||8||

256 22 31
                                    

Minecraft z pozoru może wydawać się dziecinną grą. W końcu patrząc na nią, widzimy wszystko zbudowane z dużych, kwadratowych klocków. Prosta mechanika, na dole ekranu, pośrodku znajduje się pasek z dziewięcioma slotami, lekko nad nim dziesięć serduszek pokazujących ile mamy życia. Zaraz obok jest również składający się z dziesięciu emotikonów - tym razem mięsa - rząd, wyznaczający siłę naszego głodu. Kiedy gramy samemu, na świecie stworzonym tylko dla nas, zazwyczaj używamy trybu przetrwania. Przemierzamy w nim pikselowe tereny pobudzając naszą kreatywność, staramy się przetrwać noce i walki, umożliwiające zdobyć nam przeróżne przedmioty. Wszystko tylko po to, by przejść grę, o czym pisać można naprawdę długo. Rozgrywka jednak zmienia się, gdy postanawiamy grać na rozbudowanych serwerach ze znajomymi. Tam gra staje się bardziej dynamiczna, i w zależności od wybranego trybu, opiera się na konkretnych celach. Tym, co wybrałem akurat ja i Clay, była jedna z popularniejszych gier - Bed Wars. Chronisz łóżko swojej drużyny, a w międzyczasie próbujesz rozwalić te od przeciwnej. Przynosiło nam to wiele frajdy, w szczególności, iż była to moja pierwsza rozgrywka, wychodząca poza zwykły survival. Nie brałem udziału w tego typu bijatykach wcześniej, zdecydowanie bardziej opierałem się na budowie własnego domku czy prowadzeniu farmy, gdzie umiejętności PVP nie stawały się priorytetem. Mimo tego chłopak z którym grałem zachowywał cierpliwość, więc nawet jeśli coś mi nie wychodziło, nie denerwował się. Jedynie spokojnie wszystko na nowo pokazywał i tłumaczył, przez co atmosfera w naszej rozmowie stawała się bardzo przyjazna. Jego umiejętności były na zdecydowanie wyższym poziomie, dlatego nawet kiedy zginąłem zbyt szybko, ten sam bez problemu wyeliminowywał drużynę. Oczywiście zdarzały mu się przeróżne wpadki, a plan nie zawsze kończył się pomyślne. Nie sprawiało to jednak, że gra stawała się gorsza, wciąż potrafiliśmy śmiać się i świetnie bawić.

"BED DESTROYED!"

Wyświetlił się duży czerwony napis, zasłaniając tym samym na chwile prawie cały ekran. Podkreślił go również specyficzny dźwięk, który zawsze w takim momencie się włączał.

- George! Błagam, nie zgiń teraz. Ostatnia drużyna została -

Usłyszałem mówiący do mnie ze słuchawek głos Claya. Zostaliśmy tylko my oraz drużyna przeciwna. Tyle że ta nasza właśnie została pozbawiona łóżka.

- Postaram się. Musimy dać radę -

Przeciwników już nie było w naszej bazie, teraz znów byliśmy tu sami jedynie ze złotem i żelazem, które zebrałem, by po chwili zakupić w sklepiku najpotrzebniejsze itemy na próbę dalszego przeżycia.

Kiedy całość w moim ekwipunku została uporządkowana ruszyłem przed siebie. Teraz stałem przed zielonym skinem chłopaka. Bynajmniej tak mi mówił, ponieważ dla mnie był to kolejny niczym nieróżniący się odcień żółtego. Wspólnie poruszaliśmy się po podobnym kolorze wełnie. Zbudowany z tego surowca most, dłużył się przed nami, a naszym celem było przejść na jego drugą stronę. Co w moim przypadku, groziło spadnięciu w przepaść.

- Pamiętaj, że nie mamy łóżka -

Ostrzegł Clay, doskonale wiedząc, iż chwila nie uwagi może wyeliminować mnie z gry. Zwłaszcza teraz, gdy posiadaliśmy już jedno życie.

- Clay, nie potrzebujemy łóżka... My mamy siebie nawzajem -

Zażartowałem od razu, wiedząc, że ten się uśmiechnął. W sumie to bardzo często widziałem go w mojej obecności uradowanego. Nawet nie musiałem zbytnio wysilać się, by ten obdarowywał mnie tym rozweselonym wyrazem twarzy, wystarczyło, że tylko przy nim byłem lub spojrzałem, a ten już cieszył się jak debil.

W tym samym momencie wyświetlacz leżącego obok telefonu się zapalił. Spojrzałem na niego przez krótką chwilę, po czym ignorując powiadomienie, wróciłem do gry.

Bo To Gwiazdy Tworzą Historię || DNF ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz