce kierowcy i odpalając samochód - szefa będziesz miała okazję poznać jeszcze wiele razy i... nie tylko szefa.

- Wasze imiona gówno mnie obchodzą.

- Powiem wprost, zajmujemy się handlem.

- Nigdy nie byłam dobra ani z matematyki, ani z geografii, a biznesy to totalnie nie moja bajka, chyba, że miałabym odegrać rolę sekretarki w jakimś amerykańskim porno, więc wciąż nie znam odpowiedzi na moje pytania.

- Porno ma z tym sporo wspólnego - łapie mój wzrok w lusterku i idiotycznie się we mnie wpatruje.

- To miał być jakiś podryw, czy coś? Średnio ci idzie - odchrząkuję i odwracam wzrok, ponieważ mimo jego nie aż tak złego wyglądu, wciąż wolę patrzeć w szybę.

Chłopak głęboko wzdycha i ponownie otwiera jadaczkę - Alkohol, narkotyki, papierosy i przypadkowe schadzki w kabinach, to raczej nie stanowi dla ciebie niczego nadzwyczajnego, prawda?

- Niezła metafizyka, wymieniaj dalej.

- Meta co? - patrzy na mnie pytająco i skręca gwałtownie w kolejną uliczkę, szyby są przyciemniane, więc niestety nie jestem w stanie niczego zauważyć, bo jestem dodatkowo od niego odgrodzona.

- Polski nie idzie ci widocznie tak dobrze, jak udawanie chłopca umiejącego obsługiwać się bronią.

- Wciąż nie masz pojęcia, co cię czeka, Ashly.

- Skąd ty w ogóle znasz moje imię, pajacu?

- Wiemy o tobie wszystko.

- Mam się bać? Czy to kolejny żart?

- Żarty skończyły się w chwili, gdy zostałaś porwana z imprezy, gdzie prawie zezgonowałaś, po części, zawdzięczasz nam swoje życie.

- Łaskawcy, naprawdę jest być za co wdzięcznym! - mówię ironicznie i ponownie kieruję do niego pytanie - o jaki biznes chodzi?

- Lecimy do Hiszpanii, teraz tam będziemy działać, gdy okażesz się dobra, zostaniesz wysłana do Włoch w celu zarządzania kolejnym sektorem.

- Ale jakim kurwa biznesem?

- Prostytucja, handel, chyba dalej nie muszę wymieniać, prawda?

- Czy to kolejne żarty? - patrzę na niego z niedowierzaniem i powoli zaczyna docierać do mnie powaga sytuacji - będą mnie szukać, moja mama... moi znajomi, oni się zorientują... - wykazuję się grą aktorską, ale na nic się to zdaje.

- Twoja matka sama wyraziła na to zgodę, co więcej, chętnie przyjęła ilość gotówki, którą jej zaproponowaliśmy.

- Nigdy jej nie lubiłam - syczę i w myślach wysyłam ją do piwnicy, w której spędziłam ostatnie kilka godzin.

- A znajomych nie masz - kontynuuje i zatrzymuje samochód, po czym wyciąga mnie ze środka i kieruje w stronę prywatnego samolotu.

Dobra, gość ma rację, ale nadal nie rozumiem, dlaczego wybrali akurat mnie? Przecież istnieje mnóstwo nastolatek, które robią przeróżne rzeczy w kabinach, mają niestabilnie psychicznie rodziców i brak znajomych, czy mam czuć się wyróżniona? Bądź co bądź, pierwszy raz zostałam do czegoś wybrana, świetnie.

HandelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz