Rozdział 36

76 9 1
                                    

Następnego dnia Rano

Eren pov:

Spałem od nie wiem kiedy, tak spokojnie i cieplutko od przeprowadzki do Osaki.. Czekaj chwila moment.. Coś mi tutaj nie pasuję..

Chciałem się przewrócić na drugą stronę, ale... nie mogę? Jedwabna kołdra i poduszki, co rozpoznałem po dotyku... i ten ciężar leżących na mojej klatce.. 

Spanikowany otwarłem w końcu oczy od razu pożałowałem.. zasrane promienie słońca..

Mrugałem przez chwilę i mogłem finalnie ujrzeć, jak leżę nie w swoim łóżku... nie swoim pokoju?! 

Odruchowo chciałem wstać, lecz wcześniejszy ciężar mi to nie umożliwiał i wtedy zdezorientowany spojrzałem w tamte rejony, gdzie spał Levi?! Zrobił sobie ze mnie poduszkę?!

Jak ja tutaj trafiłem? Dlaczego leżę... nagi!? Levi też?! 

Poczułem piekące rumieńce na twarzy nadal mając wymalowany na twarzy szok...

Nagle mnie coś oświeciło, co bardziej się zaczerwieniłem na twarzy!

Wcześniejsza noc:

-ahhh!~~ mmm~~~ - jęczałem, jak opętany kiedy Levi dosyć szybko wszedł we mnie i nie zwalniał z ruchami. Leżałem ponownie zdominowany pod nim tylko zwijając się z pieszczot.

-ahhh.. - oddychał ciężko. - Kurwa.. Eren.. - wymróczył moje imię z podobnym podnieceniem. - Jesteś taki ciasny... 

-ni-nie~~ pra-prawda~ - oddychałem nierównomiernie. - twój... jest większy!~~ - ponowne pchnięcie znikąd. 

Byliśmy całkiem nadzy zwijając się z przyjemności na ogromnym łóżku. Brunet nie czekał długo z typowym rozciąganiem, co było spowodowane moją niecierpliwością..

-Ahhh! - ponowny pisk. - Szybciej...Skarbie~ - podkreśliłem ostatnie słowo, zatapiając się w delikatnych ustach bruneta, nie dając mu fory..

-mm~ - bardziej podniósł moje nogi w górę.. - dla ciebie wszystko~ - jęczałem drastycznie głośniej, jak momentalnie przyspieszył ruchy i robiąc na moim ciele wiele rzeczy...

-AH~! Levi..

Aktualnie:

Ja kochałem się z moim byłym... Co za chora akcja.. 

-dzień dobry kochanie.. - sennie powiedział nagle brunet, który bardziej się wtulił na mój tors.

-he? - moja twarz mówiła wszystko. Zawstydzenie wzrosło wyżej.. - dla tego dobry...

-narzekasz? - zaśmiał się cicho, ziewając przeciągle. 

-No wiesz, ty nie masz całego ciała pokrytego malinkami i śladami zębów.. - sam się zaśmiałem, nie wiem dlaczego.

-a tam.. Wyglądasz z nimi bardziej seksowniej.. - w końcu odchylił głowę w stronę mojego wzroku, lecz nadal nie zmienił pozycji. - tym bardziej twoje rozpuszczone włosy wszystkiemu podkreślają.. także ciałko bardzo wygodne.. - przejechał znacząco palcem po mojej klatce, co wywołało u mnie dreszcze..

-uważasz, że jestem gruby? - powiedziałem nabierając obrażoną miminkę.

-ależ skąd. - oparł się o swoje ramiona głowę. - przynamniej mam za co chwycić.. np. sutki.. - miał zamiar dotknąć jednego, ale w czas go zatrzymałem ramieniem.

-nie ma. Już i tak są podrażnione przez ciebie! - oburzony mówiłem dalej. - nie mogę uwierzyć, że z moim byłym aktualnie leżę na jednym łóżku całkiem nadzy.. - przejechałem zrezygnowany dłonią twarz... to brzmi, jak typowa historyjka komedii romantycznej..

-można to zmienić. - nagle wstał zmieniając pozycję na taką, że klękał pomiędzy moimi nogami, krótko całując mnie znienacka w usta. - Eren. - przybrał na twarzy poważniejszy wyraz, chwytając moją jedną dłoń w swoje. - Jedź ze mną do Tokio dzisiaj. - kobalt w jego oczach błyszczał, co mnie zadziwiał, lecz bardziej mnie zdziwiło wyznanie bruneta, który błagalnymi iskierkami w oczach we mnie patrzył.

Długa cisza zagościła momentalnie, nie wiedziałem co powiedzieć.. Z jednej strony chciałem bardzo być obok niego, ale z drugiej... Głębszy wdech i wydech..

-Levi. Nie mogę. - powiedziałem również poważnie. - Mam tutaj przyjaciół, szkołę i brata.. nie mogę wszystkiego rzucić od tak.. - nieco drżącym głosem dokończyłem, co nie pocieszyło bruneta..

-Teraz, jak cię w końcu odnalazłem nie mogę cię stracić na nowo.. - smutno rzekł, dalej mówiąc. - nie przeżyję bez ciebie.. Nie da rady.. - przycisnął uścisk na mojej dłoni, spuszczając głowę na dół. - Kocham cię...

-Levi na prawdę nie mogę.. - ciężko było mi w tym momencie cokolwiek powiedzieć, jakbym czuł wewnątrz gardła kulę. - w końcu moje życie się ułożyło tutaj.. a moje uczucia są mieszane.. - nagle wstał już na równe nogi, nie patrząc na mnie.

-Wiem. - powiedział twardo. - Skrzywdziłem cię kilka lat temu i nie spodziewam się za co bulwie co, lecz wiedz jedno. - odwrócił się do mnie z posmutniałą miną. - Nie jestem tą samą egoistyczną osobą, którą poznałeś w liceum.. Ja serio przez ten cały czas żałowałem, że nie obroniłem cię w szkolę i pozwoliłem tobie odejść.. - zamknął oczy, odwracając się ponownie plecami do mnie. - Nie zmuszam cię do niczego, jak chcesz tutaj zostać to zostań.. Ja muszę wyjechać wieczorem.. - wyszedł szybko z sypialni, zostawiając mnie samego..

Czułem się głupio teraz.. Sprawiłem w nim większy ból pomimo tego, że spędziliśmy noc nie mogłem nadal mu zaufać.. Żałuję to fakt, ale czy dałbym radę mu zaufać na nowo?

Ubrałem się w końcu po dłuższej chwili w swoje ubrania i wyszedłem smutny z pomieszczenia..

Nie miałem ochoty teraz spoglądać na niego... po prostu nie mogłem...

Kiedy już dotarłem do drzwi już ubierając swoje buty nie zauważyłem osoby za mną, która tylko powiedziała.

-dzięki za dzisiejszą noc... było przyjemnie.. - odwróciłem się w jego stronę.. uśmiechał się sztucznie..

-na mnie już pora.. - wstałem już chwytając o klamkę drzwi, lecz ponownie się odezwał.

-Wylot mam o 18.00 jakbyś chciał mnie pożegnać.. - tylko tyle powiedział wracając w głąb apartamentu..

Wahałem się chwilę przed wyjściem, lecz sprawnym ruchem w końcu wyszedłem.. nawet się nie spojrzałem, jak w połowie drogi do domu zacząłem płakać.. 

Lᴏᴠᴇ Dᴏᴇsɴ'ᴛ Cʜᴏᴏsᴇ #Eʀᴇʀɪ#Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz