Rozdział 16

138 10 9
                                    

Eren pov:

-oo witam! Ty musisz być Eren zgadza się? - otwarła nam sympatyczna kobieta o długich i czarnych włosach, niczym ciemne jak węgiel i kobaltowych oczach niczym naj intywniejszy kolor szarości. Uśmiechnęła się na nasz widok, wiedziałem od razu, że to mama Levi. Te rysy twarzy, kolor oczu i włosów. Niczym kopia Levi, widać po kim to posiadał.

-zgadza się, miło mi panią poznać. - odwzajemniłem uśmiech do kobiety.

-mi również. Wchodźcie do środka, zimno jest jeszcze zachorujecie i będzie. - nie schodził jej uśmiech z twarzy i bardziej uchyliła drzwi, byśmy weszli do środka.

Jak wszedłem do środka doznałem szoku. Ogromny salon połączony z kuchnią, pięknie u szykowane ozdobami świątecznymi. Większość tutaj była w odcieniach biało-czarnego.

-chodź, pójdziemy zanieść bagaże na górę. - usłyszałem z tyłu zimny głos levi, jak zawsze z takim samym wyrazem twarzy. Przyzwyczaiłem się do tego i nie było już dla mnie dziwne, ani straszne jak czasami mówi do mnie.

-mhm - szybko rzuciłem i poszedłem za brunetem na górę. Weszliśmy na górę po schodach i co mi się odrazu rzuciło w oko to długi korytarz w tych samych barwach co salon i kuchnia. Tak samo mogłem zauważyć obrazy na ścianach, które pokazywały Levi gdy był raz mały, a raz taki jaki teraz, slodkie były.

Zatrzymaliśmy się przy jednych drzwiach na korytarzu. Weszliśmy do środka i mogłem odrazu stwierdzić, że to Levi pokój. Szare ściany, puchaty czsrny dywan i zasłony także czarne, a meble białe. Duże zaskoczenie sprawiło mi łóżko Levi. Wyglądało jak łóżko małżeńskie, także poduszki i kołdra czarna. Potem usłyszałem znany mi głos.

-możesz się rozpakować tutaj, to mój pokój czuj się jak u siebie. Mam także jedno pytanie. - powiedział, przy tym rozpakowywując swoje rzeczy na ziemi.

-słucham? - byłem ciekaw, oco chodzi brunetowi.

-bo nie mamy drugiego łóżka dla ciebie, więc masz dwie opcje. Śpisz na  materacu na podłodze albo ze mną w łóżku. Mam sporę łóżko, powinniśmy się zmieścić. Więc? - odpowiedział patrząc na mnie raz i potem na walizkę.

Zarumieniłem się lekko na ostatnie słowa"w łóżku ze mną". Nie wiedziałem co odpowiedź z jednej strony chciałem spać w łóżku, a z drugiej nie zbyt, ponieważ miał obok mnie spać Levi. Nie rozumiem czemu tak się zachowuje przy Levi-u. Wiele się działo między nami i mu wybaczyłem, ale nadal mnie coś dręczy w wewnątrz, z moich przemyśleń wyrwał mnie głos Levi.

-halo ziemia do ciebie! - podniósł głos na tyle, bym usłyszał. Widać było że był zły na mnie. Wziąłem wdech i wydech przez nos.

-można na łóżku, mi to nie przeszkadza - odpowiedziałem z uśmiechem na twarzy, by nie zauważył mojego zawstydzenia przez tą wypowiedź. Zacząłem mieć dziwne obrazy w głowie i wtedy przypomniałem sobie tą noc ostatniego dnia na wycieczce, co byłem pijany i wtedy z Levi.... NIE EREN PRZESTAŃ O TYM MYŚLEĆ! to było dawno... Dlaczego akurat to mi się przypomniało?

-okej, to ty się rozpakuj a ja pójdę na dół pomóc mamie. - zaczął iść w stronę wyjścia z pokoju, ale nagle poczułem jak chwyta moją głowę obok i daje na wysokość jego. Byłem zaskoczony tym owym gestem. Poczułem zimną dłoń na włosach, aż dostałem dreszczy "przyjemnych" po ciele. Przybliżył się do mojego ucha i rzekł.
-masz się zachować odpowiednio przy mojej mamie, inaczej zginiesz rozumiesz? - poczułem w jego głosie bardzo głęboki głos powagi. Nie musiał drugi raz mówić, wiedziałem doskonale że on to zrobi.

-taa - szybko odpowiedziałem i wtedy Levi puścił moją głowę i szedł do drzwi.

-o 18 będzie wigilia, bądź jakoś w miarę elegancko ubrany i zejdź na dół. - szybkim ruchem wyszedł z pokoju, kierując się na dół.

W tym czasie rozpakowywałem swoje rzeczy do szafy i komody obok łóżka, wtedy zauważyłem pewną książkę na samym dnie komody. Wyjąłem ją nie pewnie, nie wiedziałem czy ją otwierać nie chciałem, by Levi był zły lub coś takiego. Ciekawość była silniejsza i otwarłem książkę. Okazało się, że to nie książka, a album ze zdjęciami. Zauważyłem na pierwszych zdjęciach małego Levi w towarzystwie mamy, aż mimowolnie się uśmiechnąłem do zdjęć, jednak Levi nie był chłodny i chamski tak jak teraz, tutaj się uśmiecha i śmieje. Wzruszyły mnie zdjęcia Levi, chciałem żeby tak samo się uśmiechał i pryskał optymizmem, jak na zdjęciach. Poczułem dziwne uczucie w podbrzuszu i piekące policzki, co to mogło być? Wtedy usłyszałem głos stóp kierujących się do pokoju. Spanikowany odłożyłem album do szuflady w komodzie i naładowałem swoich rzeczy w nią.

W drzwiach stał Levi i szybkim krokiem wszedł do pomieszczenia zerkając na mnie tym swoim wiecznie chłodnym i zimnym wzrokiem. Widziałem po nim zdenerwowanie na kilometr. Otworzył wejście na balkon, wpuszczając chłód z zewnątrz. Wyciągając z kieszeni paczkę papierosów i odpalając jednego na balkonie, opierając się o metalową rurę. (nie wiem jak się to nazywało, nie zabijcie mnie XD)
Podeszłem do niego na balkon, stojąc obok patrząc na niego i odpowiedziałem.

-coś się stało? - zapytałem lekko zmartwiony, wiedziałem jak wygląda Levi kiedy jest wkurwiony i lepiej z nim pogadać teraz niż później. Popatrzył na mnie z obojętną miną i dalej kurzył.

-a co mogło się stać? - powiedział z ciutką ironi w głosie, nie patrząc na mnie.

-levi, nie kłam przecież widzę, że coś jest nie tak. Obiecaliśmy sobie coś, pamiętasz? - popatrzyłem na niego nie co zdenerowany i bardziej zmartwiony. To musi być bardzo poważne, jak nie chce mi powiedzieć, nie odpuszczę tak łatwo.

-tsy... Chyba nie mam innego wyjścia. Mój wujek nie przyjedzie dzisiaj na wigilię. Obiecał że będzie, a tu co? Jak zawsze wystawia nas w ostatniej chwili. Parszywy skurwysyn. - bardziej zacisł dłonie na karierce, łamiąc przy tym papierosa. Widziałem po nim ogromny wkurw wymalowany na twarzy.

-ee.. nie wiem co odpowiedzieć... Twój wujek zachował się jak ostatni debil. Musi być teraz przykro tobie, racja? - popatrzyłem na levi i mogłem zauważyć w pewien sposób smutek w jego oczach. Patrzył przed siebie spoglądając ogród i inne domy obok. Odwrócił wzrok w moją stronę i wyciągnął kolejnego papierosa.

-mnie tam to wali on, bardziej mojej matki szkoda. Cieszyła się, że przyjeżdża jej brat od tak bardzo dawna, a tu dup czar prysnął. Matka próbuje po sobie nie pokazywać smutku, żeby mnie nie martwić, ale ja wiem jak się czuje. Jak i no zobaczę tego skurwysyna, po pamięta mnie. - patrzył na mnie pełen zły i smutny jednocześnie. Byłej pełen podziwu Levi, wiedziałem że kocha swoją mamę i nie chce, by była smutna. Zazdrościłem mu tego, co ja nie mam....

-rozumiem cię, kochasz swoją matkę i nie chcesz, by się czuła smutna. To normalne. - poparzyłem w gwiazdy na niebie, piękne były i wtedy sobie przypomniałem swoje wspomnienia z moją mamą, jak żyła. Tyle razy po mnie krzyczała, gdy coś robiłem co nie powinienem, ale zawsze się kończyło na tym że mnie przytulała i całowała po czole i mówiła, że nic się nie stało. Poczułem wtedy tą pustkę w sobie, że jej już nie ma i nie ma kto mnie pocieszać i przytulać. Chciałem się rozpłakać na tą myśl, ale nie mogłem w obecności Levi, narazie nie chce mu mówić o rodzicach i przeszłości. Nie jestem gotowy na to.

Levi pov:

Kurzyłem papierosa bardzo wkurwiony na swojego wujka. Zaś ten skurwiel wystawił swoją siostrę, nie daruje mu tego. Akurat towarzystwo Erena nie co mnie uspokoiło i mogłem wyrzucić z siebie całą złość. Popatrzyłem na niego kolejny raz i widziałem, jak erena twarz odbija się promieniami księżyca w pół mroku, przepięknie wygląd. Erena mina i wyraz twarzy mi nie pasował, wyglądał na przybitego i smutego. Zastanawiałem się, oco mogło chodzić, chciałem zapytać, gdy nagle usłyszałem głos z dołu. To była mama wolała nas już do stołu.

-trzeba już iść, przygotuj się. - wyszłem szybkim ruchem z pokoju, mając mętlik w głowie przez Erena. Martwię się o niego, to pierwszy raz jak go widzę w takim stanie. Zapytam się go później.

Lᴏᴠᴇ Dᴏᴇsɴ'ᴛ Cʜᴏᴏsᴇ #Eʀᴇʀɪ#Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz