23

124 6 1
                                    

Eren pov

Nawet nie spojrzałem, a już byłem w samochodzie levi, kierując się w stronę szkoły. Minęło kilka dni od "tego" i mogę przyznać, było wspaniale.
Levi często zabierał mnie na miasteczko, pokazując najlepsze i doskonałe miejsca w tutejszym miejscu.
Nadal nie mogę uwierzyć, że Levi sam od siebie wyznał mi swoje zauroczenie i zapytał o związek.... nadal mu nie wierzę mimo to, ale człowiek zasługuje na drugą szansę nie? Tak samo nie mogę uwierzyć, że Levi jest bardzo troskliwy i czuły wobec mnie... aż za bardzo, ale mi tam to pasuje tak jakby...

Ja i Levi stwierdziliśmy, że sylwester spędzimy w naszym pokoju w internacie, by nie nad używać gościnności jego matki, a wiedzieliśmy, że nikogo nie będzie w internacie.

W tym czasie siedziałem na miejscu pasażera, trzymając zimną dłoń kobaltookiego jakbym się obawiał, że to sen.... Levi'owi najwidoczniej to nie przeszkadzało, bo sam otulił swoją dłonią do mojej, by zdobyć trochę ciepła.... dawno nie czułem takiej bliskości od śmierci moich rodziców i przybranej siostry... 

Z moich przemyśleń oderwał głos bruneta.

-już prawie jesteśmy nie zasypiaj mi tu dzieciaku. - nie odwracając wzroku od drogi swoim chłodny tonem, a zarazem troskliwym..

-nie zasypiałem.. i nie jestem dzieckiem... - oburzyłem się i zrobiłem miminkę obrażonego- właśnie Levi nie chcesz może z ze mną, Arminem i Jean do klubu? - patrzyłem na bruneta swoimi nie winnymi oczkami, by zgodził się...

-jesteś dzieckiem, nawet teraz swoimi fochami udowadniasz - prychnął z śmiechu - a co do drugiego, czy to nie ten chłopak z którym się pobiłeś za szkołą? - Levi zaczął wjeżdżać na parking dla uczniów, nadal koncentrując się na drodze. Westchnąłem, odwracając wzrok na szybę samochodu przede mną.

-tak to on... ale nie mogę nic na to poradzić, że pójdzie z nami... - w tej chwili kobaltooki zaparkował samochód. Odpiąłem pasy i razem wyszliśmy z pojazdu, kierując się do bagażnika po bagaże.

-czemu niby? - zerknął na mnie, jak z byka biorąc swoje rzeczy.

-bo tak jakby... jak ci to powiedzieć.... - chwila cichy, czekał na odpowiedź... stojąc z bagażem - on i Armin ten tego... są razem i dlatego.... - zerknąłem kątem oka na Levi, który zamykał bagażnik po nas i zamykając samochód.

-nie mogłeś odrazu powiedzieć? - zaśmiał się cicho - mówisz o tym, jakby to było straszne i dziwne. - podczas rozmowy szliśmy w stronę internatu w równym tępię. 

-to nie jest dziwne lub coś, ale chłopak z chłopakiem... ale trochę głupio o tym mówić na głos - podczas mojej gadaniny Levi stanął i odwrócił się na pięcie w moją stronę, nawet o tak późnej godzinie mogłem zauważyć każdą rysę na jego bladej twarzy i także jego kobaltowe oczy, które świdrowały na mnie niczym gwiazdy.

-Trzyżby? - nagle podszedł bliżej w moją stronę, kradnąc motyli pocałunek z moich ust, patrząc na moje oczy - a my to co? My także jesteśmy parą chłopak z chłopakiem, albo że ja o czymś nie wiem, że jesteś tak naprawdę kobietą - zakpił i szedł dalej - w sumie nią jesteś, tylko że bez piersi, a z juniorem w gaciach - uśmiechnął się zadziornie - ale wiesz co cię odróżnia od pozostałych dziewczyn? - zgupiałem i czekałem na jego dopowiedź - że masz zajebistą ciasną dziurkę tylko i wyłącznie dla mojego juniora, a twoje jęki niczym anioł, jak się zwijasz pode mną.  - uśmiechnięty zadziornie szedł w stronę internatu, nie czekając na mnie. Stałem zawstydzony i z pomalowanym burakiem na twarzy, wspominając tamtejszą noc z brunetem.

-ej! mógłbyś chociaż na mnie poczekać! - podbiegłem w jego stronę z wymalowanym burakiem na policzkach, wchodząc do internatu.

Spit out w pokoju

Po rozpakowaniu swoich rzeczy odrazu udałem się do łazienki, by trochę się odświeżyć. Po kwadransie byłem czysty, ale nadal kapała woda z moich włosów, którą miałem w poważaniu. Rzuciłem się na łóżko w końcu odpocząć po długiej jeździe samochodem, a w między czasie brunet szedł po mnie do łazienki. Nie chciało mi się spać dlatego stwierdziłem, że sobie puszczę jakąś muzykę w słuchawkach, aż nagle dostałem wiadomość od Armina.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

                                         23.59

Armin - hejka i co z tym sylwestrem? Będziesz z Levi?

                                         00.00

nie wiem, jak wyjdzie z łazienki to spytam się go. 

                                         00.03

Armin - nie no powinien się zgodzić, przecież cię samego nie puści ( ͡° ͜ʖ ͡°)

                                          00.05

-.- czy ty coś sugerujesz? 

                                         00.06

Armin - ależ skąd :DD to jakby co to o 22.00 się spotykamy obok internatu 31 :))

                                        00.06

                                   Oke.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Rzuciłem telefon na łóżko, zastanawiając się czy dobrym pomysłem było mówienie Arminowi o moim związku z Levi... teraz będzie mówił tylko o "takich" rzeczach.... JA NIE JESTEM DZIWKĄ TEGO PEDANTA! co sobie myśli.. ja też mam prawo głosu, jak Levi się nie zgodzi i tak pójdę!

W tym czasie usłyszałem skrzypienie otwierających się drzwi od łazienki i wiedziałem doskonale, kto właśnie z tamtąd wychodził... Levi zaś zapomniał bielizny na przebranie... i aktualnie paradował z ręcznikiem zawieszonym na biodrach i mokrymi włosami. Odwróciłem swój wzrok na umięśniony tors bruneta i nie mogłem odwrócić wzroku... ten sześciopak i umięśnione ramiona niczym anioł... 

Nagle brunet zatrzymał się obok szuflady, aż nie zauważył mojego wzroku na sobie, który był skierowany na jego rzeźbę. Spanikowanym wzrokiem odwróciłem wzrok w stronę telefonu panicznie czegoś konkretnego poszukując, aż poczułem jak ktoś siada na moje łóżko, przybliżając się w moją stronę. Poczułem zimną dłoń na swojej, a druga trzymająca mój policzek bym odwrócił wzrok w tą stronę i napotkałem zimne kobaltowe oczy, w których mógłbym ponownie utonąć. Levi siedział blisko mnie bez bielizny tylko w ręczniku... a ja poczułem wypieki na policzkach, czując na sobie jego oczy z których biło pożądanie? nie, to nie było to... chęć czegoś? nie wiem, jak to opisać...

-nie ładnie tak patrzyć dzieciaku - odpowiedział swoim chłodnym, a zarazem pociągającym tonem, który nie przyjmował sprzeciwu... - jeżeli jesteś taki chętny to możesz powiedzieć, a nie ślinić się z daleka~ - nie wiedziałem co powiedzieć, aż nagle poczułem, jak Levi rzuca mnie na łóżko świdrując nade mną swoim aroganckim uśmieszkiem na twarzy, powoli zbliżając swoją twarz w moją zmniejszając cm między nami. 

W tej chwili byłem cały czerwony na twarzy na pewno... jak to musi teraz wyglądać.... mogłem jedynie patrzeć na poczynania bruneta, ale czemu? po prostu nie miałem wyboru? czy tego właśnie chciałem? Oczywiście, moja chęć dotknięcia tego wyrzeźbionego arcydzieła ciągła mnie miłosiernie, tak samo smak delikatnych ust Levi...

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------




hehe mały polsacik na następny rozdział, ale spokojnie tym razem wypuszczę szybciej... ;') nie bijcie mnie ;')) ale mało czasu miałam, a teraz jak koniec roku to mogłam na spokojnie siadnąć napisać dla was arcydzieło -w- do następnego :DD

Lᴏᴠᴇ Dᴏᴇsɴ'ᴛ Cʜᴏᴏsᴇ #Eʀᴇʀɪ#Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz