~65~

31 1 0
                                    

„Przejście”

Zmysły powróciły tak samo, jak świadomość. Uchyliłam powieki. Jasne pomieszczenie przez chwilę uniemożliwiało mi całkowite otwarcie oczu.

Obudziłam się. Wszystko bolało mnie, bardziej niż powinno, najbardziej prawy bok.

Głowę miałam opartą o lewe ramię.

Uchyliłam powieki, jednak przez dłuższą chwilę nic nie widziałam. Obraz wirował i był niewyraźny, rozmazany.

Głowa zsunęła mi się z ramienia w przód. Szybko uniosłam głowę, jakbym nie chciała usnąć. Z tyłu była ściana, o którą się opierałam. Zapomniałam o niej. Uderzyłam głową o ścianę.

Czułam się jak pod wpływem używek. Słyszałam jednocześnie głuchą ciszę, jak i głosy wszystkich istot, których kiedykolwiek usłyszałam. Nie czując ciała, głowa wydawała się ważyć kilkanaście kilogramów. Przewracała się z boku na bok.

Obraz w końcu zaczął się wyostrzać, a ja widziałam coś więcej niż jedynie białą plamę. Nie pamiętałam, jak się tutaj znalazłam, co miało miejsce. Przez chwilę nie pamiętałam nic, a moje myśli krążyły jedynie wokół głosów, bo niczego innego nie znałam. Wszystko zapomniałam.

Rozglądając się na boki, znajdowałam się w pustym pomieszczeniu. Poza mną, pomieszczenie całkiem puste. Cztery ściany, sufit, podłoga, ja. Wszystko miało kolor biały, nawet moje ubrania.

Dlaczego, gdzie ja jestem? — Pytałam sama siebie.

Pamięć zaczęła powracać, jednak wciąż mało pamiętałam.

Przez dłuższy czas siedziałam w miejscu, nie ruszając się, nabierając funkcji życiowych.

W końcu sobie przypomniałam. Poświęciłam się? Oddałam Petera i zostałam znokautowana kamieniem nieskończoności. Zrzuciłam na siebie górę skalną, następnie straciłam przytomność, a funkcje życiowe zostały zatrzymane.

Nie dziwi mnie, że żyję, a to dlaczego Ronan wracał z miejsca, w którym wcześniej stał odrzutowiec. Mógł szukać Petera i Lokiego, jednak również coś im zrobić, ponieważ w samej jaskini obudziłam się zdecydowanie za późno, a wygrzebanie się stamtąd zajęło mi równie wiele czasu.

Nie wiedziałam, co stało się, z Peterem czy Lokim.

Pocieszała mnie jednak myśl, że trafiłam do lochów prawdopodobnie Ronana.

Poczułam ciasne, uwierające, wąskie metale na moich nadgarstkach. Opuściłam wzrok. Nadgarstki związane tak samo, jak kostki.

— Jakim cudem przez cały czas, który tutaj spędziłam, nie wyczułam tego? — Nie byłam pewna czy wypowiedziałam to na głos, czy w myślach.

Ile tutaj jestem? — Pomyślałam.

Czułam się, jakby czas został zatrzymany. Nie miałam pojęcia, ile spędziłam tutaj czasu, odkąd się wybudziłam ani od kiedy tutaj tkwiłam.

Szarpałam żelastwo. Struktura całej blokady cały czas była w ruchu. Coś przeskakiwało, coś się obracało, a coś migało. Takie kajdany miał Ebony Maw.

Szlag.

Dłonie miałam skrzyżowane na brzuchu. Szarpałam, rozciągałam i nawet próbowałam to przegryźć. Na nic.

Oparłam głowę o ścianę, zamknęłam oczy. Westchnęłam.

— Zginiesz za to — wydałam wyrok na Ronana. Nienawidziłam go za wszystko.

Znów spojrzałam na nadgarstki. Nie mogłam tak bezczynnie siedzieć, nie widząc nawet, gdzie jestem. Musiałam uciec, gdziekolwiek byłam.

— Zróbmy jak w filmach.

THE DAUGHTER OF THE UNIVERSE || Córka WszechświataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz