||28||

115 6 5
                                    

Do godziny zerowej zostało niecałe trzydzieści minut. Ten fakt nie był mi jakoś bardzo potrzebny, lecz George uparł się, że będzie dokładnie odliczał, o której rozpocznie się mój dzień. Mój, ponieważ nadchodził sporymi krokami dwunasty sierpnia. Moja wyczekiwana od dłuższego czasu osiemnastka. Nawet nie umiałem opisać swojego szczęścia, z powodu tak ważnej daty. Chociaż z tego, co byłem w stanie zaobserwować, mój chłopak ekscytował się jeszcze bardziej. Uważałem to za dość szokujące i aż nienormalne, by wykazywać większe zainteresowanie niż ja sam. Wolę więc nie wnikać, jaki poziom radości zbierał się w nim i czekał na odpowiedni moment wybuchu. Niestety albo stety, tego również będę światkiem. Póki co jednak wszystko zapowiadało się kameralnie. A przynajmniej na razie, gdyż plany na wieczór miałem już dość huczne. Do tego zostało jednak jeszcze trochę czasu. Ucztowanie zerowej spędzałem u George'a na balkonie, który jak zwykle został ślicznie przygotowany na tę okazję. Czasem zastanawiało mnie, skąd chłopak przynosił te wszystkie tematyczne, lub po prostu estetyczne ozdoby oraz z taką precyzją i wyczuciem ustawiał je perfekcyjnie, nadając całości harmonii. Tym razem, postawił na styl pasujący do urodzin. Dość kolorowy i wesoły wystrój, oświetlony różnorodnymi lampkami. Naprawę, jak chciał, to potrafił się postarać. Co lepsze, to nie był koniec moich niespodzianek, a przynajmniej tak mnie zapewnił.

- Za niedługo odliczamy -

Poinformował, przynosząc na zewnątrz kieliszki oraz szampana. Coś obstawiam, że nie będzie on ostatnim, jakiego wypiję przez następne dwadzieścia cztery godziny. Posłałem mu uśmiech. W tym samym momencie poczułem, jak coś puchatego przychodzi do mojej nogi. Była to nasza kotka Patches. Mieszkała już z nami kilkanaście dni. Wydawała się na ten moment zadowolona. Nie narzekała, a wręcz przeciwnie. Cały czas ukazywała swoje zainteresowanie i pozytywne nastawienie przez ciągłe przychodzenie do nas, czego z reguły celem było zmuszenie nas do przytulenia. Tym razem również wykonała tę taktykę. Podatny na nią, gdyż nie miałem serca zignorowania jej zaczepek, uniosłem kotkę, kładąc ją sobie na nogach. Była bardzo urocza, na dodatek ułożyła sobie miejsce na moich udach, kładąc się, robiąc za jakiś ciepły kawałek koca. Jak gdyby w ogóle owy miałby być mi w taką ciepłą noc potrzebny. Nie zdjąłem jej jednak z moich kolan. Jedynie pogłaskałem ją, obserwując, jak George wyciąga telefon i robi nam zdjęcie.

- Naprawdę, aż tak bardzo chcesz uwiecznić ten moment? -

- Oczywiście, że tak! Dziwisz się mi? -

Zaśmiałem się cicho, zastanawiając się, czy chodzi mu o moje święto lub fakt, iż zwierzątko uroczo ustawiło się na moich nogach. A może nawet i dwie opcje?

- Haha, przynajmniej w końcu zmienisz tapetę -

- Ach, skąd wiesz? -

Znowu posłałem mu zadziorny uśmiech. Zbyt dobrze go znałem, przez co wiedziałem, iż zdjęcie, które właśnie mi zrobił, trafi na jego tapetę - czy to blokady, czy główną. Bez różnicy, tapeta to tapeta, a na niej zawsze byłem ja. Schlebiało mi na pewien sposób. Uważałem to nawet za urocze, jak ten przy kimś nowym odpalał telefon, i dostając pytania „kto to jest?" dumny, bez zawahania, odpowiadał, „mój chłopak" lub w czasie chwilowego fochu na moją osobę „Jakiś idiota". Obie wersje nie sprawiały mi kłopotu, chociaż muszę przyznać, ta druga nieco bardziej mnie śmieszyła. Mimo tego, pierwsza również nie była zła, ukazywała ważność roli, jaką pełniłem w jego życiu, a to także mocno plusowało.

Skoro temat już krążył wokół tapety, moją również przydałoby się zmienić. Od miesiąca miałem chyba tą samą, dlatego zmiana wręcz była konieczna. Kres zabawnego zdjęcia bruneta, które wykonałem na jednym z naszych spacerów, na którym dostaliśmy głupawki, dobiegł końca. Na jego miejsce wleciało urocze zdjęcie zrobione przed chwilą. Ja i George, któremu dawałem buziaka w policzek, oraz kawałek uszów Patches znalazły się w wyznaczonym przez aparat obszarze. Od razu przesłałem mu to zdjęcie, by również był jego posiadaczem. Chłopakowi spodobało się, że wreszcie zmieniłem tapetę z tej, jak uważał, głupiej fotki, na coś ładniejszego. Nie mogłem zaprzeczyć, że nowe zdjęcie było piękniejsze, lecz w skali śmieszności zdecydowanie wygrywało tamto, które aktualnie spoczywało w mojej galerii. Mając już odblokowany telefon, spojrzałem na godzinę. Zaraz zerowa, co jak zobaczył George, zestresował się. Złapałem w ramach otuchy jego rękę, po czym poczułem, jak chwilowy stres przechodzi w ekscytacje. Podobnie było u mnie, gdy na zegarku ujrzałem godzinę 23:59:29.

Bo To Gwiazdy Tworzą Historię || DNF ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz