Eren pov:
Wróciłem do mieszkania załamany, straciłem rachubę czasu, ponieważ wchodząc w głąb jednego z pomieszczeń ujrzałem Armina zaspanego. Przyjaciel robił śniadanie i nawet nie zauważył mojego powrotu.
-Hej.. - mimowolnym uśmiechem przywitałem się z blondynem, który dopiero teraz odwrócił wzrok.
-O cześć! - również się uśmiechnął, lecz szybko zmienił wyraz twarzy, kiedy przyglądał mi się dłużej. - Co się stało? - zmartwiony zapytał już wyłączając kuchenkę.
-a co miałoby być? Jest wszystko w porządku, tak jak zawsze. - usiadłem na jednym z krzeseł w kuchni nadal się uśmiechając delikatnie.
-Eren widzę przecież, nie jestem głupi.. - blondyn oparł się o mebel, mówiąc dalej. - Wyglądasz jak siedem nieszczęść.. Nie było cię całą noc, więc nie kłam. - spoważniał, lecz w jego oczach obijała się troska i doskonale wiedziałem, że mi nie odpuści.
-Masz rację.. - przyglądałem się w nieznanym kierunku, nadal się uśmiechając blado. - Spotkałem wczoraj Levi... - dokończyłem z ogromnym ciężarem wypowiadając jego imię..
Armin po moim odejściu nie pławił się dobrym traktowaniem wobec Levi, tym bardziej znał wszystko... Nawet brunet wczorajszej nocy mi to powiedział, co mnie nie zdziwiło.. Przyjaciel należał do takich osób, że jak skrzywdzą go lub kogokolwiek bliskiego blondynowi mógłby taką osobę zabić wzrokiem, jakby mógł!
-Z LEVI!? - zdziwiony i zarazem wkurwionym tonem wycedził - Jak on tutaj się znalazł?! Z tego co wiem mieszka w Tokio! Gdzieś go spotkał!? - dodał zbulwersowany na tyle, aby obudzić jeszcze jednego domownika, czyli Jean'a z wymalowany szokiem i nie wyspaniem.
-Kiedy mieliśmy zamykać kawiarnię zjawił się.. - wybąkałem i dalej mówiłem. - To był czysty zbieg okoliczności, bo nawet on sam był zdziwiony moją obecnością! Okej! - zakłopotany dokończyłem, lecz to nie ostudziło wkurzonego przyjaciela, który nad czymś myślał.
-Ej jeszcze śpię, o co chodzi? Kogo spotkał? - niemrawo zapytał się wyższy szatyn, biorąc kubek ciepłej kawy i przyglądając się nam pytająco.
-Levi jest tutaj. - już spokojniej odpowiedział Armin, na co koniomordy prawie zakrztusił się napojem na wypowiedziane słowa jego chłopaka.
-Co! Jakim chujem!? Przecież nie pisnęliśmy ani słówka o tym, gdzie Eren aktualnie zamieszkuję! - nie dowierzał dalej, patrząc zdziwiony na nas obu, a bardziej na blondyna obok.
-Levi tutaj przyjechał w celach służbowych i nic więcej.. - odpowiedziałem cicho, ale na tyle by usłyszeli.
-Tak ci powiedział? Hm.. - blondyn nadal błąkał się w swoich myślach, mówiąc dalej. - Co było dalej? - dodał skupiając wzrok na mnie.
-No zaproponował po mojej pracy rozmowę i się zgodziłem, bo byłem ciekaw jego wytłumaczenia.. - skołowany mówiłem dalej. - Dowiedziałem się od niego, że nie utrzymuję już żadnych kontaktów z Petrą i... - zawahałem się dokończyć zdanie, ponieważ nie byłem pewny reakcji ich obojgu na to, nawet ja sam mieszałem uczucia co do jego wyznania.
-Nadal cię kocha? - dodał blondyn, który od razu skapnął się po mojej minie i słowach. Patrzyłem tępo na przyjaciela z zdziwieniem, a Jean po prostu popijał kawę w ogóle nie zaskoczony tym faktem.
-ta.. - potwierdziłem słowa przyjaciela, który po minie chciał dalszej odpowiedzi. - Bardzo mu zależy, ale nie mogę do końca mu uwierzyć i tak chyba po wszystkim. - załamany dodałem, co wywołało u przyjaciół pytające wyrazy twarzy.
-Jak po wszystkim? - pierwszy się odezwał Jean, który nie wiedział, o co mi chodzi.
-Dzisiaj wyjeżdża do Tokio samolotem.. - smutno odpowiedziałem, nadal bijąc się w myślach, czy dobrze postąpiłem? Rozum mówi mi, że tak powinno zostać, a serce..
CZYTASZ
Lᴏᴠᴇ Dᴏᴇsɴ'ᴛ Cʜᴏᴏsᴇ #Eʀᴇʀɪ#
RomanceOpowiadanie nie związane z Aot! Ani z tamtejszą fabułą!!!! Jedynie postacie wzięte z Aot! Dobra teraz coś o tym opowiadaniu... 17-letni licealista Eren Jaeger, który stracił rodziców w wypadku samochowym został przygarnięty przez dziadków i przeni...