||18||

168 15 0
                                    

Wraz z uderzeniem wykonanym przed umięśnionego mężczyznę prosto w głowę, moje ciało odbiło się w tył, a ja sam poczułem zawroty. Jako pierwsze usłyszałem mocno irytujący pisk w uszach. Oprócz tego wyłapywałem tylko zagłuszone w oddali głosy, od których znacznie mocniej nasilał się brak mojej przytomności. Nie należało to do najprzyjemniejszych uczuć, tym bardziej, kiedy to wraz z nim cały obraz przed oczami uległ mi zamazaniu, a piorunujący ból rozlał się po mnie całym. Chwiejąc się, spojrzałem nieprzytomnym wzrokiem w stronę, gdzie jeszcze chwile temu stał George. Chciałem zobaczyć, czy chociaż udało mi się odciągnąć Techno, jednak dużo nie zdążyłem zaobserwować, ponieważ zaraz po tym, z nie wyraźnego widoku wszystko przybrało czarną barwę. Urwał mi się film, gdyż nawet nie wiedząc kiedy, upadłem na ziemię, tracąc kontakt z rzeczywistością.

Jedynie moja wyobraźnia pozostała ze mną, pokazując w mojej głowie wydarzenia mające miejsce w moim życiu jakiś czas temu. Niczym sen, zobaczyłem mój dom, miał on jeszcze stary wystrój, który kilka lat temu przeszedł remont. Pamiętałem jednak wszystko zbyt dokładnie. Był to salon. Ciemne ściany, kanapa stojąca pod oknem przykrytym białymi firankami... Naprzeciwko stał stolik kawowy, służący jednak wtedy do znacznie mocniejszych napoi. Zaraz naprzeciw ledwo działający telewizor oraz kilka sporych szaf, mieszczących pełno drobiazgów. Wciąż nie do końca wyraźnie dostrzegłem stojącą nieopodal w rogu pomieszczenia moją matkę. Patrzyła na mnie z przerażeniem w oczach, co również przekazywała jej mimika twarzy, przykryta jedną dłonią, zapewne chcąc ukryć siniaki czy inne rany. Ja sam, siedziałem podparty plecami do ściany, wyglądając tak, jakbym właśnie zsunął się po niej w dół; czego oczywiście nie wykluczyłem. Nogi leżały bezwładnie wyprostowane na ziemi. Głowę, dotychczas schyloną, uniosłem delikatnie do góry. Przez mgłę, zobaczyłem twarz mojego ojca. Był on zdenerwowany, ha, dokładniej to wkurwiony. Jedną dłoń trzymał zaciśniętą w pięść, kiedy jego twarz wyrażała wszelkie niezadowolenie. Znowu pił. Bez problemu wyczuwałem odór alkoholu, bijący od niego na kilometry, tym bardziej, kiedy nachylał się tuż nade mną. Wykrzyczał coś, wydarł się, lecz ja nawet nie wyłapałem tych słów. Ledwo kontaktując, nie byłem w stanie zrozumieć tego co mówi, chociaż spodziewać się mogłem niezbyt miłych wyzwisk. Dlatego też spojrzałem na niego niezrozumiale. Musiało go to rozgniewać, gdyż zaraz po tym, poczułem na swoim policzku mocny cios, wykonany właśnie przez niego. Teraz już nie siedziałem. Moje ciało opadło na bok, a ja leżąc na ziemi, znowu spojrzałem w stronę mojej rodzicielki. W oczach zebrały mi się łzy, a ja jako małe dziecko, nie wiedziałem, co robić. Nadal patrząc na kobietę, poczułem kolejne uderzenie prosto w brzuch. Tym razem wykonane dość mocnym kopnięciem. Dopiero gdy powtórzyło się ono po raz drugi, zwinąłem swoje ciało w pół z bólu, zamykając ponownie oczy. Dłonie położyłem na posiniaczonym brzuchu, mając nadzieję, że jakkolwiek zniweluje to narastające w tym miejscu nieprzyjemne uczucie. Usłyszałem głos mojej mamy, jak i kroki świadczące o jej reakcji. Nie trwało to jednak zbyt długo, ponieważ jej interwencja skończyła się klęską i dla niej. Paniczne krzyki i odgłos uderzeń, których nigdy nie zapomnę, odtworzyły się właśnie teraz mojej głowie.

Leżąc tak, zaciskałem swoje dłonie, mając nadzieję, że to wszystko zaraz minie. Nie chciałem znać tego człowieka, nie miałem zamiaru nawet z nim rozmawiać, a co dopiero go odwiedzać. Widziałem w nim raczej chodzący koszmar niż ojca, przez którego powrót do domu równał się z przechodzeniem kolejnego piekła lub ciągłym stresem, spowodowanym niewiedzą, co siedziało w głowie tego człowieka. Zazdrościłem innym, którzy zawsze w szkole chwalili się, jacy to ich tatusiowie nie byli kochani i cudowni. Nawet pamiętam, jak w podstawówce wczesnych klas, na dzień ojca robiliśmy prezenty, które wręczaliśmy na zorganizowanym małym przyjęciu. Mój nie dość, że nigdy nie przychodził, przez co siedziałem sam w kącie, to jeszcze widziałem, jak po powrocie nawet nie zaglądał do mojego prezentu, a sama jego zawartość, prędzej czy później, lądowała w koszu. Niezmiernie cieszyłem się więc na wieść, że moi rodzice się rozwodzą, co zapewne przyniosło wiele trudu mojej mamie. Wraz ze mną i moim rodzeństwem męczyła się z nim tyle lat, aż wreszcie podjęła najlepszą decyzję swojego życia, a ja, byłem jej wdzięczny, że zakończyła ten koszmar, nie dając możliwości doświadczenia go przez mojego najmłodszego brata.

Bo To Gwiazdy Tworzą Historię || DNF ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz