16/08/22r.
12:45 AMPov. George
Po dosłownie 5 minutach byliśmy na miejscu, szkoła, jest ogromna. A akademik obok chyba jeszcze większy. Teoretycznie nie wiedzieliśmy co ze sobą zrobić, przydzielanie pokoi będzie dopiero 31 sierpnia. Kurna gdzie my zostaniemy?!
– Chłopaki?
– No co jest George?– odpowiedział Wilbur, wyrywając się z transu patrzenia na oba budynki przed nami.
– Gdzie my kurwa będziemy mieszkać? Wybieranie pokoi jest dopiero 31 sierpnia!
– Czekaj, serio?!– zapytał Karl w szoku.
– Tak! Tak przyszło nam w e-mailu ale zapomnieliśmy o tym!
– Kurna to nie źle. Ale dobra, tutaj jest gorąco, nawet w nocy więc przeżyjemy.– uznał Wilbur.
– Chyba sobie żartujesz, że na ulicy będziemy spać. Na pewno nie! Dobra, spokojnie, czekajcie tu, ja pójdę coś załatwić. Pilnujcie rzeczy.– odezwałem się a pozostała dwójka przytaknęła kiwając głowami.Zostawiłem swoje rzeczy, wziąłem tylko ten mały plecak ze sobą, ogarnąłem trochę włosy i ubrania, a następnie udałem się do środka szkoły, zatrzymałem się na recepcji, gdzie była miło wyglądająca kobieta, chyba trochę starsza ode mnie.
– Dzień dobry! Pomóc w czymś?– zapytała miło się uśmiechając.
– Właściwie, to tak. Tak jakby, razem z moimi przyjaciółmi przylecieliśmy się uczyć właśnie do waszej szkoły, jesteśmy z Wielkiej Brytanii i- kobieta mi przerwała.
– Proszę podać imię, nazwisko i wiek, muszę się upewnić.
– George Davidson, 18 lat.
– Dobrze... Wsyztsko w porządku, więc gdzie leży problem?
– Przydzielanie pokoi jest dopiero 31 sierpnia?
– Dokładnie tak.
– Bo wie pani, jakby... Wypadło nam to z głowy, i nie mamy się gdzie zatrzymać. Jest może szansa, że uda się załatwić pokój wcześniej?
– Hmm... Oh, zapomniała bym! Od tego roku jesteśmy przygotowani na takie sytuacje, i mamy kilka pokoi tymczasowych, które możemy oferować naszym uczniom. Chce pan z nich skorzystać?
– Tak poproszę. Jest może 3 osobowy pokój?
– Tak. Do tego potrzebuje również danych osobowych dwójki pozostałych uczniów.
– Dobrze, zawołam ich, dziękuję bardzo na prawdę, nie wie pani jak nas pani ratuje.
– Nie ma problemu.– poszedłem prędko do Wilbura i Karla.
– E tam! Wy dwoje! Mamy pokój, bierzcie rzeczy i dawać tu!– krzyknąłem zaraz po wyjściu, nich zaniosą moje rzeczy za to, że dzięki mnie mamy w ogóle gdzie się podziać na te 15 dni.Tak jak mówiłem, tak chłopcy zrobili. Od razu pozbierali wsyztskie rzeczy, poszli w moje ślady i weszli do środka.
Po chwili wszystkie sprawy były załatwione, z plakietki kobiety wyczytałem, że ma na imię Monica bardzo ładne imię. Ma 23 lata, to też pisało na plakietce, czyli może rozumie nasz problem.
Dostaliśmy klucze do pokoju, każdy z nas po jednym i udaliśmy się pod dany numerek, dokładniej 284.
Było to na 3 piętrze, więc będzie bardzo ładny widok. Dotarliśmy po chwili jazdy windą, znaleźliśmy nasz pokój, w którym znajdowały się 3 pojedyńcze łóżka, mała kuchnia, łazienka oraz 3 mniejsze szafy. Idealnie.
– Patrzcie na ten widok!– Karl od razu podbiegł do okna i zaczął się wpatrywać w otoczenie z góry, również ja i Wilbur podeszliśmy do niego.
– No widok niezły.
– Niezły? Przepiękny jest!– powiedziałem.
– Co będziemy teraz robić? No wiadomo, oprócz rozpakowywania się.– zapytał Karl.
– Nie widzę sensu rozpakowywania się, Monica powiedziała- przerwał mi Wilbur.
– Monica? Znasz ją?
– Nie! Jedynie przeczytałem na plakietce imię, i ma na imię Monica chyba.
– Mmm, już masz na kogoś oko widzę.– Wilbur stuknął mnie w rękę łokciem.
– Nie! Dobrze wiesz, że to trochę nie moje klimaty...– przypomniałem dwójce, która wydawała się zdziwiona.
– Czekaj, serio?
– No tak, mówiłem wam jakoś przed świętami w zeszłym roku.
– Mamy pamiętać to z zeszłego roku? Wiesz, że mam słabą pamięć!– powiedział Karl.
– No chyba takie wiadomości się zapamiętuje.
– Co masz na myśli, przez "trochę"?– dopytał Wilbur.
– Mam na myśli, że nie umiem wybrać.
– Okej okej. Czyli Monica ma szansę?
– WILBUR!!! Dobra, więc dalej, powiedziała, że na 100% będziemy mieli inny pokój, i jesz szansa, że dostaniemy osobno.
– No chyba nie.– powiedział Karl.
– Tak, niestety. Są tylko pokoje podwójne... A z resztą, nie słuchaliście? Mówiła to, jak byliśmy tam wszyscy.
– Serio? Oh, to nie słuchałem, trochę zaopatrzyłem się w otoczenie.
– A ja... Ja ciągle nie mogłem uwierzyć, że tu jesteśmy, powtórz proszę co powiedziała.– powiedział Karl.
– Nie wytrzymam z wami... Są tylko pokoje dwuosobowe, i możemy trafić z kimś, kogo totalnie nie znamy, ale, dostaniemy na pewno pokoje z chłopakami. Powiedziała, że jest taki podział, a jeżeli ktoś nie identyfikuje się do żadnej płci, i podobno takich osób jest tutaj dużo, po prostu dostają się do takich samych pokoi z osobą która również nie identyfikuje się jako żadna płeć. Jako, że każdy z nas raczej identyfikuje się jako mężczyzna, to dostaniemy pokój na pewno z chłopakiem tak jak powiedziałem. To chyba tyle, więc, nie ma sensu się rozpakowywać.– podsumowałem.– Według mnie, przede wszystkim powinniśmy iść teraz na obiad, a jeszcze przed tym delikatnie się odświeżyć. Potem, pójść na zakupy spożywcze, jakieś najważniejsze rzeczy na śniadanie czy przekąski. Potem, jeżeli zostanie nam czas możemy iść pooglądać okolice, zapoznać się lepiej z tutejszymi zachowaniami i w miarę możliwości się do nich dostosować.
– Uważaj Karl, kod pomarańczowy.– powiedział Wilbur delikatnie się śmiejąc.
– Co znaczy "kod pomarańczowy"?
– To znaczy, że włączył ci się tryb porządnego przewodnika. Takiego ojca grupy, i też to znak, że możemy się mniej martwić, bo zajmujesz się większością.
– Bardzo mi miło, że widzisz mnie jako swojego tatusia.
– Jak mógłbym nie, Georgie?– odpowiedział flirciarsko Wilbur.
– A możecie nie flirtować, tylko możemy wylosować kto pierwszy idzie pod prysznic?!– przerwał nam Karl.
– Jasne, więc jaka rozgrywka?– zapytałem.
– Najpierw wyliczanka, i potem dwie osoby które zostaną grają w papier, kamień, nożyce do trzech i kto przegrywa idzie pierwszy.– powiedział dumnie Wilbur.
– Bardziej nie mogłeś tego kurwa pokręcić?– powiedziałem wkurzony, bo zmęczony po podróży, teraz te zmęczenie u mnie zaczęło się pokazywać.
– Nie mogłem, wymyśliłem to na szybko. Dobra, więc ja mówię wyliczankę.– wybrał oczywiście najdłuższą z możliwych, i ostatecznie odpadł...
– No chyba kuźwa nie! Nie fair!– zaczął krzyczeć Wilbur.
– Haha! Dobra, czyli teraz kto przegra idzie jako pierwszy, a kto wygra jako drugi?
– Dokładnie tak George, zmiażdżę cię jak robaka.
– Jeszcze zobaczymy, Karlos.–Ta gra to był jeden z najbardziej stresujących momentów tutaj na ten moment. Dopiero jesteśmy tutaj prawie godzinę, bo dłużej zajęło nam to na lotnisku.
– Kurna, jak?! Ja myślałem, że papier dasz!
– Widzisz Gogy, jesteś przewidywalny! Więc, żegnam panów, i idę się wykąpać.
– Nie wylej całej wody, i pospiesz się, głodny jestem.
– Ja też, w sumie dobrze, że jestem w połowie.
– Zamknij mordę George.– powiedział wkurzony Wilbur a ja i Karl zaczęliśmy się śmiać.~
Dobra, taki luźniejszy rozdział :]
See ya! Do następnego! 💜🍄
CZYTASZ
Tego nie było w scenariuszu~ Dreamnotfound Fanfiction
FanfictionOpis ☞ George, Wilbur oraz Karl, to trójka 18-latków których marzeniem było zostanie aktorami. Ukończyli szkołę średnią w Wielkiej Brytanii, otwierało to przed nimi masę możliwości, jednak nie umieli znaleźć szkoły aktorskiej odpowiedniej dla ich tr...