Rozdział 24

112 3 0
                                    


Eren pov:

Leżałem wykończony na łóżku całkiem nagi.... nie wiem nawet która godzina, ale napewno bardzo późno i nie pomyliłem się była 3.28 w nocy. Moja głowa zatopiona w poduszkach i moja chęć zaśnięcia wzrastała co chwilę, ale stwierdziłem, że poczekam na bruneta, jak to on określił "przypudruję sobie nochal" po naszej nie małej zabawie. Zaczęło się od małych nieznaczących pocałunków, a zakończyło się na ostrym seksie, co odczuwałem w dolnich częściach ciała i po całej skórze udekorowanej soczystymi malinkami. Nigdy bym nie przepuszczał, że Levi może być taki żądnym i agresywny niczym zwierzę w łóżku, co mogłem teraz po sobie odczuwać, ale mi to nie przeszkadzało, a wręcz zadawalało.

Z moich myśli wyrwało mnie skrzypienie drzwi od łazienki i wychodzący z nich kobaltooki, który poza bokserkami nie miał nic na sobie, co pozwalało zobaczyć jego umięśnione ciało w całej okazałości. Przykryłem się aż do czubka nosa kołdrą bardziej zatapiając się w poduszki, by brunet nie zauważył, że patrzyłem na niego okrakiem.

-wiem, że nie śpisz ~skarbie~ - usiadł na moim łóżku, odsłaniając część kołdry - nie ładnie tak patrzeć z ukrycia - poczochrał moje włosy, składając buziaka na czole- nawet po zabawię jesteś nadal nie śmiały - zaśmiał się - ty naprawdę jesteś dzieckiem.

-wcale nie. - oburzony siadłem po turecku na łożu - i nie jestem dzieckiem! - odwróciłem wzrok z widocznym rumieńcem na twarzy. Nagle poczułem, jak ktoś chwyta moją żuchwę i kieruje w inną stronę, spotykając się z chłodnymi kobaltowymi oczami, w których mogłem odpłynąć.

-mała księżniczka się obraziła - zaśmiał się nadal trzymając moją żuchwę w jednej dłoni - oj nie oburzaj się tak skarbie i chodźmy już spać, jak chcesz zobaczyć dzisiaj w nocy fajerwerki - złożył motyli całus na moich ustach, a ja jak wryty patrzyłem na niego z zdziwieniem.

-czyli idziemy na imprezę?! - uśmiechnąłem się podekscytowany, kładąc się do łóżka robiąc miejsce dla bruneta.

-jak nie rozmyślę się to tak - przytulił się bliżej mnie, przybliżając moją głowę do klatki piersiowej, co było komiczne. Levi nadal miał kompleks bycia niższym ode mnie o jakieś 10 cm, co mnie rozbawiło. - tylko obiecaj mi, że nie będziesz odchodził ode mnie i będziesz cały czas obok mnie, zgoda? - powiedział głosem, który szepnął mi po cichu, który brzmiał troskliwie. - tak samo nie pij na umiar? nie mam potem zamiaru cię nieść do pokoju, albo co gorsza sprzątać twoje wymiociny. - popatrzył na mnie poważnym wzrokiem, który nie przyjmował sprzeciwu.

-ta ta obiecuję na mały paluszek. Kocham cię Levi - wtuliłem się bardziej do bruneta, powoli zasypiając.

-ja ciebie też - zamknięci w swoich objęciach, tak jak powiedzieliśmy tak zasnęliśmy szybko, oby ta chwila, jak każda inna z Levi nie zniknęła tak szybko albo w ogóle...


Pov: erena sen


Jestem w miejscu, który wydawał się dziwnie znajomy. Dom znajdujący się w miłej dzielnicy, w której każdy był dla siebie miły i pomagał we wszystkim. Ludzie tutaj mieszkający bez żadnych problemów, zmartwień i co ważne brak patologi w tutejszych rodzinach. Siedziałem jednym z tych domów, bawiąc się swoimi zabawkami, aż nagle usłyszałem kłótnie z jednych pokoi obok. Jako dziecko mało co rozumiałem poszłem w tamte miejsce i zobaczyłem, jak moi rodzice kłócili się z dziadkami. Nie zrozumiałem, o czym mówili, ale to nie należało do pozytywnych. Bałem się. Bałem, ponieważ słyszałem tylko swoje imię tam wypowiadane przez nich i nie wiedziałem, oco mogło chodzić.

Później do mojego pokoju weszła moja mama, która usiadła na moim łóżku, głaszcząc mnie po głowie i szepcząca mi do ucha.

-jutro wielki dzień syneczku. Twoje 10 urodziny i z twoim tatą pojedziemy do wesołego miasteczka co ty na to? - nadal głaskała mnie po głowie z czułym wyrazem twarzy.

-super! wesołe miasteczko! nie mogę się doczekać! - krzyczałem cały w pod skokach. Moja mama tylko uśmiechnęła się czule i kontynuowała.

-to wspaniale. Tak samo eren - chwila ciszy - wiedz, że ja i tata bardzo cię kochamy i chcemy dla ciebie, jak najlepiej i jakby coś się stało to nadal będziemy cię kochać, a ty nas. Tak samo, jak mikase kochamy nad życie. W przyszłości, jak będziesz starszy i znajdziesz kogoś, którego będziesz równie kochał. Dziewczyna czy chłopak wiedz, że my to zaakceptujemy kto to będzie i jaki ona czy on by był, nie przejmuj się opinią innych. To ma być twoja decyzja, czy z tą osobą będziesz do końca życia czy nie. - wtedy tylko kiwnąłem głową przez zmęczenie i poczułem, jak mama mnie całuje w czółko i mówiła ciche "dobranoc"


Następnego dnia wieczorem z Mikasą i rodzicami wracaliśmy z wesołego miasteczka późno. Siedziałem z siostrą z tyłu auta wykończeni po całym dniu. Mikasa już dawno zasnęła, a ja patrzyłem bez sensu w szybę samochodu, podziwiając miasto w ciemnościach. Słyszałem, jak moi rodzice rozmawiali ze sobą coś po cichu uśmiechnięci. Przejeżdżaliśmy autostradą bardzo szybko, aż nagle obok nas przejechała ciężarówka, która nagle coraz bliżej była naszego samochodu, gdy całkiem wjechała na nas powodując, że wyjechaliśmy z drogi na barierki i uderzając solidnie o słup i ta sama ciężarówka także doznała wypadku, co potem się okazała być systerną z paliwem. Straciłem przytomność przez dłuższą chwilę, a gdy obudziłem się widziałem, jak naokoło nas powstaje ogień. Nie wiedziałem co robić, jako wystraszone dziecko patrzyłem na to wszystko sparaliżowany. Rodzice leżeli z przodu w krwi, a moja siostra miała zakrwawioną całą głowę przez szkło, które było przytwierdzone do głowy i ramienia. Ja także byłem ranny, ale nie na tyle co pozostali w samochodzie, ponieważ miałem zapięte pasy i byłem w pozycji leżącej na fotelu. Zacząłem krzyczeć do mamy, taty i mikasy, żeby odzyskali świadomość, miałem łzy w oczach, nie wiedziałem co robić coraz większe płomienie dochodziły do naszego samochodu. Wtedy zauważyłem, jak ktoś podchodzi w pośpiechu do naszego samochodu i próbował otworzyć drzwi od samochodu, które były zamknięte od środka. W końcu udało się otworzyć drzwi od tyłu i wtedy mogłem zobaczyć tą osobę, którą był starszy mężczyzna, który dał tylko radę wyciągnąć mnie z samochodu w szybkim tępię. Za nim się obejrzałem za sobą widziałem ogromny wybuch naszego samochodu, a mężczyzna obok zabrał mnie i  szybko odskoczył dalej, by uniknąć ognia wydobywającego się z naszego samochodu.

Usłyszałem straż, pogotowie i światła wozów na miejscu wszystko rozmazane przede mną niczym sen z którego, jak wybudzę się wszystko będzie po staremu, ale grubo się pomyliłem...

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------



hello guys! nie bijcie okej :')) miałam długą przerwę w pisaniu przez sprawy osobiste itp.

Od teraz na poważnie wezmę się za pisanie kolejnych rozdziałów tej książki, ale także pozostałych :DD DOZOBA W NASTĘPNYCH DZIEŁACH! <33




Lᴏᴠᴇ Dᴏᴇsɴ'ᴛ Cʜᴏᴏsᴇ #Eʀᴇʀɪ#Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz