„Nuda”
Nadszedł wieczór. Odpoczywałam w swojej komnacie. Leżałam na łóżku i czytałam książkę, którą zasięgnęłam z małej biblioteczki. Usłyszałam pukanie do drzwi.
- Mogę wejść czy ujrzę cię w sposób pobłażliwy? - Po głosie rozpoznałam, że był to Loki.
- Możesz wejść - odłożyłam książkę na bok i podniosłam się do siadu.
- Dobry wieczór, jak się czujesz? - Bóg skierował się w moją stronę.
- Dziwnie. Naprawdę dziwnie. Myślę, że jeżeli opowiem komukolwiek, jak zostałam zaciągnięta na inną planetę, raczej nie spotkam osoby, która wesprze mnie słowami „też tak miałam”. Jak więc mogę się czuć, zostawiając na Ziemi wszystko?
- Wiem, że jest Ci ciężko - Psotnik przysiadł obok mnie - faktycznie może być to całkiem niecodzienna sytuacja. Jednak patrz na pozytywy, jako pierwsza wpiszesz się do ksiąg za pewne osiągnięcie. Dodatkowo historia, którą dzisiaj usłyszałaś. Zabłyśniesz, nikt nie zasłynie czymś bardziej oryginalnym. Będzie dobrze, nawet bardzo dobrze.
- Miło, że tak mówisz. Że pomogłeś i zostałeś ze mną. Szczodre zachowanie godne pochwały.
Loki się uśmiechnął.
- Zawsze będę obok. Nawet gdybyś znów narozrabiała i potrzebowała pomocy.
- Będziesz mi wypominał sytuacje? Myślę, że teraz już dałabym sobie radę. W końcu wiem, do czego jestem zdolna. Może to ja teraz będę ciebie wyciągała z opałów? - Zaśmiałam się. W towarzystwie Lokiego czułam się naprawdę dobrze. Wydawał się bardzo szczerym. I w końcu ktoś chciał dla mnie dobrze.
Wieczór minął nam przyjemnie. Rozmawialiśmy na różne tematy i dogadywaliśmy się w wielu sprawach. W Lokim widziałam kogoś więcej niż tylko pomocą dłoń.
Zastanawiało mnie, dlaczego był taki miły. Odyn uprzedzał mnie co do niego. Tak samo co do sympatii, którą mnie obdarzał. To się nie zdarzało.
Będąc z Lokim, czas mijał mi cudownie. Takich chwil mi brakowało. Nowych, żwawych, innych niż poprzednie.
***
Obudziłam się, gdy oświetlająca cały Asgard gwiazda jeszcze wstawała.
Czułam się jakbym spała tylko trzydzieści minut. Nie pamiętałam, o której poszłam spać, jednak zdecydowanie za późno.
- Muszę tak wcześnie wstać?
- Pani, Król wzywa - odpowiedziała służąca.
- Mnie? - Wypowiedziałam to z zamkniętymi oczami. Wręcz nie mogłam ich otworzyć, powieki były tak ciężkie.
- Oczywiście - służba wypowiedziała to ze słyszalnym uśmiechem.
- Za chwilkę wstanę dobrze?
- Królowi się nie odmawia.
- Nie odmawiam - straże dalej nie wychodziły z komnaty - jednak proszę o jeszcze pięć minut.
Straże wyszły, a sen powrócił po niespełna minucie.
Obudziłam się wyspana. Otworzyłam oczy. Wystraszona zerwałam się do siadu. Przed moim łóżkiem stał Odyn. Zdenerwowany Odyn.
- Miałaś przyjść dwadzieścia minut temu. Dziesięć minut wcześniej wysłałem po ciebie straże. Ignorujesz moje polecenia.
Nie chciałam zasnąć, nie na tak długo. Tak samo nie chciałam zniechęcać do siebie władcy.
- Naprawdę przepraszam. Która godzina?
- Ósma rano. Tylko tyle zostało ci do powiedzenia? Daję Ci dziesięć minut, na przygotowanie. Gdy będziesz gotowa, straże zaprowadzą cię w odpowiednie miejsce. - Odyn wyszedł, zostawiając mnie samą.
Wzięłam kąpiel, ubrałam się i wyszłam. Straże wyprowadziły mnie z pałacu. Na zewnątrz w łódce czekał na mnie Odyn.
Łódko-lot?
- Latające łódki? - Zapytałam mężczyznę z uniesioną brwią.
- Jak widać - odpowiedział bez emocji Władca Asgardu.
W ciszy wylecieliśmy za miasto w miejsce, w którym znajdowały się różne niskie wzniesienia, a dalej góry.
- Gdzie jesteśmy? - Zapytałam zaciekawiona.
- W miejscu, które skrywa sekrety świata.
- Pokaże mi Pan mi sekrety świata?
- Zostałem do tego wyznaczony.
- Loki i Thor o nich wiedzą? - Nie dostałam odpowiedzi na to pytanie. Mogłam domyślić się odpowiedzi. Uśmiechnęłam się, po czym spotkałam się ze wzrokiem Odyna - nie powiem im, a na Ziemi to jak wycieczka do muzeum.
- Mniej więcej.
Weszliśmy do środka jaskini przez kilkudziesięciometrowe drzwi.
Wnętrze to wyglądało jak ogromna sala z najróżniejszymi hieroglifami i innymi dziełami sztuki na ścianach, których nie znałam i nie rozumiałam.
- Opowie mi Pan o wszystkim?
- W rzeczy samej.
Odyn zaczął mi opowiadać o początkach Wszechświata, Asgardu, Dziewięciu Królestw i o tym jakie zagrożenia czyhają na mnie w przyszłości jako Córkę Wszechświata.
Takie tematy mnie interesowały. Kosmos, Wszechświat. Ciekawiło mnie wszystko, ale najbardziej jeden temat.
- Przepraszam, że przeszkodzę, jednak czy mogłoby stać się tak, że dziecko Wszechświata przejdzie na złą stronę?
- Jeszcze nigdy nic tak absurdalnego nie miało miejsca. Nie może się tak stać. Spójrz na to z tej strony. Istota, która ma władze nad wszystkim, władzę absolutną przekształca wszystko, co istnieje w istny chaos. Po takiej inwazji nie zostanie nic. Dziecko Wszechświata może posiąść moc niemal całej potęgi Wszechświata. Wybrany cały czas przybiera na sile, a jego moc wzrasta. Im starszy, tym potężniejszy. Jeszcze żadne potomstwo w historii Wszechświata nie zdołało posiąść władzy całkowitej. Zniszczenie Wszechświata przy takiej sile nie należy do najprostszych, jak i do najtrudniejszych. Więc biorąc pod uwagę to wszystko, odpowiedź brzmi „nie”. Nie może.
Nasza lekcja trwała jeszcze dosyć długo. Poznałam moich poprzedników, a pod pewnym względem moje rodzeństwo. Nie poznałam ich dokładnego wyglądu ani imion, a osiągnięcia. Poznałam także sprawy, które były dla mnie interesujące, a nawet zbyt interesujące oraz takie, które w ogóle nie przykuły mojej uwagi.
Wróciliśmy do pałacu, gdy na zewnątrz było już ciemno. Mój umysł był już wyczerpany. Jedyne, o czym teraz marzyłam to, aby wrócić do mojej komnaty, odbyć długą i odprężającą kąpiel i położyć się do mojego łóżka.
Długo próbowałam zasnąć, jednak bez skutku. Znudzona leżeniem, wstałam i wyszłam na korytarz. Nie wiedziałam, czego chciałam, po prostu wyszłam i zaczęłam się błąkać po długich korytarzach. Moja komnata była na końcu jednego z korytarzy.
Poczułam na swoim ramieniu dłoń. Odwróciłam się, a na mojej twarzy zagościł uśmiech. Był to Loki.
- Co tutaj robisz o tej godzinie? - Zapytał Bóg.
- Nie zakradaj się tak. Nie mogę zasnąć, chciałam trochę pozwiedzać.
- Więcej nie będę. Chodź do mnie.
- Po co?
- Nie masz co robić tak? W takim razie czymś się zajmiemy.
Udałam się z Lokim do jego komnaty, która znajdowała się na tym samym korytarzu. Na przyszłość to dobra informacja. Odyn zabronił nam się widywać, więc nawet nie wiedziałam, gdzie ma komnatę. Aż dziwne że tak blisko siebie.
Loki zabrał mnie do siebie. Wyszliśmy przez okno do przejścia, które znajdowało się na zewnątrz. Bóg zabrał mnie na sam szczyt pałacu. Było tam pięknie. Wysoko, pusto i spokojnie.
Stąd wszystko wydawało się piękne a życie kolorowe.
CZYTASZ
THE DAUGHTER OF THE UNIVERSE || Córka Wszechświata
FantastiqueObdarzona wyjątkową zdolnością dla siebie jest dziewczyną z mroczną i bogatą przeszłością, dla ojca życiem, dla rodziny wszystkim, dla świata ratunkiem i postrachem. - Przeżyłam wojnę, którą na swój sposób wygrałam, jak i przegrałam. Wydarzenia mają...