Rozdział 11

184 11 0
                                    

Eren pov:

Leżałem cały dzień w łóżku tak jak teraz, nie mogłem uwierzyć w to, co wydarzyło się wczoraj. Nadal miałem przed oczyma tą scenę, nie wiedziałem czy płakać czy byc wściekły na siebie, ja pozwoliłem mu na to. Zbliżała się godzina 18 i wtedy usłyszałem przekręcanie kluczy do mieszkania, wiedziałem że to Levi wchodzący do mieszkania. Podszedł do moich drzwi i tak stał, ale po jakimś czasie oznajmił.

-nauczyciele kazali poinformować innych, że jutro rano wyjeżdżamy, więc szybko się pakuj. - nie wyczułem w jego głosie ani trochę wcieklosci, ani współczucia, tak samo obojętny ton głosu ale dodał jeszcze.

-jak nie chcesz to nie, myślałem że jednak się pogodzimy, przecież byliśmy pijani i to nic nie świadczyło. Ja też żałuję tego jak chuj. - na chwilę zamikl, późniejszy ton głosu zaczął mówić z spokojem takim czulszym, który mi nie umknął. Gdy miałem coś powiedzieć levi mnie wyprzedził

-posłuchaj mnie, ja naprawdę żałuję to nie był tylko twój pierwszy raz, mój też  ale mam nadzieję, że mi wybaczysz mimo tego. Nie jestem takim zimnym draniem za kogo uważają mnie ludzie, ja naprawdę żałuję, nie chce żeby to się tak skończyło. - zapadła cisza, nie wiedziałem co powiedzieć czy zrobić. Teraz było mi głupio, bo nie tylko ja na tym ucierpiałem. Levi-owi naprawdę zrobiło się głupio. Jego tom głosu się skruszył i było czuć współczucie i smutek. Jednak nie było taki, co go opisywali inni, ja miałem szanse zobaczyć jego drugą stronę. Wzruszyło mnie to, że sam od siebie mnie przeprosił i nie kłamał, bo umiem zauważyć kto kłamie, a kto nie. Levi nie wyglądał na człowieka, który by kłamał o takich rzeczach.

Wstałem chwiejnym krokiem z łóżka i stałem jak wryty naprzeciwko drzwi. Otwierać je czy nie? Usłyszałem kroki za drzwiami i czyiś głos.

-nie zmuszam cie teraz o nic, przemyśl to na spokojnie, ja poczekam. - w chwili wymowy odwrócił się i poszedł do swojego pokoju. Ja odetchnąłem trochę siedząc na ziemi, nie wiedziałem co teraz zrobić. Czy dać mu drugą szansę i wybaczyć czy odwrócić się i nie wybaczać. Trudny wybór...

Spit out w internacie.

Właśnie przyjechaliśmy autokarem do internatu. Od tamtego incydentu nie wymieniłem z Levi ani słowa. Nadal nie mogłem w to uwierzyć, ale takie rzeczy się zdarzają. Wszedłem do pokoju rzuciłem torbę na łóżko i wyszedłem. Chciałem teraz się spotkać z Arminem, potrzebowałem czyjeś rady, a jak narazie to Armin był jedynym moim przyjacielem na którego mogłem liczyć. Szedłem właśnie korytarzem i zatrzymałem się obok drzwi do pokoju Armina, zapukałem raz, brak odpowiedzi, drugi nadal nic, postanowiłem wejść do środka. Drzwi były otwarte, ale gdy wszedłem doznałem ogromnego szoku. Armin właśnie całował się z Jean!!?? Szybko odwróciłem się na pięcie i zwiałem z pokoju Armina. Usłyszałem za plecami wołanie do mnie, ponieważ gdy wtedy weszlem do niego i odkryłem ich całujących się oblani byli czerwonym rumiencem i szokiem na twarzach. Wiedziałem że za mną goni Armin, nie chciałem się zatrzymywać, to był dla mnie ogromny szok...

Siedziałem teraz przy parku obok internatu, nie wiedząc co ze sobą zrobić. Nie chciałem wracać do pokoju, bo tam jest Levi, do Armina też nie po tym, co odkryłem. Jak on może się całować z koniomordym, nie rozumiem.
Siedziałem se tak dopóki nie podeszło do mnie 2 wysokich gości, którzy na pewno nie byli z tej szkoły. Stali nade mną śmiejąc się do siebie, a ja zacząłem panikowac wewnętrznie bojąc się ich.

-Ej ziom patrz, trafił się akurat jeden w idealnym momencie. - z grubym tomem głosu śmiał się do kolegi obok

-no idealnej nie mogło być. Mały lepiej nie uciekaj to będzie mniej boleć rozumiesz? - powiedział obrzydliwy sposób oblizując się. Bałem się ich, nie miałem szans ich powalić na ziem, więc ucieczka wchodziła w grę.

Próbowałem biec jak najdalej od nich, ale jeden z nich odrazu mnie złapał za ramię i gwałtowny sposób rzucił mnie na trawę, a potem wziął mnie do takiej części parku, gdzie nigdy nikogo nie było o tej porze tam, czyli małego lasu. Zacząłem momentalne płakać, bo związali mi ręce bym nie uciekł i jeden rzucił.

-mmm~~ mówiłem żebyś nie uciekał, a teraz nie ma zmiłuj szczeniaku ~ rzucił w obrzydliwy sposób ton głosu w moją stronie i zaczął się śmiać
-no to tak zróbmy ty mu obciągasz penisa, a ja dziurkę i na odwrót oke? - mówił pełen satysfakcji do kumpla.

-mi ten plan pasuje, no to zaczynamy.

Zaczęli mnie rozbierać, a ja nie miałem jak się bronić, więc pozostawało mi krzyczeć o pomoc.

-RATUNKU POMOCY! - nagle poczułem jak jeden z nich wciska mi do gęby penisa, aż zamarłem w miejscu.

-Oj dzieciaku tak się bawić nie będziemy, jeszcze jedno słowo i pożałujesz - teraz powiedział poważniejszym tomem informując mnie, żebym nie sprzeciwiał się im.

Zacząłem w cicho płakać, gdy byłem całkiem nagi i gwalcony przez tych typów. Już mi nikt nie pomoże, pomyślałem..

LEVI POV

Siedziałem właśnie w pokoju leżąc na łóżku. Popatrzyłem na zegar i wskazywała 22.06. Gdzie ten dzieciak jest, już jest późno, aż za późno. Nadal miałem przed oczyma Erena całkiem nagiego i patrzącego na mnie z swoim soczystym rumiencem. Nie powinienem tak myśleć, ale nie moja wina, że podoba mi się Eren. Nie chciałem, żeby to uczucie wyszło na światło dzienne i ukrywam to nawet przy przyjacielach, ale cóż. Postanowiłem sobie wyjść do parku na papierosa i odetchnąć świeżym powietrzem.

Szedłem właśnie przez park, myśląc nadal o tej jednej osobie, przy okazji mieć nadzieję, że zaraz wróci do pokoju. Szedłem w ciszy, gdy usłyszałem pewne głosy od strony małego lasu. Tam nie powinno być nikogo o tej porze przecież. Zgasiłem papierosa i podeszłem bliżej, to co ujrzałem zapadło w mojej głowie na amen i zaczęło coś we mnie gotować. Właśnie na moich oczach, 2 gości gwałciło Erena!
Nie mogłem dłużej stać i odrazu podbiegłem i cios wylądował na jednym i na drugim, skopałem ich, jeszcze raz uderzyłem, aż się kulali na ziemi. Popatrzyłem na nich i rzekłem

-jeszcze raz was tutaj zobaczę, to nie będę już delikatny gnoje - podziałało odrazu. Uciekli z miejsca nic nie mówiąc.

Szybkim ruchem podeszłem do Erena ledwie przytomnego przez całą sytuację. Popatrzyłem na niego, miał liczne siniaki, krew spływała z nosa i pozostałość spermy w buzi. Zdjąłem kurtkę z siebie i nałożyłem erenowi, by nie było mu zimno. Wziąłem go jak księżniczkę na ręce przytulając go i szepcąc do ucha jego.

-spokojnie, już oni ci nic nie zrobią Eren. Jestem teraz przy tobie. - gdy mówiłem poczułem jak zielonooki przytula się bardziej mnie zasypiając.
Słodko wyglądało.
Weszliśmy do pokoju, odstawiłem erena na łóżku jego, budząc go przy okazji. Usłyszałem od niego pewne słowa.

-proszę, nie zostawiaj mnie...

Az mi serce się zacislo, nie mogłem odmówić. Wślizgnąłem się pod kołdrę zielonookiego i poszliśmy spać. Przytuliłem go mocno do siebie, by czuł się bezpiecznie.






Witam was kochani, chciałam was poinformować o mojej nowej powieści nazwana "biała róża". Aktualnie wyszedł 1 rozdział z niej. Mam nadzieję, że wam się spodoba

 Mam nadzieję, że wam się spodoba

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Lᴏᴠᴇ Dᴏᴇsɴ'ᴛ Cʜᴏᴏsᴇ #Eʀᴇʀɪ#Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz