||21||

165 11 5
                                    

Minęło trochę czasu... A ja doskonale pamiętam ten dzień. Każdy jego fragment, słowo, nawet najmniejszy detal. Był on dla mnie wyjątkowy, gdyż miałem wrażenie, że od tamtego momentu nasza relacja stała się jeszcze lepsza i trwalsza. Dlatego też zapewne tak mocno utkwiłem każdy szczegół tego wieczoru w mojej głowie. Potrafiłbym nawet opisać towarzyszące mi w tamtym momencie uczucia. Te motyle w brzuchu, ciepło na sercu, radość i poczucie bliskości oraz niezmiernego szczęścia. Ciężko byłoby zapomnieć coś tak cudownego, tym bardziej że ciągle miałem wrażenie, jak gdyby to wszystko działo się wczoraj, a nie aż kilka lat temu.

Dokładniej to trzy.

Tyle właśnie minęło, od momentu wspólnego przyglądania się spadającym gwiazdom. Z piętnastoletniego chłopca, wyrosłem na osiemnastoletniego. Bynajmniej tak mogłem stwierdzić dopiero za miesiąc, gdyż właśnie tyle brakowało do moich urodzin. Urodzin osiemnastych, pierwszych, na których byłem u George'a. Właśnie w tym wieku był chłopak, kiedy go poznałem. Beztroski nastolatek, który patrzył na świat momentami tak infantylnie. Znacznie różniłem się od niego. Mój charakter, co prawda, został podobny, jednak wiele światopoglądowych rzeczy uległo zmianie, a ja sam nieco wydoroślałem. Nie byłem jednak jakimś strasznym ponurakiem, wręcz przeciwnie. Przy George'u takim nie dało się być. Mimo że brunet w tym roku będzie obchodził swoje dwudzieste pierwsze urodziny, nie uległ za dużej zmianie. Wciąż zachowywał się podobnie, a mi to w stu procentach odpowiadało. Uwielbiałem, gdy uroczo bawił się czymś, lub próbował zrozumieć, a kiedy mu nie wychodziło, irytował się i przybierał pozę wielce obrażonego. Chyba ta cecha nigdy z niego nie wyjdzie... Niemniej jednak muszę przyznać, że nasza relacja również utrzymywała się bardzo dobrze. Stwierdziłbym nawet, że i lepiej. Nasz związek z biegiem czasu w ogóle nie stracił zapału, wręcz stał się bardziej namiętny, czuły i co najważniejsze, nadal odczuwaliśmy w swoim towarzystwie te przysłowiowe motyle w brzuchu. Urok nadal nas trzymał i chyba prędko nie chciał opuścić.

- Piękna noc jest dzisiaj -

Skomentował George, ponieważ to właśnie z nim leżałem na dość sporym balkonie u niego w mieszkaniu. Tak, chłopak miał swoje własne mieszkanie, w którym to przeważnie spędzałem więcej czasu niż w moim. Dostał je w spadku od dziadków chyba z jakiś rok temu, co stety lub niestety bardzo się przydało. Nie patrząc jednak na powód dostania go, takie mieszkanie wiele ułatwiało. Nie dość, że na pewno znacznie bardziej usamodzielniło bruneta, to również dawało mu wolną przestrzeń, którą bardzo szybko uzupełniałem swoją obecnością. Z początku przychodziłem tu z może dwa razy w tygodniu oraz pomagałem mu w wyprowadzce od rodziców. Już wtedy ten obiecywał mi, że on również pomoże mojej osobie za jakiś czas przenieść wszystkie spakowane walizki, w celu zmienienia miejsca zamieszkania. Nawet chyba nie zdawał sobie sprawy, że za nim wprowadzę tu większość swoich rzeczy, odnajdę swój kącik, do którego znacznie wcześniej zacznę się oswajać. Finalnie więc skończyło się na tym, że to do domu wracam na dwa-trzy dni, a resztę przesiaduję tutaj. Ustaliliśmy więc, że nie ma po co tego tak ciągnąć i zaraz po moich urodzinach przeprowadzę się właśnie tutaj. Na stałe.

- Zgadzam się, ostatnio było dość pochmurno, mimo że jest środek lata -

- Bynajmniej jest ciepło, nie musimy leżeć w kurtkach -

Zaśmiał się cicho George, nawiązując zapewne do naszych początków znajomości, w których to właśnie zimą wychodziliśmy na dwór. Teraz, zamiast śniegu na ziemi mogliśmy zaobserwować jedynie deszcz, który tu, w Anglii jest dość powszechny. Całe szczęście, obecnie tylko delikatnie wiało, także bez problemu mogliśmy siedzieć sobie na otwartej przestrzeni. Chociaż nie wiem, czy to określenie było prawidłowe. Balkon mojego chłopaka był wystrojony po brzegi. Poczynając od licznych liściastych kwiatów, a kończąc na zawieszonych dookoła lampkach o żółtym świetle oraz rozłożonych na ziemi krzeseł i stołów, których miejsce bardzo często uzupełnialiśmy my oraz przyniesione przez nas przekąski czy napoje. Całość wyglądała naprawdę klimatycznie. Przypominała miejsce wyjęte z Pinteresta, więc siedzenie tutaj przyprawiało mnie o pozytywne emocje. Tym bardziej, kiedy tuż obok znajdował się mój ukochany, starszy, brunet.

Bo To Gwiazdy Tworzą Historię || DNF ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz