~38~

95 4 3
                                    

„Koszmar”

Zostałam wciągnięta przez światło na statek Thanosa. Stałam ramię w ramię z fioletowym. Loki był z tyłu, za nami. Wyczułam, że nie jest tutaj mile widziany.

- Jak mogę myśleć, Czarny Zakon - przyglądałam się różnym istotom stojącym przed nami. Nigdy nie słyszałam o Thanosie (jedynie o jego gatunku), czy jego zakonie. Znajdując się na statku, wiedziałam wszystko. Znałam nawet imiona wojowników.

- Zwarci wojownicy, nigdy nie rozczarują.

Spojrzałam na każdego po kolei: Corvus Glaive, Ebony Maw, Proxima Midnight, Cull Obsidian, Nebula, Gamora.

Minęło kilka sekund, gdy przeszłam z Thanosem do jego miejsca. Ciężko nazwać to salą. Tron, brak widocznych ścian, ogromna przestrzeń.

- Jaki jest plan? - Założyłam ręce na piersi. - Jeśli w ogóle jest plan. Bądź masz.

- Wiem, co zaspokoi twe pragnienia. Nie bądź tak podejrzliwa. Dokonamy zaszczytnych celów. Obydwoje będziemy zadowoleni z efektów.

- Co jest twoim celem? - Zapytałam. Bardzo mnie to ciekawiło. Tego jeszcze nie słyszałam.

- Konieczność. Zebranie sześciu kamieni nieskończoności i dokonanie koniecznego. Tak Wszechświat przetrwa. Jak na razie jest miejscem przepełnionym biedy i nędzy.

- Twoim celem jest, by wszechświat przetrwał, a moim celem jest to, aby odegrać się wszechświecie, za to, co mi zrobił. Aby zostawić go w nędzy i zatraceniu. Tak jak mnie zostawiono. Zostałam dla niego stworzona i odebrano mi przez to wszystko. Nie chcę go ratować. Nie mam zamiaru go ratować.

- Wiem o tym. To, co zrobisz, pomoże ci tego dokonać.

Ucieszyło mnie to.

- Zobaczymy więc, co z tego wyjdzie.

W porozumieniu wyszłam.

Przechodząc głównym korytarzem, czekał na mnie Bóg, zawzięcie prowadząc wymianę zdań z porucznikami Thanosa. Nie przeszkadzając im, wyminęłam istoty, kierując się do swojego pomieszczenia. Jedynie Lokiemu kiwnęłam głową. Loki widząc moją obecność, przyszedł do mnie.

- Ty dokąd? - Zaczął, idąc ze mną ramię w ramię.

- Tam, gdzie będę miała chwilę spokoju - mówiłam, patrząc przed siebie.

- Teraz już nie doświadczysz spokoju.

- Wiem. I tylko spójrz na to. Wszechświat będzie przeklinał mnie, jak i siebie za to, kogo wybrał. Zmienię historię, naznaczę własną, niepowtarzalną. Czas pokazać kto jest kim, kto stanął na najwyższym szczeblu. Czy nie tak powinno to wyglądać?

Weszłam do jedynej komnaty. Wiedziałam, że została przeznaczona dla mnie, ponieważ znajdowała się na innym skrzydle. Wchodząc do środka, na przeciwległej ścianie, po prawej stronie stało łóżko. Po lewej stronie znajdowało się duże okno z widokiem na strach i spustoszenie. Mając na myśli duże okno, widzę przed sobą okno cztery metry wysokości na siedem metrów długości.

- Za twój egoizm śpisz tam - wskazałam na coś, co przypominało materac w prawym rogu pokoju.

- Chciałabyś.

- Chciałabym.

- Jeśli chcesz, możesz tam spać, nie mam nic przeciwko, jednak ja nie zamierzam zajmować tam swego miejsca.

- W takim razie nie będziesz w ogóle spał - zaśmiałam się.

- Czujesz się zbyt pewnie, będąc na tym statku? Uważaj, bo jeszcze wszechświat zmiecie cię stąd. Pamiętaj, że jeszcze długo, zanim będziesz silniejsza od wszechświata, do tego czasu radziłbym nie wychylać nosa.

THE DAUGHTER OF THE UNIVERSE || Córka WszechświataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz