1/09/22r.
10:33 AMPov. George
Przeniosłem już wcześniej spakowane walizki do naszego nowego pokoju. Był bardzo ładny.
Dwa jednoosobowe łóżka, kuchnia, łazienka, stolik kawowy oraz obiadowy w kuchni, dwie duże szafy, czego chcieć więcej? Mamy też balkon! Będzie można wychodzić i oglądać widoki, ponieważ przepięknie z tąd widać całe San Francisco.
– Wow, widoki serio są tu piękne.– Wilbur stanął obok mnie i również oparł się o barierkę.
– Masz rację.– odpowiedziałem krótko.– Może teraz ogarniemy sobie wstępnie rzeczy i pójdziemy trochę do Karl'a?
– Myślę, że to dobry pomysł, i przede wszystkim przebrać się w coś luźniejszego, nie wiem jak ty, ale nie lubię za długo siedzieć w garniturze.
– Ja też nie, po prostu chodźmy się przebrać.
– Razem?– spojrzał na mnie zadziornym wzrokiem.
– Wilbur! Nie, nie tym razem.
– Tym razem?
– Skończ, idę się przebrać!– zaśmiałem się, wybiegkem z balkonu i zamknąłem go tam.
– TY PIZDO! Wpuść mnie George!
– Dopóki się nie przebiorę nie otwieram drzwi ty zboku!– pomachałem mu i poszedłem przebrać się do łazienki.Przebranie nie zajęło mi długo, 5 minut. Wyszedłem z łazienki ubrany w zwykły, niebieski t-shirt, oraz z czarnymi, szerokimi jeansami na nogach.
Podszedłem do okna i zobaczyłem Wilbura siedzącego na ziemi, oglądającego coś na telefonie.
– Masz farta, że miałeś telefon.– powiedziałem po otwarciu drzwi balkonowych.
– Ha ha. Odegram się, lepiej śpij z jednym okiem otwartym, lub w ogóle nie śpij.
– Hmm, mogę odespać w dzień.
– W dzień mamy szkołę idioto.
– Oh, zapomniałem.– tylko prychnął i uśmiechnął się.
– Idę się przebrać i od razu pójdziemy do Karl'a, potem ogarniemy rzeczy, mamy na to dużo czasu.
– Dobry pomysł, pospiesz się.
– Nie popędzaj mnie!– poszedł do łazienki, i za 3 minuty był gotowy.
– Idziemy?
– Tak.–Wyszliśmy z naszego pokoju a Will zamknął go na klucz. Szliśmy wzdłuż korytarza szukając numerka 517. Znalezienie owego pokoju nie zajęło nam dużo czasu, jest kilka pokoi od nas.
Zapukaliśmy, a po chwili Karl pojawił się w drzwiach.
– No dzień dobry.– powiedział Wilbur.
– O, przyszliście! Fajnie, chodźcie.– weszliśmy z uśmiechem do środka, pokój wyglądał praktycznie identycznie jak nasz.Jednak oprócz wcześniej poznanego współlokatora Karl'a były tutaj jeszcze dwie osoby. Chłopak, z czapką z daszkiem na głowie, delikatnym zarostem i delikatnie kręcącymi się włosami, oraz blondyn z lekko zaczesanymi włosami do przodu, również były one kręcone, trochę mocniej od tego bruneta.
– Umm, kto to?– zapytał brunet.
– To moi przyjaciele, przyleciałem z nimi z Wielkiej Brytanii żeby się tutaj uczyć.
– Jesteście z Wielkiej Brytanii? Nie mówiłeś mi tego!– powiedział Alex.
– Nie miałem czasu! To jest George, a to Wilbur.– pokazał najpierw na mnie a później na wyższego odemnie bruneta.
– Miło poznać. Ja jestem Nick, a ten obok mnie ma na imię Clay.– powiedział brunet.
– Również miło nam was poznać, zapewne jesteście znajomy Alexa.– powiedział Wilbur.
– Tak, przylecieliśmy z Florydy.
– Fajnie. Może wyjdziemy gdzieś dzisiaj na obiad?– zaproponował Wilbur.– Wiecie, Karl i Alex nas połączyli, to czemu by nie poznać się lepiej? Co sądzicie.
– Obojętnie.– odpowiedział zimno blondyn.
– Clay, przestań. Ja jestem za.– powiedział Nick.
– Też jestem za.– powiedzieli na raz Karl i Alex, każdy z nas oprócz Clay'a zaśmiał się delikatnie.
– A co ty na to, George?– Wilbur spojrzał na mnie z góry.
– Umm... Skoro idą wszyscy mogę iść też.– powiedziałem spoglądając na blondyna.Wydaje mi się strasznie oschły i zimny. Daje takie wrażenie, takiego typowego ponuraka.
– Super! Czyli, o której się widzimy?– zapytał Karl.
– Nam raczej pasuje kiedykolwiek. Może 1:30 po południu?– zaproponował Nick.
– Idealnie, do tej pory ogarniemy rzeczy i zgłodniejemy.– powiedział szczęśliwy Wilbur.
– Będziemy się powoli zbierać, co nie Nick? Rzeczy rozpakować.– powiedział szybko blondyn oschłym głosem, nie polubiłem go jeżeli chodzi o pierwsze wrażenie.
– Jeżeli tak bardzo chcesz, możemy iść. Coś nie tak?
– Wszystko spoko, chce już mieć rozpakowywanie z głowy.
– No okej, sorry Quackity, będziemy się zbierać.
– Czekaj, "Quackity"?– zapytał zdziwiony Karl, ja i Wilbur również byliśmy zdziwieni.
– Oh, no tak. Mamy na siebie takie przezwiska, poznaliśmy się przez internet i wiesz, jakoś te nicki nam zostały. Alex jest Quackity'm, na mnie mówiona Sapnap a na Clay'a Dream.
– W sumie fajne to.
– Mhm, możemy iść?– wypytywał dalej Clay, czy jak kto woli- Dream.
– Już idzienyz poczekaj na mnie w pokoju.– powiedział Nick, na co Clay wyszedł z pokoju, ściskając klucz w ręce.– Ehh, przepraszam za niego. Ma problem z poznawaniem nowych osób.
– Nie szkodzi, pewnie jeszcze się przyzwyczai.– powiedział Karl z miłym wyrazem twarzy.
– Miejmy nadzieję, jeszcze raz za niego przepraszam. Dobra, lecę, bo on mnie zabije.
– To narazie, pamiętajcie, 1:30 PM.– powiedział Wilbur.
– Będziemy pamiętać, do zobaczenia!– powiedział Sapnap wychodząc w pokoju.
– Też za niego przepraszam, ale jestem pewny, że się przyzwyczai.
– Hej, nie musisz przepraszać. Rozumiemy, nie martw się.– powiedział Karl łapiąc Alexa za ramię.
– Dzięki..
– Dobra, też myślę, żeby się już rozpakować.– powiedziałem.
– Tak, też to miałem na myśli.– uznał Karl.
– To co, widzimy się 1:30 PM?– Karl i Quackity pokiwali głową na potwierdzenie.
– To paaaa!– powiedział Wilbur a ja tylko z uśmiechem pomachałem do dwójki chłopaków, zostawiając ich samych w pokoju.Z Wilburem prędko przeszliśmy korytarz i już po chwili byliśmy w naszym pokoju, powoli zabierając się za ogarnianie rzeczy z walizek do szaf.
– Mam być szczery?– zacząłem.– Ten cały Clay nie wydaje się na kogoś miłego.
– Może miał zły dzień, albo tak jak mówił Nick, ma problem z poznawaniem nowych ludzi, a tutaj przecież ich jest tak dużo.
– Co masz na myśli?
– To, że po prostu musimy dać mu trochę czasu na przyzwyczajenie się, zobaczymy jak będzie to wyglądało dzisiaj na obiedzie.– uspokoił mnie Will, i uśmiechnął się do mnie.Dalsza rozmowa ciągnęła się już bez zachaczania o nowo poznanych ludzi.
Pov. Clay
– Nie rozumiesz, że do jasnej cholery nie chce tam iść?
– Clay, musisz się w końcu przełamać. Myślisz po co wyciągnąłem cię z twojego pokoju? Żeby teraz po prostu odpuścić i dać ci znowu zamknąć się w sobie? O nie mój drogi, tym razem nie będzie tak łatwo.
– Sapnap, czy ty zrozumiesz, że po prostu to wszytsko mi się strasznie źle kojarzy?
– Wiem, pamiętam, ale niestety nie mamy wpływu na to, z kim przyjaźni się Karl, musimy się również do tego dostosować.
– Po co? Nie możemy mieć po prostu minimalnego kontaktu z Karlem a z resztą nie?
– Nie bądź jak jakieś dzikie zwierzę.
– Nie jestem! Ja po prostu mam złe wspomnienia! Skoro pamiętasz, to nie muszę ci przypominać.
– Clay, to nie jest ten sam George. Nawet nie wygląda podobnie.
– Oczy. Oczy są identyczne.
– Po co w ogóle pamiętasz jak on wyglądał? Po prostu zapomnij o przeszłości, bo teraz już się nie wycofasz.
– Mam wrażenie, że za mną nie przepada, co jeżeli będzie tak samo jak kiedyś.
– To. Nie. Jest. Ten. Sam. George! Kiedy to zrozumiesz?!
– Jak wystarczająco przekonam się co do niego.
– Błagam cię, nie zjeb tego.~
Oke, może perspektywa Dream'a może wydawać się dziwne, spokojnie, backstory będzie, po prostu w dalszych rozdziałach <3
See ya! 🍄💜
CZYTASZ
Tego nie było w scenariuszu~ Dreamnotfound Fanfiction
Hayran KurguOpis ☞ George, Wilbur oraz Karl, to trójka 18-latków których marzeniem było zostanie aktorami. Ukończyli szkołę średnią w Wielkiej Brytanii, otwierało to przed nimi masę możliwości, jednak nie umieli znaleźć szkoły aktorskiej odpowiedniej dla ich tr...