~49~

54 2 0
                                    

„Siła”

Doleciałam do lasu, do którego prawdopodobnie wpadł Vision.

Armia Thanosa przedostała się na teren wcześniej chronionej Wakandy. Nie wszystkie istoty jednak znaczna większość.

Wylądowałam między drzewami.

— Vision? — Starałam się cicho krzyczeć. — Jesteś tutaj? — Mówiłam i rozglądałam się na wszystkie strony. Przez chwilę przeszła mi myśl o tym, że to wszystko mogło mi się wydawać.

Usłyszałam krzyk, chwilę później również inny hałas. Pobiegłam do źródła i ujrzałam jedną z istot armii Thanosa. Leżała na ziemi z przebitym dzidą ciałem, a obok, na ziemi siedział Vision z Rogersem, pomagającym mu wstać.

— Co się dzieje — zaczęłam, gdy ciało trupa zaczęło znikać. Zaczęło się zmieniać w pył.

— To on — powiedziałam. Kilkadziesiąt metrów przed nami zaczął pojawiać się portal. Portal, z którego za chwilę miał wyjść Thanos.

— Jennifer, co to? — Zapytał Steve.

— To on — stanęłam przez Visionem, który miał nienaruszoną strukturę głowy. Każdy, kto przebywał w lesie, patrzył, na wyłaniającego się z portalu obcego. Kątem oka zauważyłam wyraz twarzy sztucznej inteligencji. Widział w Thanosie śmierć. Nie tylko on.

Nie Vision, chociaż ty daj mi poparcie, nie chcę wierzyć, że tym razem również zawalę.

— Zerwałaś obietnicę, zniszczyłaś przysięgę. — Powiedział Thanos, gdy wyszedł z portalu, który sekundy później zdążył już zniknąć.

— Przysięga to przysięga, nie zerwę jej. Ty również zmieniłeś założone plany — powiedziałam, w dłoniach trzymając uformowaną kulę magi — i to nie raz — dodałam.

Gdy kulę miałam już uformowaną, zniknęłam ją i podeszłam dwa kroki do Thanosa.

— Tę wojnę wygram ja. Czy chcesz, czy nie. Kamienie i tak końcowo pojawią się w moich rękach. Przeciwnie będę musiała zabić ciebie i twoją armię — mówiąc to, mój głos był pewny. Chociaż głos, bo umysł nie chciał się rozmarzać.

— Stanęłaś po niewłaściwej stronie. Nie dasz rady mnie pokonać. Nie sama, a jak widać, Twoi kompanie nic ci nie dadzą. Jeśli tego pragniesz, spróbuj mnie zabić, jednak wiedz, że niejedni próbowali i do tej pory nikomu się nie udało. Kamienie stoją po mojej stronie — Thanos w swojej rękawicy dzierżył cztery kamienie. Miał kamień duszy.

— Jennifer, zabierz Visiona i zrób z nim, co należy, my się nim zajmiemy.

Jak Steve powiedział, tak zrobił. Pobiegł w stronę Thanosa, a za nim ruszyła cała reszta.

Obróciłam się w stronę vibranium i spojrzałam na niego z przykrością.

— I co ja mam z tobą zrobić? Chciałam cię zabić, ale kiedyś. Tak dodatkowo to już się nie gniewam za to podduszenie wtedy, więc nie będę cię zabijać. Jeszcze nie teraz..

— Jen, zrób to — Vision patrzył na mnie.

— Niby co? — Mówiłam, znając odpowiedź. Nie chciałam usłyszeć odpowiedzi.

— Jeśli Ty tego nie zrobisz, on to zrobi.

— Nie mogę. Nie chcę, a Wanda mi tego nie wybaczy. Ona powinna to zrobić. — Nie chciałam tego robić, jeśli zabiłabym Visiona, nie powstrzymałabym się nad resztą.

— Zrozumie.

Patrzyłam się na ciało vibranium z myślą jak to zrobić. Nie wiedziałam.

— Nie umiem.

THE DAUGHTER OF THE UNIVERSE || Córka WszechświataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz