||3||

451 33 25
                                    

Do pokoju, przez niezasłonięte do końca rolety, wtargnęły poranne promienie słońca. Padały one prosto na moją twarz i ugniecioną poduszkę, na której aktualnie leżałem.

Przymrużyłem jeszcze bardziej zamknięte oczy, po czym przykrywając twarz kołdrą, przewróciłem się na drugi bok. Tak jak zawsze wtedy, gdy budzę się do szkoły i mimo odpowiedzialności wstania, ubrania się oraz wyjścia z domu, dalej leżę, chcąc pospać jeszcze pięć minutek zawinięty w ciepła kołdrę.

Teraz, mimo niedzieli również nie śpieszyło mi się ze wstaniem. Leżałem przykryty w miękkim łóżku, z czasem coraz bardziej się rozbudzając.

Dźwięki dochodzące z domu, przykładowo mama, która już od rana krzątała się w kuchni, lub auta przejeżdżające ulicą przy moim domu, stawały się coraz to głośniejsze i przeszkadzające.

Chyba nikt nie lubi w czasie odpoczynku, zwłaszcza porankiem zaraz po obudzeniu nasłuchiwać wszystkich możliwych, denerwujących odgłosów. Brakowało tu jeszcze tylko mojej młodszej siostry, która nie zwracając uwagi na to co robię, wchodzi mi do pokoju z samego ranka w celu szukania jakiegoś przedmiotu, hałasując przy tym jak jakiś ogromny słoń. Tak jak by nie mógła zrobić tego później. Zdarzało jej się to dość często, i do tej pory nie pomyślała, że hej, może ja tu chce się wyspać?

Albo jeszcze gorzej, najmłodszy z całego rodzeństwa brat. Biegający po całym domu gnojek, lub przychodzący do mojego pokoju z chęcią zabawy, nie daje się nigdy wyspać. Przeszkadza zawsze... I to nie tak, że go jakoś nienawidzę, poprostu czasem jest do nie wytrzymania z tą swoją nadpobudliwością. Hah, może ma to po mnie?

Na całe szczęście, dzisiaj Drista jak i ten młodszy Brian, nie potrzebowali nic z moich rzeczy czy chęci obudzenia mnie, co pozbawiło ich porannej pielgrzymki do mojego pokoju. Chociaż raz, dali mi trochę spokoju.

Jednak zamiast tego, usłyszałem dźwięk powiadomienia w telefonie, który leżał na ziemi obok łóżka podłączony do kontaktu.

Zawsze w nocy ładuję telefon, można powiedzieć, że stała się to mała rutyna, wykonywana co każdy, późny wieczór. Swoją drogą jest to najlepsze rozwiązanie, ponieważ zaraz po wstaniu wyświetla mi się piękna liczba sto procent. Starcza mi to na prawie cały dzień, czy to jestem w szkole, czy na dworze lub innych przeróżnych miejscach. Nigdy nie narzekałem, że nie starczyło mi baterii. Co innego jeśli zapomnę go podłączyć do ładowania. Wtedy z samego rana zamiast trzycyfrowej liczby, widzę jakieś pięć procent, a tego nikomu nie polecam.

Nie zareagowałem, dopóki nie przypomniałem sobie, któż to taki miał do mnie napisać. Dość szybkim ruchem obróciłem się z powrotem w stronę zejścia z łóżka, co równało się z dostaniem kolejnymi promieniami słońca prosto w twarz. Muszę zapamiętywać, by zasłaniać te jebane rolety, inaczej słońce będzie moim kolejnym powodem do narzekania.
Zasłaniając odruchowo dłonią swoje oczy, zrzuciłem ciepłą kołdrę ze swojego ciała. Po czym dość zgrabnym ruchem zsunąłem się z materaca. Przykucnąłem i odłączyłem kabel ładowania od telefonu, tym samym zabierając swojego naładowanego smartfona.

Zapaliłem wyświetlacz, i sprawdziłem, czy wiadomość jest właśnie od tej osoby, która jako pierwsza przyszła mi na myśl.

Tak, na pasku z powiadomieniami wyskakiwała się jego nazwa, wraz z jeszcze ukrytą zawartością wiadomości.

Uśmiechnąłem się szczerze, i nawet nie zmieniając pozycji, odblokowałem urządzenie, oraz wszedłem w nasz chat.

George <3:

- Hejjj wstałem właśnie -

Ja:

- Życzę ci więc miłego dnia -

Bo To Gwiazdy Tworzą Historię || DNF ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz